REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy
  3. Dzieje się

Promuje się film o miłości do zwierząt, ale na oscarową galę wprowadza żywego osiołka. To głupie i podłe

"Duchy Inisherin" to film o przyjaźni, a raczej jej rozpadzie. Ważną rolę w obrazie pełnią zwierzęta, które pięknie pokazują, że co by się nie działo, one zawsze będą nas wspierać. Zwierzaki są również bardzo ważne dla głównych bohaterów filmu: Padraica, granego przez Colina Farrella oraz Colma - w jego postać wcielił się Brendan Glesson. Dlatego tym bardziej tak bardzo denerwuje przytarganie na oscarową scenę ośliczki, przypominającej tę z nominowanego filmu. Ktokolwiek wpadł na ten pomysł, powinien się wstydzić.

14.03.2023
15:19
Jimmy Kimmel na Oscarach z osiołkiem
REKLAMA

Zwierzęta, a dokładniej osiołki grają wyraziste role w tegorocznych oscarowych filmach. Mamy przecież "IO" Jerzego Skolimowskiego, w którym uchwycone są momenty z życia tytułowego osiołka oraz tego, jak ludzie potrafią się z nim obchodzić. A potrafią brutalnie to robić. W innym nominowanym do Oscara filmie "Duchy Inisherin" zwierzęta, a zwłaszcza sympatyczna ośliczka jest bardzo ważna dla jednego z głównych bohaterów, granego przez Colina Farrella. Z kolei Colm, w którego wcielił się Brendan Glesson nie wyobraża sobie życia bez swojego psa, owczarka border collie. Jestem przekonana, że gdyby zwierzaki potrafiły mówić, na zachowania głównych bohaterów, a ich opiekunów kręciłyby głowami z niedowierzaniem mówiąc: panowie, co wy odwalacie.

REKLAMA

Chodzi oczywiście o rozpad przyjaźni między bohaterami i sposoby, w jaki sposób to następuje. O tym, jak to się dzieje, nie będę opowiadać, tylko odsyłam do fantastycznego filmu, jakim przecież jest produkcja "Duchy Inisherin".

Zwierzęta pełnoprawnymi bohaterami "Duchów Inisherin". To nie pierwszy film McDonagha z udziałem zwierzaków.

Wróćmy jednak do zwierząt. Reżyser "Duchów Inisherin" Martin McDonagh już wcześniej w swoich filmach pokazał, że lubi zwierzątka i chce je pokazywać w swoich filmach. W "Siedmiu psychopatów" zagrały króliki. Przeżyły. Uwielbiałem, kiedy na planie były blisko mnie. Pamiętam, że Colin Farrell zacytował wtedy stare porzekadło, że nie powinno się pracować z dziećmi i zwierzętami. Ale on kocha je tak samo jak ja - opowiadał w jednym z wywiadów McDonagh. W imię miłości do zwierząt brytyjsko-irlandzki reżyser postanowił więc uczynić pełnoprawnymi bohaterami oślicę, kucyka oraz psa, które są nie mniej ważne w tym filmie, co ludzie. Bo gdy ludzie zawodzą i rozczarowują, to jest ukochany zwierzak, który zarówno bierze, jak i daje miłość. Jak wspominał McDonagh, na planie "Duchów" wszyscy chcieli przebywać w towarzystwie zwierzątek, zwłaszcza przeuroczej oślicy Jenny. Pomyślicie sobie, jakie to słodkie. Pewnie miała świetną opiekę na planie. Pewnie i tak było, wszak na planach filmowych zwierzakami opiekują się specjalni trenerzy, którzy nie tylko współpracują z nimi, ale też dbają o to, aby przede wszystkim były bezpieczne.

Rozbawiony Jimmy Kimmel z ośliczką na scenie. Publiczność się śmieje, a zestresowane zwierzę chce zejść za kulisy

Jednak jak wytłumaczyć pojawienie się ośliczki , przypominającej Jenny z "Duchów Inisherin" na oscarowej gali w Dolby Theatre w Los Angeles, przed 2,5 tysięczną publicznością? W zagranicznych mediach pojawiały się sprzeczne informacje, czy to ośliczka z "Duchów Inisherin" czy przypadkowe zwierzę. Serwis Vulture donosił później, że zwierzę nie było tym filmowym. Jakby nie patrzeć, skąd było, nie powinno się tam znaleźć. Przestrzeń, gdzie jest głośno, są błyski fleszy, kamery i tysiące ludzi to nie jest miejsce dla żadnego zwierzaka. Wprowadzenie osiołka na smyczy przez Jimmy'ego Kimmela, w dodatku z napisem emotional support czyli emocjonalne wsparcie nie powinno mieć w ogóle miejsca. Zwierzę to nie zabawka.

Tymczasem zostało wprowadzone na scenę, niczym maskotka. Tyle, że osiołek wcale nie bawił się dobrze. Był zestresowany, odwracał głowę w kierunku kulisów i mimo że był krótko na scenie, raczej nie chciał tam być. Nic więc dziwnego, że na wybryk organizatorów - nie wiadomo, kto wpadł na pomysł z osiołkiem, ale mam nadzieję, że nie reżyser "Duchów Inisherin", zareagowała organizacja PETA, która krytycznie odniosła się na Twitterze, natomiast w Polsce sprawę z osiołkiem na scenie komentowała fundacja Viva!. Szczerze napisała na Instagramie, że ten występ to wstyd dla całej Akademii, a wykorzystywanie zwierząt dla uciechy i rozrywki publiczności jest zwyczajnie nie na miejscu. Krytyka spadła również od zwykłych internautów, wyrażających swoje zdanie w mediach społecznościowych.

REKLAMA

Zresztą trudno wytłumaczyć, po co osiołek w ogóle pojawił się na oscarowej gali. Jeśli miał być tylko zabawnym rekwizytem, wyszło po prostu bardzo słabo. Ktokolwiek wpadł na ten pomysł, powinno mu być wstyd. Tym bardziej, że tyle się mówi o prawach zwierząt, promuje się weganizm na każdym kroku, organizacje pro-zwierzęce walczą na świecie o zaprzestanie wykorzystywania zwierząt w cyrkach, a organizatorzy największej imprezy filmowej na świecie wprowadzają jakby nigdy nic osiołka na scenę, tylko po to, żeby było fajnie i żeby coś się działo na gali. Publiczność się śmieje i jest super. Jeśli chcieli nawiązać w jakikolwiek sposób do "Duchów Inisherin", czy też zwierząt, mogli to zrobić zupełnie inaczej, chociażby przy udziale jednej z fundacji. Na razie twórcy Oscarów nie odnieśli się do tego wybryku, natomiast domyślam się, co mogliby nam przekazać: że zwierzę na pewno nie ucierpiało i było bezpieczne za kulisami. Jeśli by tak napisali, takie tłumaczenie nie przekonałoby mnie. Wielka scena nie jest dla zwierząt i tyle.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA