REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Kiedy scenarzyści są lepsi od pisarzy. Te filmy na głowę biją książki, na podstawie których powstały

Jaki jest przepis na dobrą adaptację książki? Jeden rabin poda taki, a drugi inny - nie ma złotej receptury. Twórcy poniższych filmów dobrze jednak wiedzieli, jak podejść do oryginałów, aby zmienić je w niezapomniane produkcje. Lepsze nawet od pierwowzorów.

30.08.2023
6:15
filmy adaptacje lepsze od książek lista ranking top
REKLAMA

"Jak to? Filmy lepsze od książek, na podstawie których powstały? To niemożliwe" - pomyślicie. A jednak. Oczywiście częściej słyszy i mówi się o twórcach, którzy swoimi pomysłami i zmianami względem materiału źródłowego zniszczyli kochane przez czytelników opowieści. W poniższych produkcjach było inaczej: scenarzyści oraz reżyserzy tylko i wyłącznie je ulepszyli, usprawnili, a ostatecznie sprzedali widzom w mistrzowski sposób.

REKLAMA

Filmowe adaptacje lepsze od książek, na podstawie których powstały

Nie chodzi tutaj w żadnym wypadku o to, że książki, na podstawie których powstały wymienione filmy są słabe, złe i w ogóle niegodne uwagi. One są niezłe, dobre, bardzo dobre lub nawet wybitne. Niezależnie od ich jakości, twórcy tych produkcji potrafili nadać im drugie, jeszcze nawet lepsze życie.

Czytaj także:

Lśnienie

Lśnienie

Mocne uderzenie na sam początek. Bo Stephen King odcina się od adaptacji swojej książki z 1980 roku. Zdecydowanie bardziej woli o 17 lat późniejszy miniserial Micka Garrisa, który co prawda jest wierniejszy oryginałowi, ale na pewno nie można go uznać za równie spełniony co film Stanleya Kubricka. Reżyser jak zwykle przenosząc prozę na ekran, tłumaczy ją na własną wrażliwość i oryginalny artystyczny język. Właśnie dlatego produkcja ta (chociaż początkowo krytycy podchodzili do niej niechętnie) wciąż umieszczana jest na listach najlepszych horrorów wszech czasów, a o miniserialu mało kto już pamięta.

Carrie

Nie, umieszczenie na liście dwóch adaptacji książek Stephena Kinga nie znaczy, że mam jakieś zatargi z mistrzem literackiej grozy. Po prostu "Carrie" podobnie jak "Lśnienie" złotymi zgłoskami zapisała się na kartach historii filmowego horroru i do dzisiaj potrafi napędzić niezłego stracha. Brian de Palma odważnie flirtuje tu z surrealizmem, aby duszna, psychodeliczna atmosfera cały czas tłamsiła widza. Do tego dochodzi mnóstwo krwi i prześladująca nas długo po seansie muzyka.

Szklana pułapka

Szklana pułapka

Tak, najlepszy film świąteczny w historii ("Szklana pułapka" to film świąteczny - koniec, kropka) powstał w oparciu o książkę - "Nothing Lasts Forever" Rodericka Thorpa. Chociaż twórcy produkcji dość wiernie trzymają się oryginału (łącznie z one-linerami i scenami akcji), to jednak zmieniają jego mroczny klimat, tak, aby popcorn widzom lepiej smakował. Efekt? Jeden z najbardziej ekscytujących tytułów kina akcji, jakie kiedykolwiek powstały.

Psychoza

"Psychoza" zmieniła oblicze kina (ogólnie, nie tylko kina grozy). Słynny reżyser po swojemu przeniósł na ekran powieść Roberta Blocha. Pozmieniał naprawdę sporo, bo chociażby słynna scena pod prysznicem, to w oryginale zaledwie jedna linijka, a w produkcji staje się rozciągniętym w czasie punktem kulminacyjnym. Tak właśnie na ekranie rodzi się horror. Dodajmy do tego mistrzowsko prowadzony suspens i wyjątkową kreację Anthony'ego Perkinsa, a otrzymamy arcydzieło - innego określenia na film Alfreda Hitchcocka nie warto nawet szukać.

Coś

Niewiele brakowało, a nie dostalibyśmy jednego z najlepszych horrorów w historii kina. Początkowo "Coś" miało być wierną adaptacją noweli Johna W. Campbella Jr. "Who Goes There?" - w stylu jej poprzedniej ekranizacji "Istoty z innego świata" z 1951 roku. Na szczęście scenarzysta Bill Lancaster zdecydował się pójść inną drogą. Coś od siebie dodał, coś zabrał, coś pozmieniał i razem z reżyserem Johnem Carpenterem wymyślił idealne zakończenie do swojej opowieści. Co im wyszło? "Natychmiastowy śmieć", film "odrzucający" - tak twierdzili krytycy w czasie premiery, którą zresztą widzowie całkowicie olali. Dopiero z czasem produkcja zyskała szacunek, na jaki zasłużyła.

Łowca androidów

Łowca androidów

"Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?" - pytał Philip K. Dick. Odpowiedzieć mu postanowił Ridley Scott, serwując widzom niezapomniane technoir. Znaczenia filmu można składać i rozkładać jak origami. Nieważne, jak bardzo cenicie oryginał (a cenić go należy), nie może on równać się z "Łowcą androidów". To produkcja wyzywająca, prowokująca widza do refleksji. W dodatku z niezapomnianą rolą Rutgera Hauera. Wiele można o tym tytule pisać, ale na pewno nie, że rozmywa się jak łzy w deszczu.

REKLAMA

Ojciec chrzestny

Książka Mario Puzzo zasłużenie stała się hitem. Francis Ford Coppola postanowił jednak poucinać z niej wiele pomniejszych wątków, inne przystrzyc. Mogło skończyć się płycizną, a wyszło... Jedno z największych dokonań w historii sztuki filmowej. "Ojciec chrzestny" to niezaprzeczalne arcydzieło, które pomimo upływu lat wciąż cieszy się wielką popularnością i z radością odkrywają je kolejne pokolenia widzów.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA