"Jądro dziwności" mogło być jednym z najlepszych wydanych ostatnio reportaży o Rosji. Ale nie jest
Reportaże o Rosji chłonę pasjami, "Jądro dziwności" Petera Pomerantseva nie mogło zatem nie wylądować na moim czytniku. Tym bardziej, że zapowiadało się arcyciekawie i obiecywało nader intrygujący oraz stosunkowo oryginalne podejście do tematu. I choć to książka całkiem przyzwoita, do wielkości - wbrew oczekiwaniom - jej niestety daleko.
Rola mediów we współczesnej Rosji to sprawa fascynująca. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że Kreml wykorzystuje je do manipulowania społeczeństwa i wpływania na jego postawy. W świecie, w którym "wszystko jest PR-em", telewizja - uważa Pomerantsev - to najważniejsze narzędzie nowej, subtelniejszej od dotychczasowych, formy autorytaryzmu. "Jądro dziwności" ma ambicje, by odsłonić oraz przeanalizować mechanizmy, za sprawą których się to dokonuje.
I momentami wychodzi to autorowi naprawdę znakomicie, jednak zbyt często zdarza mu się popadać w niepotrzebne dygresje i dłużyzny, które rozmywają obraz całości i najzwyczajniej nużą.
Peter Pomerantsev przez wiele lat pracował dla rosyjskiego kanału telewizyjnego TNT, dla którego realizował głównie filmy dokumentalne i programy rozrywkowe. Nie jest to może telewizyjna ekstraklasa (tą jest Ostankino, czyli telewizja publiczna), ale autor zna temat od środka i to czuć. Wszystkie opisane przez niego sprawy i zjawiska zbadał osobiście, a "Jądro dziwności" jest pokłosiem jego bogatych doświadczeń.
Znajdziemy tu historie o szkołach dla pań, które chcą bogato wyjść za mąż, sektach doprowadzających swoich członków do skrajnego załamania nerwowego, niejednokrotnie kończącego się samobójstwem, bezwzględnym gangsterze, który zajął się produkcją filmów i pisaniem książek, słynnych Nocnych Wilkach czy wreszcie o przerażających machinacjach na szczytach władzy.
Wszystkie te opowieści stanowią tło do głębszej refleksji na temat tego, w jaki sposób kreowany i wykorzystywany jest telewizyjny przekaz do kontrolowania społecznych i politycznych nastrojów społeczeństwa.
Każdy program powinien mieć pozytywny przekaz, nastrajać optymistycznie, jednocześnie pogłębiając brak stałych wartości, by tworzyć nowe, tymczasowe, które będzie można zmieniać w zależności od aktualnych potrzeb władzy.
Pod tym względem "Jądro dziwności" jest pozycją udaną. Niestety, za dużo w niej zbędnych wypełniaczy i historii, które są zbyt rozwleczone, a wypływające z nich konkluzje wypadają banalnie i naiwnie. Zdecydowanie za długi jest na przykład fragment poświęcony samobójstwie modelki i dziennikarskiemu śledztwu, jakie w tej sprawie prowadził Pomerantsev - jego clue staje się jasne już na samym początku, a dalszy ciąg tego rozdziału to niepotrzebne lanie wody. Tak jest też z kilkoma innych częściami książki.
Pomerantsev pisze bardzo dobrze, posługuje się językiem przystępnym i zgrabnie wychodzi mu tłumaczenie skomplikowanych mechanizmów rządzące rosyjskimi mediami, w tym między innymi takimi jak kontrolowana auto-satyra czy kreowanie Rosji jako mesjasza narodów.
Mimo to w trakcie lektury zdarzało mi się tracić nią zainteresowanie. Gdyby była to książka bardziej dopracowana, być może nieco krótsza i bardziej zwarta, otrzymalibyśmy reportaż znakomity, a nawet wybitny. Ze względu na zbędne wodolejstwo i niepotrzebne fragmenty jest ona tylko niezła - choć i tak warto ją przeczytać.