Trollhunters to nowa produkcja na wyłączność dla Netfliksa. Tym razem skierowana do najmłodszej widowni. Łowcy Trolli nie są jednak kolejną z dziesiątek byle jakich animacji.
Ciekawostka na początek, która pomoże wam zrozumieć, dlaczego animacja dla dzieci aż tak przypadła mi do gustu. Do Trollhunters przyłożył rękę sam Guillermo del Toro. To reżyser takich dzieł jak Kręgosłup Diabła, Hellboy, Labirynt Fauna czy Pacific Rim.
Obecność Guillermo del Toro w pracach nad Trollhunters oczywiście nie gwarantuje jeszcze sukcesu.
Ten sam reżyser pracował wszakże nad serialem o wampirach - The Strain. O ile faktycznie na samym początku telewizyjna produkcja grozy zaskakiwała wysoką jakością i ciekawymi pomysłami, tak później z odcinka na odcinek było tylko gorzej.
Z Trollhunters może być podobnie, lecz po pierwszych czterech odcinkach jestem autentycznie zachwycony. Baję w polskiej wersji językowej włączyłem z ciekawości, jako tło do codziennych obowiązków. Nim się obejrzałem, aplikacja w Smart TV zaczęła odtwarzać czwarty epizod, a ja siedziałem z pilotem przed telewizorem.
W Trollhunters zdaje egzamin to, co najważniejsze - humor.
Miejscami animacja w niczym, absolutnie niczym nie ustępuje dziełom Piksara oraz Disneya. Nie przesadzam. Początkowe epizody to majstersztyk, jeżeli chodzi o wyczucie chwili, tempo, dialogi oraz humorystyczne wstawki. Czułem się jak gdybym był w kinie na nowej części Potworów i Spółka.
Wielka w tym zasługa profesjonalnego polskiego dubbingu. Rodzimy oddział Netfliksa najwyraźniej dostał odpowiednie środki, aby nie ograniczać się do lektora. Chwała im za to! Łowcy Trolli brzmią kapitalnie. Aktorzy bawią się formą. Seplenią, nadając postaciom unikalnego charakteru. Świetnie intonują. Tak jak pisałem wcześniej - wykonanie niczym nie odbiega od kinowych hitów dla dzieci.
DreamWorks Animated Studio, które stworzyło Trollhunters na zamówienie Netfliksa, stanęło na wysokości zadania. Bajka jest kolorowa, szczegółowa i dynamiczna. Mimika stale się zmienia. Postaci są niezwykle ekspresywne. Recykling raz wykorzystanych modeli 3D takich jak ozdoby czy tła w ogóle nie ma miejsca. Lub nie rzuca się w oczy.
Jedyne, do czego można się przyczepić, to statyczność trzeciego planu. Oddalone od bohaterów korony drzew nie powiewają na wietrze. Za mało jest przelatujących ptaków, papierków goniących po betonie i tak dalej. Z drugiej strony, otoczenie i tak jest kilkukrotnie żywsze niż w innych topowych animacjach Netfliksa, takich jak Skylanders.
Jestem przekonany, że młodsi widzowie nie wezmą Łowców Trolli za „siarę” oraz „wiochę”. Główni bohaterowie rzucają żartami o mediach społecznościowych i smartfonach. Znają się na nowych technologiach, są na czasie z popkulturą, przeżywają szkolne zauroczenia i tak dalej.
Z drugiej strony, Trollhunters ocieka szlachetnymi postawami, takimi jak obrona słabszych oraz wspieranie przyjaciół. Animacja pełna jest pozytywnych wzorców, pokazywanych zarówno na przykładzie walki ze złymi trollami, jak również ujęć w szkole czy domu.
Łowcy Trolli to jedna z tych animacji, które mógłbym pozwolić obejrzeć własnemu dziecku. To już nie byle co.