Byłem w Londynie, żeby zobaczyć Harry'ego Pottera. Moja opinia? Magia
Ubiegły urlopowy weekend spędziłem w Londynie, a jednym z punktów wycieczki było studio Warner Bros z wystawą poświęconą całej filmowej serii o najsłynniejszym czarodzieju świata - mowa oczywiście o Harrym Potterze. Taki widok jest wart sporych pieniędzy.

Kino to niewątpliwie spektakl, widowisko, muza przenosząca na ekran zarówno kameralne opowieści, jak i te charakteryzujące się rozmachem. Zwłaszcza do tych drugich najczęściej potrzebny jest gigantyczny nakład ludzkiej pracy - przede wszystkim przy aspektach technicznych, takich jak scenografia i kostiumy, które łącząc siły skutecznie przenoszą nas w świat przedstawiony na dużym ekranie. Choć uważam się za osobę znającą filmy z serii o Harrym Potterze bardzo dobrze, to moja wiedza co do całości dzieł kultury z tego uniwersum (książki, przedstawienia) na pewno nie dorównuje tej, którą posiadają najbardziej zaangażowani Potterheads.
Harry Potter i wielkie studio Warner Bros
Widok z zewnątrz na starcie zrobił wrażenie - studio mieści się w imponującej, gigantycznej hali.
Już w głównym hallu imponującego budynku fanów wita ogromny rogogon węgierski, zapowiadający swoją obecnością kolejne atrakcje. Początek wycieczki jest jeszcze pod "kontrolą" pracowników, którzy witają uczestników i oprowadzają ich po pierwszych korytarzach - można tam zobaczyć m.in. Puchar Trójmagiczny, a także fragment scenografii przedstawiający komórkę pod schodami, w której mieszkał Harry. Następnie znaleźliśmy się na sali kinowej, gdzie obejrzeliśmy wprawiający w nostalgię skrót wszystkich filmów. W nagranej i sympatycznej zapowiedzi wycieczki wzięły udział kluczowe postacie marki: Daniel Radcliffe, Emma Watson, Rupert Grint. Wcześniej zaś, w typowy dla swoich postaci sposób, w klimat nadchodzącej wycieczki wprowadzili nas z ekranu James i Oliver Phelpsowie, znani z ról Freda i George'a, a także zwykli fani serii, dzielący się przy okazji swoją pasją do Harry'ego Pottera.
Dalsza część wycieczki, rozpoczęta od Wielkiej Sali była momentem na wolność wyboru trasy - a tych było bardzo wiele. Czego na tej imponującej przestrzeni nie było! W moim przypadku zaczęło się od materiałów z udziałem reżyserów każdego z filmów - Chrisa Columbusa, Alfonso Cuarona, Mike'a Newella i Davida Yatesa, nie brakowało również materiałów z udziałem producentów, scenarzystów, ludzi zajmujących się sferą wizualną, którzy opowiadali o swojej pracy i wizjach, które próbowali wcielić w życie.
Dalej mogliśmy oglądać imponujące kolekcje - peruki postaci, łazienkę prefektów, sale do lekcji eliksirów z "udziałem" kostiumów Severusa Snape'a i Horacego Slughorna, kostiumy i stół z balu w "Czarze Ognia" - w międzyczasie o odpowiednią dawkę rozrywki zadbali też tancerze, którzy dali znakomity występ, wcielając się w uczniów szkół Beauxbatons i Durmstrang i imitując scenę z ich wejścia do Hogwartu. "Czara Ognia" generalnie zdawała się mieć w owym studiu solidną reprezentację - niezwykle szczegółowa makieta Hogwartu poddana była atakowi smoka znanemu ze sceny turniejowych rozgrywek, w tle leciała muzyka Turnieju Trójmagicznego, dało się również znaleźć w pobliżu nagrobka rodziców Lorda Voldemorta.
Nie oznacza to, że fani pozostałych części mieli na co narzekać - wężowe wejście do Komnaty Tajemnic, gabinet Albusa Dumbledore'a, portret Gilderoya Lockharta, przepięknie odwzorowany Bank Gringotta z ostatniego filmu - dla każdego coś pięknego! Na wspomnianym wcześniej tanecznym występie się nie skończyło - fani filmu "Harry Potter i Insygnia Śmierci: Część 2" mogli być świadkami zaskakująco spektakularnego "spotkania" ze smokiem z banku Gringotta, który dokonał efektownego spalenia wszystkiego wokół (oczywiście z użyciem efektów specjalnych), a o uwagę widowni dbali animatorzy, angażujący młodych zwiedzających do wspólnych zabaw i interakcji.
A co ciekawe, to wciąż nie koniec! Budynek studia nie ograniczał organizatorów tej wystawy, w związku z czym niektóre części scenografii czy eksponaty były dostępne do zobaczenia na świeżym powietrzu. W "ofercie" znalazło się m.in. zwiedzanie od środka Privet Drive 4 z udziałem sceny latającej ciotki Marge w "Więźniu Azkabanu", słynnego drewnianego mostu, czy szklarni pełnej mandragor, które można było wyciągnąć. Dla duetów zwiedzających atrakcyjna mogła się okazać możliwość wspólnego znalezienia się w słynnym motocyklu, którym Harry jako pasażer uciekał przed śmierciożercami, albo w legendarnym latającym Fordzie Anglia - magicznym środku lokomocji wybranym przez Rona i Harry'ego w "Komnacie Tajemnic".
Wycieczka po studiu Warner Bros. poświęconym filmografii imienia Harry'ego Pottera to nie tylko marketingowy strzał w dziesiątkę. To również realna okazja, by zajrzeć za kulisy siedmiu ikonicznych filmów, zanurzyć się na nowo w świecie magii i czarodziejstwa, który podbił serca całego świata. Warner Bros. zdecydowanie zadbało o to, by zainteresować swoimi zbiorami zarówno dzieciaki, jak i nieco starsze pokolenie, które na filmach o Potterze się wychowało, i dla którego wizyta w takim miejscu to powrót do lat dzieciństwa. Myślę, że każdy, kto tytułuje się fanem Harry'ego Pottera, kiedyś musi zobaczyć to miejsce i przekonać się na własne oczy. Warto!
Więcej informacji ze świata Harry'ego Pottera przeczytacie na Spider's Web:
- Księgarnia wycofuje Harry'ego Pottera ze sprzedaży
- Rowling publicznie oceniła scenariusze do serialu Harry Potter
- Pełna obsada serialu Harry Potter. Porównanie aktorów
- Harry Potter: Nick Frost nie chce kopiować występu poprzednika. Ma swój plan
- Niech Max zaopiekuje się młodymi aktorami z Harry'ego Pottera, bo fani zrobią im piekło