REKLAMA

Potrafisz wyobrazić sobie coś straszniejszego niż wielki Cthulhu? Houellebecq twierdzi, że Lovecraft potrafił i opisał to w swoich tekstach

Twórczość Howarda Phillipsa Lovecrafta straszy nas od niemal wieku. Dzisiaj przypada rocznica śmierci amerykańskiego pisarza. Każdy, kto chciałby poznać świeże spojrzenie na twórczość mistrza grozy, powinien sięgnąć po esej „Przeciw światu, przeciw życiu".

lovecraft
REKLAMA
REKLAMA

No, może nie takie znowu świeże, bo pierwsze polskie wydanie przeszło bez większego echa w 2007 roku. Dla Houellebecqa jednak to bardzo pracowity czas. Jego książki zrobiły niemałą furorę na rynku księgarskim, pojawiły się głosy, że nie dostanie Nobla, chociaż gdyby nie jego mizantropia, wyjątkowy wręcz pesymizm i dość znaczące czarnowidztwo dotyczące przyszłości Europy (w „Uległości” widział Stary Kontynent, a przynajmniej tak widział Francję, kiedy ta dochodzi do momentu, w którym wybory wygrywa wyznaniowa, muzułmańska partia), to mógłby o szwedzką nagrodę powalczyć. Nie dziwi więc, że ta, po raz pierwszy wydana po francusku w 1991 roku książka, trafia do polskich księgarń po raz drugi.

Nie będę owijał w bawełnę: dla fanów obu pisarzy jest to tekst obowiązkowy.

Houellebecq tworzy w „Przeciw światu, przeciw życiu" pajęczynę połączeń, które wiążą nierozerwalnie horrory Lovecrafta z twórczością francuskiego pisarza. Im bardziej zagłębiamy się w tekst, tym bardziej widoczne staje się, iż autor „Uległości” nie tylko sam uległ urokowi pisarza, ale też odkrywa, jak wiele łączy go z samotnikiem z Providence.

„Przeciw światu, przeciw życiu" to list miłosny do twórczości Lovecrafta. Houellebecq dochodzi jednak w nim do wyjątkowo czarnych wniosków.

Bazą wypadową do rozmowy o twórczości jest biografia H. P. Lovecrafta, to z niej francuski pisarz wyciąga najintensywniejsze wnioski. Bo przyznacie sami, że jeśli na czymś polega fenomen amerykańskiego twórcy, to jest nim niesamowita wręcz wyobraźnia. Jaki umysł mógł stworzyć Wielkiego Cthulhu, tajemniczego Nyarlathotepa czy niepokojący byt nazywany Kolorem z Przestworzy? Skąd w Lovecrafcie wziął się pomysł na to, aby człowieka umieścić w kosmosie tak nieskończenie przerażającym, że zajrzenie tam, poznanie kilku prawd prowadzi w najlepszym wypadku do szaleństwa?

Houellebecq pokazuje nam, że droga do tak bogatego w okropności świata wiodła pośrednio przez życiowe doświadczenia. Francuski pisarz sięga do listów Lovecrafta – ten był zapalonym epistolografem – i wyciąga z nich na przykład takie perełki:

Jestem tak znudzony ludzkością i światem, że nic nie jest mnie w stanie zainteresować, chyba że znajdę co najmniej dwa morderstwa na stronie lub przeczytam o jakichś potwornościach rodem z nieznanych przestrzeni – cytuje Lovecrafta autor „Serotoniny”.

Michel Houellebecq przygląda się stosunkowi Lovecrafta do świata i, cóż, wyciąga niepokojące wnioski:

Kto kocha życie, nie czyta. Nie chodzi też zresztą do kina. Cokolwiek by o tym mówić, dostęp do świata artystycznego jest w mniejszym czy większym stopniu zarezerwowany dla tych, którzy mają tego wszystkiego trochę dość – punktuje Houellebecq.

Punktuje zresztą dość sentencjonalnie, co nie zdarza się w tej pozycji specjalnie często, bo chociaż autor „Uległości” jest zafascynowany Lovecraftem, to nie uwzniośla go. Wręcz przeciwnie. Pokazuje jego życie, aby tym bardziej unaocznić ogromną... mizantropię. U samotnika z Providence rozprzestrzenia się ona bowiem na literaturę, ale wynika zasadniczo z jego nieprzystawalności do świata,  tym samym Houellebecq uzasadnia również rasizm pisarza, nie tłumacząc go jednak.

przeciw swiatu przeciw zyciu

Co jest najbardziej fascynujące w tej książce, to fakt, iż ten list miłosny do Lovecrafta wywodzi te wszystkie wyobrażone istoty z niechęci i niezrozumienia świata. Ten bardzo krytyczny osąd dotyczący rzeczywistości to przecież również domena Houellebecqa. W jakiś więc sposób te boleśnie realistyczne obrazy świata francuskiego pisarza łączą się z kosmicznymi bytami, które czekają uśpione w najróżniejszych zakątkach ziemi z literatury Samotnika.

Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, Lovecraft byłby człowiekiem nieprzystosowanym i samotnym – pisze Houellebecq. I doskonale zdaje sobie sprawę, jak anachroniczne było jego myślenie, jaką niechęcią darzył „ideały wolności i demokracji”. Jest w tej postawie oczywiście coś odrażającego, zwłaszcza jeśli uzupełnimy to o jego wspomniany już tu rasizm, wyzierający też gdzieniegdzie z opowiadań. Ale jest też nutka niewypowiedzianego smutku, gdy tylko uświadomimy sobie, że finalnie Lovecraft odszedł bez sławy i chwały, na które tak zasługiwały jego dzieła.

Houellebecq zauważa również, że bardzo wiele osób kojarzy twórczość amerykańskiego pisarza, ale żadnego z jego opowiadań nie przeczytało.

REKLAMA

Wynika to zasadniczo z tego, iż Lovecraft – chociaż jego proza zestarzała się trochę i nie jest w stanie sprostać już wymaganiom, jakie musi spełniać współczesny horror – niesamowicie kreował światy, stworzenia i nastrój. Przetrwały one do dzisiaj i mimo że jego proza jest bardzo trudna do przeniesienia na ekran, czy to mały, czy wielki, to przecież gry fabularne, komputerowe, literatura i muzyka czerpią z niego pełnymi mackami.

Idee i światy wymyślone przez mistrza horroru niemal 100 lat temu żyją w popkulturze cały czas, niech o ich żywotności świadczy choćby ponowne wydanie „Przeciw światu, przeciw życiu". Czy przekona was tak bardzo nihilistyczna, ale też pełna literackiego uniesienia, interpretacja Houellebecqa? Cóż, to również kwestia interpretacji.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA