REKLAMA

Nowy Rok dopiero się zaczął, a tu już 3 afery w celebryckim świecie. Boję się, co będzie dalej

Pierwszy miesiąc nowego roku trwa i błędem byłoby napisanie, że mija spokojnie - czy to w polityce, czy w show-biznesie i popkulturze. O polityce pisać nie będziemy, ale o dwóch pozostałych obszarach - owszem. Tym bardziej, że choć za nami dopiero połowa stycznia, wypłynęły już 3 dość żenujące afery. O czym mowa?

Afery celebryckie 2024
REKLAMA

Styczeń 2024 r. zaczął się wybuchowo dla pewnych celebrytów oraz pisarzy. I to bynajmniej nie na ich korzyść. Wiadomo, jak to bywa z takimi aferami - najpierw jest bardzo głośno, wszyscy o nich mówią, a potem i inba wygasza się w sieci. Ale jak to w internetach bywa - tu nic nie ginie.

REKLAMA

Więcej o celebrytach przeczytasz W Spider's Web:

Afery i dramy. Celebryckie inby w 2024 r.

Bohaterami styczniowych dram zostali: Daniel Martyniuk, Mama Ginekolog i Marcin Kącki. O ile o dwóch pierwszych osobach już nie raz było głośno w negatywnym kontekście, to nazwisko Kąckiego jest dla wszystkich pewną nowością.

Syn króla disco-polo zrobił burdę w Zakopanem

Z "przytupem" w 2024 r. wszedł Daniel Martyniuk, syn gwiazdora disco-polo, Zenka Martyniuka. W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia mężczyzna bawił się na sylwestrze w Zakopanem. Nocował w jednym z hoteli razem z m.in. swoją żoną Faustyną. Ta noc ani trochę nie przebiegła spokojnie, gdyż syn Zenka miał awanturować się w hotelu oraz zachowywać agresywnie wobec zarówno pracowników, jak i pozostałych gości, którzy spędzali noc sylwestrową w Zakopanem. Martyniuk miał też zwyzywać swoją żonę oraz zabrać smyczek od skrzypiec jednemu z gościi, a kiedy odebrano mu gadżet, zaczął przejawiać agresję.

"Atrakcje" zostały też wzbogacone przez granie na hotelowym pianinie przez młodego Martyniuka. Nie zważając na późną godzinę, Daniel walił w pianino, a gdy jeden z hotelowych gości zwrócił mu uwagę, Martyniuk wdał się z nim w szarpaninę. Takie zachowanie musiało skończyć się interwencją policji, która przyjechała do hotelu, by uciszyć syna Zenka. Na jednej się nie skończyło, gdyż wczesnym rankiem Martyniuk zszedł do hotelowego loby, by obrażać hotelową obsługę i krzyczeć. Był oczywiście pod wpływem alkoholu. Na miejsce ponownie przyjechała policja, tym razem zakuwając w kajdanki Daniela Martyniuka.

I choć awanturnik trafił do aresztu, wyszedł z niego już kilka godzin później. Jako że nikt nie wniósł oskarżenia przeciwko niemu, nie usłyszał tez zarzutów. Musiał jednak zapłacić mandat w wysokości 500 zł za zakłócanie spokoju. Awantura w Zakopanem to nie pierwszy wybryk syna Zenka - już wcześniej wzbudzał zainteresowanie mediów swoimi wyskokami. W 2018 r. głośno było o incydencie, kiedy to miał nie wpuścić do domu byłej już ciężarnej żony. Zresztą burzliwe życie miłosne i związek pełen oskarżeń wpłynęły bardzo negatywnie na wizerunek syna gwiazdy disco-polo.

Na swoim koncie Daniel miał też kilka innych przewinień. W połowie 2020 r. stanął przed sądem, a zarzucono mu posiadanie narkotyków. Media informowały, że sąd skazał syna Zenka na 5. miesięcy pozbawienia wolności i 20 godzin prac społecznych miesięcznie na rzecz lokalnej społeczności. Martyniuk musiał też zapłacić 120 zł na rzecz Skarbu Państwa i 2000 zł kosztów sądowych. Daniel wyraził skruchę przed sądem, zapewniając, że więcej nie dopuści się tego typu czynów. Choć w Zakopanem nie znaleziono przy nim narkotyków, jego zachowanie pokazało, że daleko mu do grzecznego syna gwiazdora.

Mama Ginekolog torebek na promocji nie kupuje, tylko te drogie, ale ładnie prosi obserwatorki o datki na fundację

Pamiętacie aferę z Mamą Ginekolog sprzed roku, kiedy to przyjmowała na NFZ pacjentów poza kolejką? Było to na początku 2023 r. Zamieszanie było tak duże i medialne, że nadszarpnęło bardzo mocno wizerunek medialnej lekarki i szpitala, w którym pracuje ginekolożka. W końcu Nicole Sochacki-Wójcicka przeprosiła za swoje zachowanie i zdecydowała się wziąć na siebie karę finansową.

Z początkiem tego roku znów zrobiło się głośno o Nicole. Lubiąca otaczać się luksusem celebrytka pochwaliła się swoim fanom relacją na żywo z zakupu torebki za 30 tys. złotych. Choć początkowo kontrowersyjna lekarka mówiła, że planuje kupić torebkę Diora na przecenie, zmieniła zdanie.

Chciałabym, żeby moje życie i symbolem mojego następnego roku nie była torebka na promocji, tylko była torebka Lady Dior. Pomyślałam, czy ja chcę, żeby moje życie, mój rok był przecenioną torebką? Wiem, że to dużo pieniędzy. (...) Ja to rozumiem, tak naprawdę, ja tych torebek nie potrzebuję. Ja je kupuje jako takie symbole, medale czy trofea

powiedziała Mama Ginekolog na Instagramie,

Później Mama Ginekolog jeszcze bardziej zakręciła się w swojej wypowiedzi.

Ja zawsze uważałam, że to, co my posiadamy tak naprawdę, nie jest ważne. Ale to też świadczy o tym, że mamy motywację, żeby osiągnąć to, żeby to mieć. Nie wiem, czy mnie rozumiecie. No więc, jak wstałam rano, jest 2024 rok i stwierdziłam, że nie potrzebuję tej torebki, ale stwierdziłam, że jak ją kupię, to mam motywację, żeby osiągnąć kolejne cele

przyznała.

Można się tylko domyśleć, jakie były komentarze ludzi po tym wpisie. Ginekolożce zarzucono zbyt ostentacyjne chwalenie się majątkiem. Blogerka Paulina Zagórska wprost pisała, że Nicole Sochacki niechcący wyłożyła istotę "kapitalistycznej kultury zap*erdolu". Działająca pod profilem ta zagorska na Instagramie, Paulina szybko wytłumaczyła, co jest nie tak z zakupowym haulem Mamy Ginekolog.

To piękny przykład przedmiotu, który kupuje się z myślą o innych, a nie o sobie. Wiadomo, o gustach się nie dyskutuje, ale wydaje mi się, że większość z nas powiedziałaby, że ta torebka jest z sieciówki, a nie od Diora za 30 koła. Nie jest to ładne, nie jest to praktyczne. Jest to przedmiot, którego rację bytu stanowi to, że jest od Diora i że kosztuje 30 tysięcy. Uprzedzając głosy, że to dobra inwestycja - nie każda droga torebka jest dobrą inwestycją. Czego uczy nas Mama Ginekolog na temat kultury zap*erdolu? Po co pomnażać i tak już ogromny majątek? A no tego, żeby kupić sobie kolejną bazarową torebkę z logo za 30 tysięcy. Po co ta torebka? Czemu ma służyć? Motywacji do dalszej pracy. A po co ta praca? Żeby kupić sobie kolejne niepotrzebne torebki 

podsumowała w mediach społecznościowych.

Zakupowy haul Mamy Ginekolog skrytykował też dziennikarz modowy, Michał Zaczyński. Dziennikarz wytknął Mamie Ginekolog nie tylko snobizm, ale i też bezmyślność. Celebrytkę nazwał butną i źle wychowaną.

Głupich nie sieją, jak to się mawia. Nie idźmy tą drogą; zakup akcesoriów Diora nie sprawi, że będziemy ambitniejsi, zamożniejsi, bardziej szanowani. Wręcz odwrotnie. Zwłaszcza jeśli jednocześnie błagamy followersów o datki na fundację. Nie dajmy się - nomen omen - tanio manipulować. I może znajdźmy sobie w 2024 roku mądrzejsze autorytety? W komentarzu załączam mój tekst i odcinek podcastu o rozsądnych, udanych zakupach. Także na wyprzedażach, bo w przeciwieństwie do tej butnej i źle wychowanej pani uważam, że nie ma nic złego w przecenionych torebkach

podkreślał Zaczyński

Medialna ginekolożka już nie raz podpadła swoim fanom, choć afera z przyjmowaniem ludzi poza kolejką na NFZ byłą tą największą. Wcześniej medialne afery lekarki, o których niewątpliwie było głośno to oblanie przez nią egzaminu na ginekologa oraz zarzucanie fanom, że ci nie chcą wpłacać pieniędzy na jej zbiórkę na WOŚP. Nicole Sochacki-Wójcicka podpadła też polskim rolnikom i Agrounii, promując hiszpańskie ziemniaki.

W ostatniej "torebkowej" aferze Nicole bardzo mocno oberwało się przede wszystkim od jej fanek, które licznie stwierdziły, że Mama Ginekolog strzeliła tym postem w twarz kobietom, które bardzo często kupują na wyprzedażach, gdyż finansowo nie mogą pozwolić sobie na takie luksusy w postaci torebek Diora. Internautki krytykowały też celebrytkę za to, ze kupując torebkę Diora za 30 tys. zł, namawia kobiety, by te wspierały finansowo jej fundację.

Sama zainteresowana przy aferach z jej udziałem tłumaczy, że nie znosi aferzystek na jej profilu i kręcenia afer wokół jej osoby.

Nie znoszę już tych aferzystek i tego kręcenia afer wokół mojej osoby. Jest to absolutnie nie w porządku. Wiem, że są takie osoby, które z tego żyją. Czekają, żerują, czekają na te kliki, czekają na tą popularność. Jest to po prostu obrzydliwe. Naprawdę uważam, że powinniście się zastanowić nad sobą. To nie jest normalne, żeby nękać drugą osobę (…) Ludzie robią ze mnie jakiegoś potwora. Czepiają się rzeczy, które absolutnie nie mają sensu. Nakręcają innych, bo zazwyczaj ludzie nie mają pojęcia o tym. (...) Nie wiem, co jeszcze mam wam powiedzieć. Chciałabym, żeby te wszystkie aferzystki poszły z tego profilu -

pisała Mama Ginekolog.

Celebrytka bynajmniej nie zamierza żyć skromniej na Instagramie i wciąż ochoczo chwali się luksusowym życiem, prezentując relację z drogich podróży czy treści mocno związane z konsumpcjonizmem.

Mama Ginekolog class="wp-image-2341657"
Mama Ginekolog, NFZ

Marcin Kącki i krzywdzenie kobiet, bo miał trudne życie

W centrum wydarzeń znalazł się też niedawno reporter "Gazety Wyborczej", Marcin Kącki. W artykule "Moje dziennikarstwo - alkohol, nieudane terapie, kobiety źle kochane, zaniedbane córki i strach przed świtem" opisał zarówno dziennikarską karierę, jak i problemy z alkoholem, rodzinną traumę, próby samobójcze czy relacje z kobietami, które krzywdził. Choć nie pisał wprost o wyrządzonej im krzywdzie, niedługo po niesławnym tekście dziennikarza odezwała się na Facebooku poszkodowana przez Kąckiego kobieta, dziennikarka Karolina Rogaska, która opisała nadużycia Kąckiego. Dziennikarz miał masturbować się przed nią i rozebrać, mimo że Rogaska stanowczo nie wyraziła na to zgody.

Przez te oskarżenia dziennikarz został odsunięty od pracy ze studentami w Warszawskiej Szkole Reportażu, a kierownictwo "Gazety Wyborczej" przepraszało czytelników, tłumacząc, że nie wiedziało o tym, iż tekst Kąckiego ma drugie dno, czyli oskarżenia Rogaskiej i odsunięcie od pracy ze studentami reportera. Artykuł Kąckiego spotkał się z bardzo dużym oburzeniem ze strony branży. Nic dziwnego, bo nawet przy próbie kajania się, wyszło bardzo megalomańsko, narcystycznie, gdzie przemoc jest romantyzowana, a bycie niegrzecznym chłopcem jednak w porządku. Ostatecznie Marcin Kącki został zawieszony w obowiązkach reportera Wyborczej, a niesławny tekst usunięty z sieci.

REKLAMA

Choć dopiero mamy styczeń, rodzimi celebryci i osoby ze świata popkultury nie przestają zaskakiwać. Oby kolejne miesiące przynosiły znacznie lepsze informacje z ich życia i kariery. Na razie ta trójka nie ma dobrej prasy. I nic dziwnego, chwalić się za bardzo nie ma czym. Nowy Rok dopiero zaczął się, a tutaj 3. afery, choć może lepiej zabrzmi, 3. żenujące afery. Co będzie dalej? Aż boję się pomyśleć, co w tym naszym rodzimym show-biznesie wydarzy się.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA