Simbaaaa! Czy jesteście gotowi, by zobaczyć nową wersję śmierci Mufasy?
To musiało się stać. Po oszałamiającym sukcesie (artystycznym i kasowym) filmowej wersji "Księgi Dżungli" czeka nas też i ponowne filmowe spotkanie z Simbą, Timonem, Pumbą i całą resztą bohaterów jednej z najlepszych animacji w historii kina.
"Król lew" to bajka mojego dzieciństwa i po dziś dzień (moim zdaniem) szczytowe osiągnięcie w dziedzinie tradycyjnej animacji. Z szacunku i uwielbienia dla arcydzieła Disneya darowałem sobie seanse niepotrzebnych sequeli owej produkcji. Nie widziałem też musicalowej wersji. Okazuje się jednak, że popyt na "Króla lwa" nadal jest. Disney właśnie ogłosił, że zaczyna prace nad filmową "aktorską" wersją "Króla lwa", zapewne, wzorem "Księgi Dżungli", będzie to po prostu opowiedzenie tej historii raz jeszcze, tylko w tym przypadku z użyciem fotorealistycznej animacji komputerowej. Pomóc w tym wszystkim ma Jon Favreau, reżyser filmowej"Księgi Dżungli" (oraz m.in. dwóch pierwszych "Iron Manów"), która stała się jednym z największych hitów ostatnich lat, zarabiając na całym świecie ponad 900 (!) milionów dolarów.
Na razie, poza wzmianką o tym, że Disney rozpoczął prace nad filmem, nie wiadomo nic. oprócz tego, że w filmie ponownie usłyszymy znane z oryginału piosenki. No cóż, Hakuna Matata w takim razie.