To już koniec „Serii niefortunnych zdarzeń”. Jak wypadł finał opowieści o rodzeństwie Baudelaire’ów?
Wioletka, Klaus i Słoneczko przeszli w swoim dziecięcym życiu wiele. Wraz z trzecim sezonem „Seria niefortunnych zdarzeń” dobiega końca. Jest to mocno chaotyczny, ale całkiem udany finisz.
OCENA
3. sezon „Serii niefortunnych zdarzeń” obejmuje wydarzenia z czterech ostatnich książek należących do wielkiej dziecięcej sagi o niezwykłych przygodach trójki niecodziennego rodzeństwa. Naszych bohaterów spotykamy zatem dokładnie po wydarzeniach z finału drugiego sezonu. Od razu jesteśmy wrzuceni w sam środek wartkiej akcji, co jest miłą odmianą w stosunku do typowego rozpoczęcia znanego widzom serialu.
Chociaż serial w tej odsłonie jedzie w dużej mierze dobrze znanymi torami, to czuć jednak powiew świeżości. Jest nim dynamicznie rozwijana główna intryga. W pierwszych dwóch sezonach dowiadywaliśmy się stosunkowo niewiele o przyczynach osierocenia rodzeństwa Baudelaire’ów. Prawie cała uwaga widza była skupiona na konwencji zabawy w kotka i myszkę, w której głównym złoczyńcą był hrabia Olaf. Przyzwyczailiśmy się już do pewnej konwencji, która kreowała przy okazji szereg fatalnych zbiegów okoliczności, zabawnych i ironicznych sytuacji. Niecierpliwi mogli nawet upatrywać tutaj wyczerpywania się stworzonej formuły.
Całe szczęście po dwudziestu odcinkach kręcenia się w kółko, ostatnich siedem przynosi nam dużo odpowiedzi.
Momentami mam nawet wrażenie, że aż za dużo. I to na tyle, że sami twórcy gdzieś się odrobinę gubią w opowiadanej przez siebie historii. Jednak taki właśnie jest 3. sezon „Serii niefortunnych zdarzeń”. Mocno chaotyczny, ale jednocześnie przynoszący wiele odpowiedzi. Dowiadujemy się więcej na temat sekretnej organizacji, do której należeli rodzice Baudelaire’ów. Poznajemy przeszłość hrabiego Olafa i jego zaskakującą drogę od dobra do zła, które w jego rozumowaniu wcale złem nie jest. W końcu widzimy też, jak rozwija się samo rodzeństwo. To i wszystko, czego nie wymieniłam, żeby zostawić wam trochę tajemnic do samodzielnego odkrycia, przyniesie wiele satysfakcji tym, którzy z zapartym tchem towarzyszyli sierotom przez bardzo długą serię nieszczęść.
Jeśli jednak szukacie logicznych odpowiedzi na zadawane na przestrzeni całego serialu pytania, to możecie się odrobinę zawieść.
Mam wrażenie, że twórcy nie byli trochę przygotowani na to, że będą musieli tak szybko posprzątać bałagan, który pozostawili po sobie w pierwszych odsłonach serialu. Nie mogli też porzucić przyjętej konwencji nieustannego uprzykrzania życia Baudelaire’om. W efekcie widzimy przez tych siedem odcinków ciągłe próby powiązania opowieści w całość, przy jednoczesnym jej kontynuowaniu. Wprowadzana jest ogromna ilość nowych postaci, ale powracają też bohaterowie, których dawno nie widzieliśmy na ekranie. Ciągi czasowe są mocno naruszane, nie tylko w kwestii logiki zdarzeń, ale też starzenia się postaci. 3. sezon staje się więc jedną wielką próbą odpowiedzi na właściwie proste pytanie: Dlaczego?
O ile pierwsze dwie odsłony mogły prezentować świat przedstawiony w dość jednoznacznych barwach bieli i czerni, to w trzecim sezonie odnajdujemy wiele odcieni szarości. Jako takiej rehabilitacji zaznaje postać hrabiego Olafa, jak zwykle fenomenalnie zagrana przez Neila Patricka Harrisa. Podobny zabieg zastosowano do reszty dziwacznej trupy aktorskiej towarzyszącej Olafowi. Co ważne, jesteśmy także świadkami dojrzewania emocjonalnego trójki głównych bohaterów, w których finalnie trudno dopatrywać się ciekawskich, ale trochę rozpuszczonych dzieciaków z pierwszego odcinka serii.
Opowieść snutą przez Lemony'ego Snicketa w finałowej odsłonie ogląda się dobrze, jeśli nie traktować jej zbyt poważnie.
Próby doszukiwania się odpowiedzi na skomplikowane pytania mogą spełznąć na niczym. To samo tyczy się logiczności całej opowieści i ciągu wydarzeń. Jednak taki chyba właśnie jest urok tej opowieści, która w końcu przyciąga swoją absurdalnością. Warto więc raz jeszcze przyklasnąć kunsztowi aktorskiemu i zagłębić się w opowieść o rodzeństwie Baudelaire’ów. W końcu tutaj kończy się też ich seria niefortunnych zdarzeń, a widzowie dostają zaskakująco miłe zakończenie.