Dobra wiadomość jest taka, że "Diuna: Proroctwo" zbiera zdecydowanie lepsze recenzje od "Diuny" Davida Lyncha. Zła: serial HBO został przyjęty znacznie gorzej niż dyptyk Denisa Villeneuve'a.
Jesteśmy w przededniu premiery "Diuny: Proroctwa". Właśnie zeszło embargo, przez co w sieci zaroiło się od zagranicznych recenzji serialu HBO. To prequel dyptyku Denisa Villeneuve'a, ale sam reżyser nie był w niego zaangażowany. Ogromny przeskok czasowy w fabule oznacza też, że nie należy spodziewać się bohaterów znanych z filmów. Mimo to według krytyków wart jest uwagi fanów, choć swoim pierwowzorom nie dorasta do pięt.
Filmy Denisa Villeneuve'a były przecież objawieniem. Pierwsza część zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko, zgarniając 83 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes. Mimo to "Diuna 2" okazała się jeszcze lepsza. Krytykom spodobała się aż w 92 proc. O takich wynikach "Diuna: Proroctwo" może jedynie pomarzyć.
Diuna: Proroctwo - opinie o serialu HBO
"Diuna: Proroctwo" na ten moment ma 73 proc. pozytywnych recenzji na Rotten Tomatoes. Całkiem więc nieźle jak na serial, znacznie gorzej, jak na produkcję ze świata "Diuny" Denisa Villeneuve'a, co krytycy lubią prequelowi wypominać. "Diuna: Proroctwo zbyt mocno skupia się na rozmachu i za bardzo ufa, że publiczność będzie darzyć uwielbieniem istniejące uniwersum, przez co nie jest tak dziwna i spektakularna, jak powinna być" - twierdzi Ben Travers z IndieWire.
Przynależność do uniwersum filmów Denisa Villeneuve'a staje się według recenzentów największym przekleństwem "Diuny: Proroctwa". Okazuje się dla nich zbyt wolna. Choć, jak wskazuje John Nugent z The Empire cierpliwość może zostać wynagrodzona: "plany Bene Gesserit mierzy się w końcu wiekami". Podobnej zachowawczości nie znajdziemy natomiast w tekście Chase'a Hitchinsona z The Wrap, który jest serialem zachwycony. "Zaglądając w mroki dusz i umysłów swoich bohaterów, film odnajduje niezwykle złowieszczy ton, który potrafi wypalić się przez ciało (często dosłownie) wszystkich, którzy zostali schwytani w jego sidła" - pisze.
Diuna: Proroctwo to umiejętne połączenie politycznych intryg, intensywnej przemocy i klasycznej zdrady - twierdzi M.N. Miller z Geek Vibes Nation.
To niemal cud, że "Diuna: Proroctwo" trafiła na ekran… Jeszcze większym zaskoczeniem jest to, że ogląda się ją z przyjemnością – choć trzeba zaznaczyć, że jej duchowym poprzednikiem jest bardziej „Gra o tron” niż "Diuna" - pisze Ed Power z Daily Telegraph.
Serial nie tylko pogłębia nasze zrozumienie zakonu Bene Gesserit, ale także wciąga nas w precyzyjnie skonstruowany świat science fiction, który idealnie balansuje między pałacowymi intrygami a kosmiczną dziwnością stanowiącą kwintesencję "Diuny" - dodaje Belen Edwards z Mashable.
Oczywiście, nie brakuje też głosów całkowicie negatywnych, które "Diunę: Proroctwo" odrzucają. Przeszkadza im panujący na ekranie chaos, narzekają, że jest za dużo informacji, aby nowi widzowie mogli się w tej fabule odnaleźć, a do tego brakuje jej widowiskowości. Kto ma rację? O tym każdy musi przekonać się na własną rękę, kiedy serial zadebiutuje na Max. Stanie się to już w przyszły poniedziałek, 18 listopada.
Więcej o "Diunie" poczytasz na Spider's Web:
- Tytuł serialu: Diuna: Proroctwo
- Lata emisji: 2024
- Liczba sezonów: 1
- Twórcy: Diane Ademu-John i Alison Schapker
- Aktorzy: Emily Watson, Olivia Williams, Travis Fimmel