Guillermo del Toro zrealizuje swoją życiową ambicję. Musical Pinokio powstaje dla Netfliksa
Po sukcesie Kształtu wody Guillermo del Toro nie ma zamiaru spoczywać na laurach i wraca do współpracy z Netfliksem. Po realizowanych dla serwisu Łowcach trolli przyszła pora na Pinokia.
Film wykorzystujący postać stworzoną przez przez Carla Collodiego ma być zrealizowanym techniką animacji poklatkowej musicalem. Wcześniej Guillermo del Toro zrobił dla Netfliska nagrodzony statuetkami Emmy serial Łowcy trolli, ale był tam współscenarzystą i reżyserem tylko części odcinków. Twórca odpowiada także za pierwszą część trylogii Opowieści z Arkadii przygotowywanej przez studio DreamWorks. Premiera kolejnego rozdziału, 3 nie z tej ziemi, została zaplanowana na 21 grudnia 2018 roku, a kolejny rok ma przynieść część o tytule Wizards. Del Toro to również twórcą mającego zadebiutować jeszcze w tym roku na Netfliksie serialu Guillermo del Toro Presents 10 After Midnight.
Del Toro umieścił akcję Pinokia we Włoszech lat 30.
Jak wyznał twórca animacja jako taka miała ogromny wpływ zarówno na jego życie, jak i twórczość. Powiedział także, że z postacią Pinokia czuje się głęboko i osobiście związany. Dodał również, że:
Za realizację projektu będą odpowiadać także Jim Henson Company (Ciemny kryształ: Czas buntu) oraz ShadowMachine (Bojack Horseman). Wśród producentów znaleźli się Lisa Henson, Alex Bulkley, Corey Campodonico i Gary Ungar, a koproducentem filmu jest Blanca Lista. Współscenarzystą jest zaś Patrick McHale (Po drugiej stronie muru).
Oprócz del Toro reżyserować ma Mark Gustafson.
Drugi z wymienionych współpracował już przy Fantastycznym Panu Lisie od Wesa Andersona, innej, warto dodać naprawdę udanej, animacji poklatkowej. Z kolei za scenografię będzie odpowiadać m.in. Guy Davis, czerpiący inspirację z ilustracji Grisa Grimly’ego. Wykonanie lalek będzie zadaniem Mackinnon and Saunders (Gnijąca panna młoda).
Na temat projektu wypowiedziała się Melissa Cobb, wiceprezes Netflix ds. treści dla dzieci i rodziny. Nie sposób nie zgodzić się z jej słowami, w których wymienia zasługi del Toro. Ten meksykański filmowy geek jest tu jak najbardziej na miejscu: