Star Wars

Na oficjalnej witrynie Akademii Filmowej można już znaleźć pełną listę wszystkich nominowanych. Oscary 2016 zapowiadają się naprawdę interesująco. Nawet mimo zgrzytu z Przebudzeniem Mocy. Mam wrażenie, że film został dodany typowo pod publikę.

Na początku było ich przynajmniej 2500. Teraz liczba aktorów rozważana przez Disney zmalała do 12. Han Solo to jedna z najważniejszych ról w historii Hollywood i nic dziwnego, że wszelkie przymiarki do jego młodszej wersji, która dostanie swój własny film kinowy, wzbudza tyle kontrowersji.

Jedną z największych zagadek nowej trylogii Disneya jest postać Supreme Leadera Snoke’a. Ta pojawia się już w Przebudzeniu Mocy, ale widzowie wiedzą o niej naprawdę niewiele. Nic zatem dziwnego, że fani Gwiezdnych wojen zaczęli konstruować własne teorie na temat tożsamości przywódcy Nowego Porządku.

Disney po 2005 roku to historia wielkiej metamorfozy. Firma zawdzięcza to Bobowi Igerowi, który jako CEO nie tylko zmył niesmak po dwóch dekadach kierownictwa Michaela Eisnera, pod koniec zrażającego do siebie wszystkich – od fanów, przez obrońców praw człowieka aż po akcjonariuszy i spadkobierców fortuny Disneya – ale również sprawił, że największy koncern medialny na świecie nie kojarzy się już przede wszystkim z Myszką Miki, a bardziej z markami związanymi związanymi z Pixar, Marvel, czy ostatnio przejętym Lucasfilm.

„Przebudzenie Mocy”, VII cześć „Gwiezdnych wojen”, przynosi wiele pytań dotyczących nowych postaci i tego, co działo się z bohaterami znanymi z poprzednich odsłon Sagi. Jedno z nich brzmi: skąd Kylo Ren wziął należący do Dartha Vadera hełm? Alex z youtube’owego kanału Star Wars Minute ma ciekawą i wiarygodną teorię na ten temat. 

Hollywoodzka wytwórnia marzeń została zdominowana przez geeków. Gwiezdne wojny, gigantyczne dinozaury, zamaskowani super-bohaterowie – mam wrażenie, że pod tym względem żyję w jakiejś złotem erze. Podobnie jest z telewizją i produkcjami serialowymi. Do tego nowe komiksy, książki na popularnych licencjach… Chyba nigdy nie było ciekawiej. Niestety, nie wszystko w przeciągu ostatnich 12 miesięcy się udało. Oto największe rozczarowania 2015 roku na mojej prywatnej liście geeka:

Wyposażony z miecz świetlny o oryginalnym jelcu Kylo Ren to jedna z najbardziej nieszablonowych postaci w całym uniwersum Gwiezdnych wojen. Mamy do czynienia albo z nową postacią na miarę Anakina, albo z największym nieporozumieniem w historii Star Wars. Wszystko zależy od przyjętego punktu wyjścia.

Star Wars: The Force Awakens jest w kinie od kilku dni, bijąc rekordy otwarcia. Debiutowi filmu towarzyszy muzyczna premiera Johna Williamsa, który odpowiada za oryginalną ścieżkę dźwiękową do filmu.

Obserwując reakcje i gorące komentarze pośród moich znajomych, Gwiezdne wojny: Epizod VII – Przebudzenie Mocy jawi się jako wielki hit i godna kontynuacja kosmicznej sagi. Nie przeczę, na filmie bawiłem się bardzo dobrze, ale wiele, naprawdę wiele rzeczy w ogóle nie przypadło mi do gustu.

Przebudzenie Mocy to już siódma część Gwiezdnych wojen. Chociaż trudno to sobie wyobrazić, to są na świecie osoby, które jeszcze nie widziały poprzednich epizodów. Czy warto pójść na siódmą część sagi Star Wars bez znajomości dotychczas wydanych filmów?

To może być jedna z fajniejszych rzeczy, jakie zobaczycie dziś w internecie. Jimmy Fallon i gwiazdy uniwersum „Gwiezdnych wojen” nagrali razem a cappella lejtmotyw znany wszystkim fanom serii „Star Wars”.

Jeśli jeszcze nie korzystacie z Marvel Unlimited, teraz nadarzyła się świetna okazja, by przetestować tę usługę. Do końca grudnia możecie uzyskać miesięczny dostęp do niej całkowicie za darmo. 

Jeżeli nie udało wam się kupić biletu na premierę nowej odsłony „Gwiezdnych wojen”, w zasadzie nie macie nad czym ubolewać. Jeszcze dwa, może trzy kolejne zwiastuny i film będzie można uznać za obejrzany. 

Jak się okazuje, nad jednym z największych pytań fanów głowił się również reżyser oraz scenarzysta nadchodzącego Star Wars: The Force Awakens. Nad tą kwestią debatowano razem z aktorką Carrie Fisher.

Już za 3 tygodnie w polskich kinach rozpoczną się seanse Star Wars: Episode VII – The Force Awakens. W ostatnim czasie Internet ugina się od informacji poświęconych Przebudzeniu Mocy i zupełnie się nie dziwię, że część z was może mieć tego serdecznie dosyć.

W sieci pojawiła się kolejna reklama nadchodzącego Star Wars: Episode VII – The Force Awakens. Ta jest gratką nie tylko ze względu na nowe ujęcia, ale również… szturmowców, którzy znaleźli sposób na radzenie sobie z mieczami świetlnymi.

Dopóki znajdą się chętni na oglądanie kolejnych pełnometrażowych filmów osadzonych w uniwersum Gwiezdnych wojen, dopóty Disney zrobi wszystko, aby zaspokoić oczekiwania fanów.

W Polsce pojawiły się już dwie powieści z cyklu Star Wars należące do nowego kanonu. Obok książki o tytule Tarkin autorstwa Jamesa Luceno na sklepowe półki w naszym kraju nakładem wydawnictwa Uroboros trafili Lordowie Sithów. To kolejna opowieść osadzona chronologicznie pomiędzy dwoma trylogiami, której autorem jest Paul S. Kemp. Szkoda tylko, że tak mało czasu poświęcono w niej Darthowi Vaderowi i Imperatorowi.

Nowe spoty, garść niepokazywanych wcześniej scen… Fani „Gwiezdnych wojen” nie mają prawa narzekać na brak materiałów z „Przebudzenia Mocy”. Z drugiej strony, zamiast co kilka dni raczyć nas kilkudziesięciosekundowymi klipami, składającymi się w większości z tego, co już wcześniej pokazano, Disney mógłby wypuścić jeden dłuższy, bardziej konkretny zwiastun. Na to się jednak nie zanosi. 

Andy Serkis, aktor wcielający się w najbardziej niesamowite, tworzone komputerowo postacie, zdradza nieco szczegółów na temat swojej najważniejszej roli. To właśnie ten mężczyzna da życie odpowiednikowi Imperatora, który będzie towarzyszył widzom oglądającym nową trylogię Gwiezdnych wojen.