REKLAMA

GOATS coraz bardziej obrzydliwi. Ich program to promocja patologii

Czym różnią się produkcje ekipy GOATS od treści, które sprzedawane są przez patoinfluencerów wszelkiej maści? Tylko tym, że nie krzyczą, że są pato. Zamiast tego, opakowane w złoty papierek, dają złudzenie, że ogląda się jedynie rozrywkowy content do obiadu. Tymczasem kanał GOATS to jedna wielka promocja seksizmu i szkodliwych zachowań w stosunku do kobiet.

GOATS coraz bardziej obrzydliwi. Ich program to promocja patologii
REKLAMA

"Zacznijmy ten festiwal cringe'u" - rozpoczyna odcinek Wojtek Gola, jeden z... no właśnie, kogo? Jurorów? Obserwatorów? Podjudzaczy? Trudno jakkolwiek określić, kim są członkowie ekipy GOATS, w skład których wchodzą Sylwester Wardęga, Boxdel, Kacper Błoński oraz Izak. Influencerzy, którzy określają siebie jako "pięciu twórców z totalnie innych światów", postanowili wspólnie stworzyć GOATS i zaczęli publikować na YouTube. Zasady pierwszych odcinków polegały na tym, że popularni polscy influencerzy spośród grupy kobiet lub mężczyzn mieli wybrać jedną osobę, z którą chcieliby pójść na randkę. Ostatnie słowo należało jednak do szczęśliwej wybranki, czy też szczęśliwego wybranka, którzy mieli do wyboru albo randkę, albo pieniądze. Za kulisami podczas trwania programu czuwali pozostali członkowie ekipy, którzy podpowiadali bohaterowi odcinka, co ma mówić, bawiąc się przy tym wyśmienicie.

REKLAMA

Pierwszy odcinek - "21 kobiet vs 1 influencer" - w którym wystąpił Kacper Błoński, zgarnął do tej pory najwięcej, bo prawie 3 miliony wyświetleń. Spotkał się z ogromnym zainteresowaniem widzów, ale też z gigantycznym zażenowaniem. Dziwne tańce, nieklejąca się gadka, no i słynne "mocne argumenty", którymi jedna z dziewczyn chciała przekonać Kacpra do tego, by przepuścił ją do kolejnego etapu, z pewnością zapadły widzom w pamięć. W odcinku pojawiła się także streamerka, która kilka miesięcy temu była linczowana za potrącenie psa, a także aktorka z filmów dla dorosłych. Brzmi, jakby to było za wiele? Spokojnie, to był jedynie niegroźny festiwal żenady. W kolejnych odsłonach programu, przy których Kacper Błoński wypada jak dżentelmen, a jego zachowanie - na przykładny savoir-vivre, ekipa GOATS pojechała po bandzie.

Szkodliwe i szokujące treści GOATS powinny być z buta cancelowane

Naprawdę dziwię się, że obrzydliwe zachowanie zarówno członków GOATS, jak i uczestników tego programu, nie zostało jeszcze napiętnowane. Bo o tyle, o ile pierwszy odcinek naprawdę można było potraktować z jako rozrywkę (niskich co prawda lotów, ale wciąż coś, przy czym można się odmóżdżyć, wsuwając schabowego na obiad), to kolejne pseudoprodukcje GOATS krzyczą nie tylko "cringe do kwadratu", ale i "seksizm" oraz "przedmiotowe traktowanie kobiet". I zanim odezwą się obrońcy tego programu, twierdząc, że to jest zabawa konwencją, że ten program jest pełen humoru, oryginalny i nie ma w nim niczego złego, to zdejmijcie na moment palce z klawiatury przed napisaniem komentarza i tak szczerze, sami przed sobą, zastanówcie się, czy chcielibyście, by bliska wam osoba usłyszała komentarze, które padają z ust bohaterów tego programu.

A zapewniam was, że mocnych i obleśnych tekstów w programie GOATS-ów nie brakuje.

Jest zatem taki Amadeusz Ferrari. Zasłynął on z walk podczas Fame MMA, a niedawno założył także swój kanał na YouTube. Jednak Ferrari znany jest nie tylko ze swoich freak fightowych pojedynków, ale także z dobroci serca - mężczyzna postanowił bowiem pokazać swoją szczodrość i zaoferował pomoc Nikoli, byłej dziewczynie Daniela Magicala, inwestując 100 tys. zł w jej przemianę. Jak wyszła metamorfoza? To już należy ocenić we własnym zakresie. Jednak wydaje mi się, że szczytne hasła, mówiące o pomocy Nikoli w odejściu z patologii, nijak mają się do jej uczestnictwa w gali Clout MMA.

O tyle, o ile o aparycji Amadeusza Ferrariego można powiedzieć, że jest to kwestia gustu, to jego obrzydliwe teksty nie podlegają już dyskusji. "Wypadasz, i tak było 2:1" - mówi Amadeusz, grając w papier, kamień, nożyce i pokazując dziewczynie środkowy palec, podczas gdy na backstage'u uczestniczki zszokowane komentują: "On jest strasznie niemiły". Reakcja GOATS jest zgoła inna - za kulisami słychać raczej śmiech niż oznaki niedowierzania. "Jaki masz przebieg?" - pyta Ferrari kolejną bohaterkę programu, a inną komentuje: "Zaprezentuj się proszę bokiem, tyłem... No, argumenty z przodu, argumenty z tyłu". I to mówiąc, informuje ją, że przechodzi do kolejnego etapu.

Josef Bratan zaprezentował z kolei dużo szerszą gamę obleśnych tekstów.

Josef Bratan, proszę państwa, polski raper z, uwaga, trzema singlami na koncie, a także zawodnik federacji High League. Czym się odznaczył w programie GOATS? Choćby sprowadzaniem seksu do bezuczuciowych, mechanicznych czynności, rozmawiając z 19-latką, która wyznała, że uprawiała seks dwa razy w życiu: "Nie masz ciśnienia takiego, że jak raz już kurde ruszy maszyna, to już potem..." - mówi Bratan.

Josef Bratan w odcinku GOATS

To jednak nie było najgorsze. "Zapytaj się, czy jeżeli jest taka odważna, to czy teraz poszłaby z tobą np. do kibla" - podpowiada na słuchawce Boxdel. Dziewczyna z króliczymi uszami odpowiada Bratanowi twierdząco. "Słuchajcie, słuchajcie. Będziemy to słyszeć, zajebiście" - emocjonuje się Boxdel, który już wyobraża sobie, co może zadziać się w łazience. Jego emocje musiały nieco opaść, kiedy okazało się, że dziewczyna postawiła Bratanowi ultimatum: albo randka, albo wiadomo co. Na wizji.

Ferrari też zresztą nie był lepszy, proponując jednej z uczestniczek seks w zamian za to, że to ona będzie jego wybranką: "Jak się wybiorę, to mnie dzisiaj ukochasz?" - mówi Ferrari. "Ugościłabyś mnie między swoimi nogami?".

REKLAMA

Trudno żartobliwie komentować to, co dzieje się na planie u GOATS-ów.

Bo to już nie jest zwyczajna rozrywka dla dorosłych, która nikomu nie szkodzi. Tutaj po prostu pięciu facetów obserwuje, jak inny facet (lub w przypadku Fagaty - laska) pyta dziewczyny o niezręczne rzeczy, zachowuje się obleśnie i rzuca obrzydliwymi tekstami na prawo i lewo. Podczas tych kilku odcinków wydarzyło się kilkadziesiąt sytuacji, kiedy uczestniczki powinny były wcielić swój lewy prosty w życie lub chociaż powiedzieć "stop", obrócić się na pięcie i wyjść ze studia. Bo ostatnio poza skalę wywaliło nie tylko poziom cringe'u, ale również niepokojące zachowania, które, zapewne ku uciesze Wardęgi, Boxdela, Izaka, Błońskiego i Goli, wzbudzają w widzach euforię i zainteresowanie. Tylko czy to naprawdę jest właśnie to guilty pleasure, które chce się oglądać w internecie?

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA