Czy sitcomy mogą nas jeszcze zaskoczyć? Najwyraźniej nie – Undateable, recenzja sPlay
Nie żyję na Ziemi jakoś strasznie długo, ale powoli zaczynam mieć dosyć i być zmęczony gonieniem przez telewizję własnego ogona – szczególnie jeśli mówimy o sitcomach. Twórcy seriali komediowych już nawet nie starają się pakować swoich produktów w nowy papier, oni przestali już nawet dbać o pozory tego, że tworzą coś innego. Wydaje się, że wszyscy zaczęli już mówić do nas jednym głosem – „macie tu coś, co doskonale znacie, i tak wam się spodoba”. I tym sposobem dostaliśmy po raz kolejny stare, pozszywane skarpetki włożone do wymiętej foliówki z napisem – „Undateable”.
Pamiętacie kiedy ostatni raz bawiliście się przy polskim sitcomie? Włączyliście telewizor, z niepokojem czekając na odcinek obgryzaliście paznokcie i zwlekaliście z wizytą do toalety, mimo że pęcherz już dogorywał? Jeżeli takie obrazy pojawiają się w waszej głowie, to zapewne sięgacie pamięcią 16 lat wstecz, kiedy to na Polsacie emitowane były odcinki 13-go Posterunku, Miodowych Lat i Świata Według Kiepskich. Wszystko, co zostało wypuszczone po tym czasie, osiągnęło poziom najwyżej średni, nigdy nie zbliżając się jakością do seriali z końca XX i początku XXI wieku.
Są seriale komediowe, które cały czas są śmieszne (Big Bang Theory, Community), takie które były śmieszne (How I Met Your Mother). Są też takie, których humoru nie rozumiem (Rockefeller Plaza 30) i takie, które wiele obiecują, ale na koniec wychodzi, że są całkowitą szmirą. I właśnie tak było w przypadku Enlisted.
Slapsgiving: Slappointment in Slapmarra - takie How I Met Your Mother mogę oglądać
Druga część 9 sezonu How I Met Your Mother (Jak Poznałem Waszą Matkę) zaczęła się tak, jak powinna na samym początku. Odcinek Slapsgiving: Slappointment in Slapmarra tchnął życie w stare serialowe truchło, dając mi nadzieję, że może być lepiej.
Zróbmy serial o niczym, czyli sitcomy już nigdy nie będą takie same
Ostatnio nadrobiłam i obejrzałam Seinfelda – kultowy już sitcom emitowany między 89 a 98 rokiem przez NBC. Nadrobiłam, tyłka mi nie urwało chociaż Cosmo Kreamer to świetna postać, za to naszły mnie refleksje. Sitcom w klasycznej formie, takiego rodzinnego, zabawnego, pełnego wtórnych gagów serialu przestaje już istnieć i tę dynamiczną zmianę obserwujemy od kilku lat.