Trochę strasznie i brudno, trochę oldschoolowo i ciut britpopowo, ale przede wszystkim dobrze brzmiąco – tak się zaczyna tydzień z nowościami muzycznymi. Nowy John Mayall, a także odkurzone stare płyty Oasis, Cradle of Filth oraz koncertówka R.E.M., to was czeka w najnowszym wydaniu Cyfrowych nowości muzycznych.
Afrojack
Gatunek: electro house
Na początek aby rozruszać wasze kończyny i podnieść ciśnienie – Afrojack ze swoim (pierwszym jak do tej pory) longplayem. Jak to z electro house bywa, jest melodyjnie i – że się tak wyrażę – żwawo, ale „Forget The World” Afrojacka raczej nie porywa szczególnie mocno. To jeden z powodów, dla których DJ-e nie powinni wydawać długogrających płyt, a skupić się na szykowaniu singlowych hiciorów.
Archie Bronson Outfit
Gatunek: rock alternatywny
A teraz to, co tygryski lubią najbardziej czyli mieszanka alternatywnego i “południowego” rocka w wykonaniu Archie Bronson Outfit, którzy dopiero co (19 maja) wydali swój najnowszy krążek „Wild Crush”. Może nie jest to genialna i niezapomniana płyta, ale szukając czegoś w roli zastępstwa dla Black Keys, Kings of Leon czy QOTSA, Archie Bronson Outfit będzie świentym wyjściem. Typowa muzyka, pasująca do puszczenia w muscle carze, którym zamierza się przedzierać przez bezkresne… wspaniałe polskie drogi.
Baths
Gatunek: muzyka elektroniczna
Baths to naprawdę pracowity człowiek, prawie rok w rok wydaje nowy album, który nie traci nic na jakości. Zeszłoroczny „Obsidian” porywał niesamowicie swoim brzmieniem i osobistymi tekstami, jeżeli więc szukacie tych samych odczuć, „Ocean Death” jest krążkiem dla was. Świetny przykład tego, jak elektronika może być uduchowioną muzyką.
California Breed
Gatunek: hard rock
Wbrew pozorom, hard rock ma się jeszcze całkiem dobrze, a California Breed utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Zespół debiutuje ze swoim longplayem (o tej samej nazwie) z naprawdę wpadającymi w ucho kawałkami. Szkoda jedynie, że wokal tak bardzo przypomina mi Chrisa Cornella, ale i to da się przeżyć, zważywszy że za perkusją zasiada Jason Bonham – syn legendy brytyjskiego rocka, Jonha Bonhama.
Cradle of Filth
Gatunek: black metal
Ech, Cradle of Filth, sławni “pozerzy” black metalu I pseudosataniści, którzy tak naprawdę grają gothic metal dla panienek z czarnym makijażem. Wiele można powiedzieć o zespole Daniego Filtha złego, ale nie można odmówić mu ogromnej popularności i rozpropagowania – powiedzmy – black metalu. „Kolebka nieczystości” wraca, ale nie z nowym longplayem, a z płytą, która odwołuje się do samych początków istnienia zespołu, czyli dema „Total Fucking Darkness” z 1993 roku. Płyta została wydana na nowo i zbogacona kilkoma nowymi kawałkami.
John Mayall
Gatunek: blues
John Mayall wiecznie żywy. Jeden z najdłużej grających bluesmenów wydał właśnie nową płytę długogrającą. Nie sposób pominąć taką legendę w zestawieniu, dlatego jeżeli lubicie bluesa, nie muszę chyba nawet was namawiać do przesłuchania „A Special Life”.
Oasis
Gatunek: britpop
Oasis – w przeciwieństwie do np. Mayalla – to zamknięty rozdział dla muzyki i braci Gallagher, ale jak widać na ostatnich przykładach (w tym Jacksona), „śmierć” zespołu czy muzyka nie oznacza, że nie można kosić hajsu. A tym i tylko tym jest „nowa” płyta Oasis „Definitely Maybe”, czyli tak naprawdę zremasterowane kawałki z debiutu zespołu w 1994 roku. Na co i po co to komu? Nie mam pojęcia.
R.E.M.
Gatunek: poprock
Z R.E.M. sprawa ma się podobnie jak z Oasis i Cradle of Filth, czyli odgrzewanie starego kotleta, ale amerykański zespół ma przewagę taką, że ich koncertówka ma jakąkolwiek wartość artystyczną. Nie jest ona zwykłym „poprawieniem” starego, a po prostu ukłonem w stronę fanów i to dla nich w zasadzie zespół wydał „Unplugged: The Complete 1991 and 2001 Sessions”. Klimatyczna płyta (jak większość unplugged), szkoda tylko, że jest brakuje jakiegoś interesującego bonusu.
Tede
Gatunek: hip-hop
Na koniec coś polskiego, Tede z najnowszym krążkiem „#kurt_rolson”. Świeżutkia bułeczka w serwisach streamingowych, to jedenasty longplay Tedego i nie muszę przypominać chyba, że beaty na wszystkich ścieżkach brzmią bardzo, bardzo dobrze - do takiej jakości Tede nasz już przyzwyczaił. Inną natomiast sprawą są teksty...
The Roots
Gatunek: hip hop
„…And Then You Shoot Your Cousin", jedenasty krążek The Roots to absolutnie najlepsza pozycja w tym tygodniu. Płyta (concept album) zbiera świetne recenzje i trudno się dziwić, The Roots pozamiatali scenę alternatywnego hip hopu. Świetne teksty, oldschoolowe beaty, soulowy klimat, nic dodać nic ująć.