"Amator" w kwietniu zawitał na ekranach polskich kin. Teraz można go obejrzeć na dostępnych w naszym kraju platformach VOD. Dlaczego warto to zrobić?

Niby wszystko jest na swoim miejscu. Mamy intrygę, którą stopniowo odkrywamy. Sojusznicy szybko okazują się wrogami, a wrogowie sprzymierzeńcami. Główny bohater przekonuje się o tym, podróżując po różnych częściach świata. Scenarzyści Gary Spinelli i Ken Nolan po kolei odhaczają każdy gatunkowy evergreen, przez co na papierze otrzymujemy po prostu kolejny thriller szpiegowski. Gdzieś już go oglądaliśmy, a jednak. Coś się nie zgadza. Twórcy jakoś sprytnie poprzesuwali elementy konwencji, abyśmy nie mieli poczucia powtarzalności.
Wszystko to za sprawą głównego bohatera. Heller nie jest Jamesem Bondem - nie wciska się w skrojony na wymiar garnitur, nie popija Martini i nie zdobywa kolejnych dziewczyn. Nie próbuje też wzorem Ethana Hunta z "Mission: Impossible" wstrzymywać oddechu na pięć minut, wspinać się po najwyższych budynkach ani tym bardziej latać na drzwiach samolotu. To raczej Q - zna się na komputerach i technologii. Jest bardzo dobrym kryptologiem, ale nie potrafi posługiwać się bronią, a o walce wręcz wie tyle, co nastolatek, który po raz pierwszy obejrzał "Wejście smoka". A mimo to zakasa rękawy i rusza w teren.
Amator - co obejrzeć w weekend?
Do działania zmusza Hellera śmierć żony, która zginęła z rąk terrorystów. CIA jakoś się nie garnie do ich złapania, więc główny bohater musi działać sam. Co prawda przechodzi przyśpieszony i intensywny trening do pracy w terenie, ale sam szkoleniowiec mówi mu, żeby został przy komputerach. I on to też robi. Zamiast ganiać bandziorów ze spluwą w ręku, szuka sposobu, aby wykańczać ich na odległość za pomocą technologii. Stojącemu za kamerą Jamesowi Hawesowi daje to możliwość wprowadzenia powiewu świeżości do skostniałej formuły thrillera szpiegowskiego.
To jest dokładnie to, czym film się broni. Orężem głównego bohatera staje się research, matematyka, grawitacja. Wykorzystuje swoje zdolności, aby zastawiać pułapki na kolejnych złoli, próbując wydobyć z nich informacje na temat zabójstwa swojej żony. W tym celu w efekciarski sposób rozwala nawet ogromny basen zawieszony między dwoma wieżowcami. Bo przecież akcji nie może w thrillerze szpiegowskim zabraknąć. Szczególnie gdy scenariusz często nie domaga.
Nie oszukujmy się. "Amatorowi" daleko do produkcji idealnej. Ba! Momentami wręcz wydaje się przepisywany na kolanie i przemontowywany, jakby przy dokrętkach zapomniano o paru wątkach. No bo po co twórcy wprowadzają granego przez Jona Bernthala bohatera? Chyba tylko po to, żeby w świecie przedstawionym był jednak jakiś szpieg z filmowego zdarzenia, na którego wszyscy patrzą z podziwem. Tylko Bear pojawia się w dwóch scenach na krzyż. Bez niego ta opowieść zyskałaby na spójności. A zamiast niej co chwilę otrzymujemy chaos, przez jaki trudno połapać się w intrydze. Mimo to tytuł wciąż sprawia mnóstwo frajdy.
"Amator" mógłby być krótszy, mógłby być poprawiony. Ale koniec końców dostarcza solidnej porcji rozrywki. Bo Hawes - nawet jeśli sam zdaje się gubić w swojej opowieści - umiejętnie bawi się naszymi oczekiwaniami i potrafi nieźle zaskoczyć. Z wyeksploatowanej konwencji gatunkowej wyciska nowe emocje. I robi to tak, że nudzić się nie sposób. Z tego względu chce się ten film oglądać. Na relaksacyjny weekendowy seans nada się w sam raz.
Więcej o nowościach filmowych poczytasz na Spider's Web:
- Chwilę przed premierą nowej części Netflix dodał uwielbiany polski film
- Diuna 3 otrzymała oficjalny tytuł. Odcina się od książki
- Jurassic World: Odrodzenie miało się skończyć inaczej. Dlaczego nie zabito tej postaci?
- Co się stało z resztą świata z filmu 28 lat później? Odpowiedź jest ukryta za hasłem
- Jacob Elordi może zostać nowym Bondem, ale ma mocną konkurencję