REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Wygrał "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", a ubiera się w lumpie. Adam Strycharczuk zdradził nam, dlaczego to robi

Ciucholandy, lumpeksy, second handy, sklepy z tanią odzieżą czy po prostu lumpy. Określeń na sklepy z odzieżą z drugiej ręki jest wiele. Dawno temu niekoniecznie cieszyły się dobrą sławą, lecz od jakiegoś czasu są bardzo, ale to bardzo na topie. W dobie mediów społecznościowych temat lumpeksów przeniósł się na TikToka i Instagrama, gdzie jak grzyby po deszczu powstają kolejne profile, na których fani lumpeksów prezentują ciuchowe "perełki" upolowane za grosze. Jednym z nich jest profil Adama Strycharczuka. Zwycięzca i juror oraz youtuber w kreatywny sposób inspiruje innych do kupowania za grosze, ale też pokazuje na sobie, upolowane za czasem bardzo małe pieniądze, ciekawe i niepowtarzalne ubrania.

05.03.2023
16:06
Adam Strycharczuk
REKLAMA

Pojawiły się w Polsce na przełomie lat 80. i 90. i zawsze miały pokaźne grono zarówno przeciwników, jak i zwolenników. Lumpeksy na przestrzeni lat miały swoje lepsze i gorsze momenty. Gdy sklepy sieciowe zasilały kolejne centra handlowe, wielu z nas zachwyciła moda serwowana przez takie marki jak Zara, czy H&M. W końcu za niewielkie pieniądze można było mieć modną i fajną rzecz z nie najgorszym składem. W czasie boomu na sieciówki, lumpeksy wciąż istniały, ale w dużej mierze ubierano się tam ze względów ekonomicznych i niekoniecznie modowych.

REKLAMA

Na przestrzeni lat zmieniała się świadomość konsumencka, ludzie zaczęli rozumieć, że kupując kolejne ubrania na wyprzedażach z sieciówek, zaśmieca się planetę, ubrania szybko się niszczą, a na ulicy co najmniej trzy osoby przeszły obok nas w tej samej sukience czy kurtce. Od dobrych kilku lat świetnie mają się nie tylko lumpeksy, czy też bardziej światowo brzmiące second handy, ale też vintage shopy, oferujące wyselekcjonowane już ubrania, vintage-perełki, często od najlepszych marek.

Ci, którzy jednak mają smykałkę poszukiwacza i nie chcą przepłacać, wybierają się na łowy do lumpów, gdzie za kilka złotych można mieć naprawdę super, niezniszczony ciuch, a jaka satysfakcja, że to właśnie nam udało się go upolować. Tym bardziej że w wielu miastach Polski sklepy z odzieżą z drugiej ręki oferują wyprzedaże w poszczególne dni: czasem jest to -50 procent na wszystko lub też danego dnia wszystkie rzeczy kosztują na przykład pięć złotych.

Lumpeksy przeniosły się do sieci. Jak grzyby po deszczu powstają profile na Instagramie czy TikToku.

Patrząc na to, co inflacja robi w Polsce z cenami, również odzieży w centrach handlowych ( dla przykładu damska oversizeowa kurtka jeansowa z Zary to wydatek rzędu 179 złotych, w lumpeksie kupimy podobną za 15-26 złotych), w ostatnim czasie lumpeksy przeżywają prawdziwe oblężenie. W stacjonarnych sklepach w dniu dostawy towaru są tłumy ludzi i widać tam osoby w dosłownie każdym wieku. Czego poszukują? Jedni po prostu potrzebują tanich rzeczy na co dzień, drudzy chcą się wyróżnić z tłumu, a jeszcze inni chcą znaleźć perełki od światowych marek lub niepowtarzalne ubrania i dodatki z dawnych lat. Ci, którzy nie lubią się przepychać i bić o ciuchy - co w second handach zdarza się, wybierają sklepy z odzieżą z drugiej ręki online lub kupują w sklepach vintage.

Media społecznościowe sprawiły, że zarówno second handy, ale też profile uświadamiające, że kupowanie w lumpeksach jest spoko, dosłownie zalały Instagram i Tik Tok. Pojawiły się też podcasty, m.in. odcinek Joanny Toboli, zrealizowany wspólnie z Zuzanną Biegun, "Jak szukać perełek w lumpeksach". Gdy już raz wejdzie się na instagramowy profil o second handach, algorytm podstawia kolejne i kolejne. Tylko że treści o lumpeksach na social mediach w większości publikowane są przez kobiety.

Rodzynek wśród mężczyzn na Instagramie. Adam Strycharczuk kreatywnie opowiada o zakupach w lumpeksach

Facetów wypowiadających się w temacie lumpeksów jest znacznie mniej, ale są. Jednym z nich jest Adam Strycharczuk, szerszej publiczności znany jako uczestnik i juror rozrywkowego programu Polsatu - "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", youtuber i autor wielu komediowych skeczy na YouTube. Jego profil na Tiktoku i Instagramie nie jest jednak sfokusowany na działalność artystyczną, a lumpiarską. Na Instagramie, Strycharczuk tak pisze o swojej działalności: Chodzę po lumpach i ubieram się jak Twój ojciec. Szukam tanich perełek - czytamy.

Jak wyjaśnia mi Adam, w lumpeksach ubiera się od dziecka, choć był taki moment w jego życiu, gdy nie miał pomysłu na swój styl i chętnie zaglądał do sieciowych sklepów. Pewien moment w artystycznej karierze Adama sprawił, że pokochał styl lat. 90.

W lumpach ubieram się tak naprawdę od małego, kiedy to mama ciągała mnie do Otwocka lub innych zagłębi second handowych. Jednak tak w pełni świadomie ubieram się tam od początków studiów, czyli stawiałbym na rok 2009-2010. Wtedy to pozbyłem się demonów z dzieciństwa i przekonałem do mody z drugiej ręki. Początkowo nie miałem konkretnego stylu i ciągle zaglądałem do sieciówek. Przełom przyszedł około pięć lat temu, kiedy z kolegami tworzyliśmy projekt muzyczny Galaxi, w którym byłem wokalistą. Chcieliśmy odwzorować lata 90-te, więc jedynym miejscem na znalezienie ciuchów z tamtych lat były lumpy i szafy wujków. Znajdując perełki za kilka złotych i ubierając je do klipów, odkryłem, że ten styl całkiem mi pasuje. Nie wiem czemu, ale rzeczy z pozoru brzydkie jakoś na mnie leżą. Postanowiłem podzielić się tym z widzami i dodać specyficzny dla mnie humorek. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Tematyka jest dla mnie ważna także ze względu na uświadamianie ludzi o walorze ekologicznym odzieży używanej. W czasach zalewu taniej odzieży ze Wschodu, warto docenić jakość ciuchów z drugiej ręki i nadawanie jej kolejnego życia

- wyjaśnia Strycharczuk.\

Adam przyciąga kolejnych widzów i widzki do mediów społecznościowych, nie tylko ubraniami zdobytymi za gorsze, ale również ciekawie zmontowanymi rolkami na Instagramie, do których często dołącza rymowanki czy specyficzny humor. W ich tworzeniu z pewnością pomaga mu w tym obecność w artystycznej branży.

W rozrywce „siedzę” już dobre 10 lat. Niektórzy mogą kojarzyć mnie z parodii o kebabach na kanale „Na Pełnej”, czy z telewizji. Dzięki doświadczeniu nabytemu przez te lata w branży komediowej umiem samodzielnie nagrać i zmontować film. Rymy tak naprawdę wymyślam na bieżąco przy montażu. Stworzenie takiego tekstu to dla mnie często 15-30 minut. To praca jak praca, wymagająca kreatywności, ale również poprawiania umiejętności. Robiąc to od wielu lat jestem w stanie produkować treści w sprawny sposób, choć stworzenie całej rolki od procesu przygotowania do realizacji, a później odpowiadania na komentarze to o wiele bardziej czasochłonny projekt, niż mogłoby się wydawać. Ja to lubię i sprawia mi to przyjemność. Nie wyobrażam sobie pracy za biurkiem przez 8 godzin, już to przerabiałem i dziękuję

- mówi.

Sam zainteresowany podczas lumpowych "łowów" kieruje się głównie swoich stylem, wybierając ubrania, które po prostu mu się podobają. Czyta też metki ze składem.

Kieruję się głównie swoim stylem oraz jakością rzeczy, patrzę na metki ze składem. Nie jestem typem, który szuka markowych rzeczy znanych projektantów. Nie jestem również handlarzem. Wiem, że wysocy panowie mają duży problem ze znalezieniem rzeczy w lumpie. Tak samo wiele osób zastanawia się, jakim cudem znalazłem coś za złotówkę. Fakt, lumpeksy robią się coraz droższe. Wynika to z wielu czynników. Polecam więc wybrać się czasem do mniejszych miejscowości, tam ciągle czekają perełki za bezcen. Więcej nie zdradzę teraz, zapraszam na moje sociale i do mojego e-booka, którego premiera już wkrótce

- zdradza Adam Strycharczuk.

Największą lumpową zdobyczą Adama jest koszula "w ryby", która pochodzi z Oceanarium w Okinawie. Znalazłem ją w małej miejscowości za złotówkę. Jest ona przedmiotem zachwytu wielu osób, a ja zakładam ją na najlepsze okazje. Mimo swoich 25-30 lat jest ciągle w świetnym stanie i nie widziałem nigdzie drugiej takiej. To kolejny czynnik, za który kocham second handy. Możesz mieć rzecz, której próżno szukać u innych w szafie - wyjaśnia.

REKLAMA

Dzięki profilowi na Instagramie, do Strycharczuka pisze mnóstwo osób, w tym również mężczyzn, którzy przyznają, że jego łowy zachęciły ich do tego, aby wyruszyć na lumpeksowe zakupy. Jestem w totalnym szoku, jak eksplodował mój instagram i TikTok w ostatnim czasie. Dostaję dziennie kilkadziesiąt wiadomości od fanów, także od panów. Piszą o tym, jak po latach nawrócili się na lumpy i dzięki mnie wyruszyli w poszukiwaniu perełek. Mam wrażenie, że widzowie traktują mnie jako eksperta, choć ja za takiego się nie uważam. Ja po prostu „ubieram się jak Twój ojciec” w lumpie - mówi Adam.

Jednocześnie Strycharczuk cieszy się z tego, że dzięki profilowi promuje kupowanie ubrań z drugiej ręki. Bardzo mnie cieszy, że przyczyniam się do promocji odzieży z drugiej ręki, bo to zdrowy trend. Myślę, że wszystkie ubrania jakich potrzebujemy, zostały już dawno wyprodukowane. Teraz my musimy je odszukać i dobrać pod siebie. To wspaniała zabawa, polecam! - podsumowuje.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA