Od 19 lipca 38 lat na karku, a na półeczce kilka nagród (w tym Emmy z 2014 roku) i kilkanaście nominacji. Benedict Cumberbatch od paru lat prze do przodu jak radziecka lokomotywa i nie zatrzymuje się nawet na moment. Sherlock, Smaug, Khan to trzy role, z których na 100% znacie tego brytyjskiego aktora, ale co z resztą? Chociaż o wielu z nich zapewne nie słyszeliście, to zapewniam was, że jakościowo nie ustępują tym ze słynnych blockbusterów.
Peter Guillam – “Tinker Tailor Soldier Spy” (2011)
2011 rok był dla Cumberbatcha przełomowy. W tym czasie ukazały się dwa filmy („War Horse”, „Tinker Tailor Soldier Spy”), które pozwoliły wypłynąć Brytyjskiemu aktorowi na szerokie wody. Chcąc nie chcąc, Cumberbatch zaistniał w świadomości szerszej widowni dzięki roli w filmie „Tinker Tailor Soldier Spy” („Szpieg”). Nie była to może najlepsza produkcja 2011 roku (choć jedna z lepszych), ale dzięki niej Benedict Cumberbatch mógł pokazać, jak łatwa jest dla niego kreacja skomplikowanych postaci – a takie są kluczowe dla dobrego thrillera. Peter Guillam to bohater, który musiał kryć się nie tylko ze swoim zawodem (praca dla MI6), ale także seksualnością. Co ciekawe, Cumberbatch wykazał się przy okazji "Tinker Tailor Soldier Spy" niezwykłą kreatywnością, dzięki czemu jego bohater znacząco różnił się od książkowego pierwowzoru. Jeżeli jeszcze dodamy do tego fakt, że aktor musiał stanąć obok takich gwiazd jak Oldman i Firth, to zaczniemy jeszcze bardziej doceniać jego talent.
Christopher Tietjens – „Parade’s End” (2012)
„Parade’s End” („Koniec defilady”), to brytyjski mini-serial, którego akcja osadzona jest w okresie I wojny światowej. W tej produkcji Cumberbatch wcielał się w rolę konserwatywnego arystokraty (Christophera Tietjensa), który musiał… dzielić swoje uczucia na dwie osoby – żonę oraz młodą sufrażystkę. Oczywiście I WŚ robi wielkie przetasowanie i zmienia życia bohaterów, a fabuła wciąga widza w wir problemów emocjonalnych, ale jeżeli mam być szczery, to jedynym powodem, dla którego warto zobaczyć "Parade’s End" jest właśnie Cumberbatch. To jego postać z ciężarem wyborów przykuwa widza do ekranu i powoduje, że reszta obsady schodzi na dalszy plan.
James – „Third Star” (2010)
Jeżeli chcecie wypłakać trochę łez i patrzeć na Cumberbatcha, to „Third Star” będzie doskonałym wyborem. W tym filmie nasz ukochany aktor wciela się rolę Jamesa, umierającego mężczyzny, którego jedynym marzeniem przed zakończeniem żywota jest spędzenie czasu w dobrym towarzystwie oraz zobaczenie przepięknej walijskiej plaży, Barafundle Bay. „Third Star” to dosyć kiczowaty film w ogólnym rozrachunku, który zmusza widza do płaczu przez bazowanie na współczuciu dla umierającej osoby, ale najważniejsza w tym wszystkim jest rola Cumberbatcha. Brytyjczyk potrafił idealnie wcielić się w swoją postać, sprawiając, że widz współodczuwa cierpienie jego bohatera.
Smaug – „Hobbit: The Desolation of Smaug” (2013)
Wystarczy rzucić okiem na filmiki making of z „Hobbita: The Desolation of Smaug”, aby zdać sobie sprawę, jaką ogromną pracę wykonał Cumberbatch na planie. Aktor nie tylko nadał głos (potężny) postaci smoka, ale także mimikę oraz ruchy. Smaug w wykonaniu Cumberbatcha jawił się, jako potężna starożytna i niezwykle inteligentna bestia, która jednym ruchem łapy może wybić całą drużynę hobbita i wygrać w szachy z Gandalfem. Może to przykre dla Martina Freemana (partnera z „Sherlocka”), ale jego bohater wydawał się mało interesujący przy potężnym Smaugu Benedicta Cumberbatcha.
Patrick Watts – „Starter for 10” (2006)
Z Cumberbatchem już tak jest, że mimo iż nie jest głównym bohaterem filmu (w przypadku „Starter fo 10” jest nim postać Jamesa McAvoya), to i tak potrafi skupić na sobie całą uwagę i ukraść bezwstydnie show. W 2006 roku, Benedict Cumberbatch wcielił się w postać Patricka, nerwowego kapitana drużyny quizowej, który stara się nie dopuścić Briana (James McAvoy) do składu. „Starter for 10” jest filmem dosyć średnim, ale ta prosta brytyjska komedyjka jest warta uwagi chociażby ze względu na kolejną, świetną kreację Cumberbatcha.
Major Jamie Stewart – „War Horse” (2011)
Dramat wojenny z koniem w roli głównej… czy na takim tle da się zabłysnąć? Chociaż koń Joey zdobywa serca widzów i na nim skupia się fabuła filmu „War Horse”, to także niektórym homo sapiens udało się zaistnieć na chwilę na ekranie. Wśród przedstawicieli tego gatunku znalazł się Benedict Cumberbatch, który dzielnie wywijał szabelką na froncie zachodnim podczas I WŚ. Aktor musiał zmierzyć się z potężnymi „rywalami – koniem zmiękczającym najtwardsze serca oraz uśmiechem Toma Hiddlestone’a (kapitan Nicholls). Na całe szczęście, Cumberbatch wyszedł zwycięsko z tej batalii i zdołał nie zniknąć na tle głównych bohaterów.
Paul Marshall - „Atonement” (2007)
Po raz kolejny Benedict Cumberbatch gra postać drugoplanową i po raz kolejny znajduje się w cieniu Jamesa McAvoya, przynajmniej teoretycznie. W praktyce wygląda to tak, że McAvoy gra pierwsze skrzypce, ale to nie jego bohater, a Cumberbatcha zapada najbardziej w pamięć. Paul Marshall jest obrzydliwym typem, który uwielbia polować na niewinne ofiary, a Cumberbatch wspaniale swoją mimiką i postawą oddał charakter tej postaci. Te malutkie oczy i zdradziecki uśmieszek doskonale uzupełniają obraz Paula Marshalla.
Khan – „Star Trek Into Darkness” (2013)
Benedict Cumberbatch miał bardzo trudne zadanie przy wcielaniu się w postać Khana. Przede wszystkim musiał nadążyć za świetną kreacją Ricardo Montalbány i stawić czoła tysiącom fanów serii Star Trek na całym świecie. Efekt starań Cumberbatcha był taki, że nie dość, że Brytyjczyk sprostał wszystkim oczekiwaniom, to dzięki roli Khana jego nazwisko stało się w Hollywood rozpoznawalne. A to wszystko dzięki Spielbergowi, który polecił Benedicta Cumberbatcha J. J. Abramsowi. Aktor miał zagrać bardzo inteligentnego, morderczego nadczłowieka i... wystarczy spojrzeć tylko na oczy Cumberbatcha, żeby przekonać się, że pasuje do tej roli idealnie.
Ford - "12 Years a Slave" (2013)
Bardziej ludzki od pozostałych, ale wciąż konformista nie potrafiący sprzeciwić się współczesnym mu regułom. Dobre serce Forda toczyło bój z racjonalnym podejściem do życia, co prowadzi do tego, że jest kompletnym hipokrytą. Benedict Cumberbatch w roli Forda sprawdził się doskonale, tworząc skomplikowaną postać, z którą tak naprawdę większość z nas może się utożsamiać. Bohater nie był wyjątkowy zły (jak Edwin Epps), ale też nie specjalnie przeszkadzało mu to, że wspiera tak okrutny system. Po kolejny obejrzeniu "12 Years a Slave" nie wyobrażam nikogo innego w roli Forda, to po prost musiał być Cumberbatch.
Sherlock Holmes - "Sherlock" (2010 - ...)
Wśród najlepszych kreacji Benedicta Cumberbatcha nie mogło zabraknąć Sherlocka. To zdecydowania najważniejsza rola dla tego aktora. Dzięki niej właśnie talent Cumberbatcha został zauważony na całym świecie, a nie tylko w Wielkiej Brytanii - z mało znanych seriali, filmów brytyjskich oraz desek teatru, aktor trafił do Hollywood. Uwielbiam Roberta Downey Jr. i jego "moc" zamieniania wszystkiego co się dotknie w złoto, ale to brytyjska wersja Sherlocka z Cumberbatchem w roli głównej przemawia do mnie bardziej. Jego postać jest wycofana, strasznie inteligentna , niemożliwie racjonalna, irytująca i trochę dziwaczna. Nie sądzę, żeby ktokolwiek zdołał zbliżyć się chociaż do modelu Sherlocka stworzonego przez Benedicta Cumberbatcha.