REKLAMA

Na Disney+ wleciał świetny sitcom o sitcomach. To pozycja obowiązkowa dla fanów gatunku

Na Disney+ pojawił się niedawno nowy sitcom. Zdążył on już zdobyć uznanie widzów i krytyków zza oceanu. I nic dziwnego. Dla fanów gatunku jest to pozycja obowiązkowa, bo to metakomentarz do formuły komedii sytuacyjnej, w którym slapstick i rubaszny humor, przeplata się z poważnymi tematami.

reboot sitcom disney+
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Hulu w Polsce nie ma. Na szczęście jest Disney+. I to tam należy szukać tytułów amerykańskiej platformy. W rodzimej wersji serwisu Myszki Miki możemy bowiem znaleźć chociażby "Predator: Prey", czy oparty na życiu Mike Tysona serial "Mike". Ostatnio do tych produkcji dołączył "Reboot", którym już wcześniej zdążyli zachwycić się tak widzowie, jak i krytycy. Nic dziwnego. Ten sitcom ma nam bowiem do zaoferowania dużo więcej niż slapstickowe gagi i niewybredne żarty doprawione śmiechem z puszki. Jest bowiem inteligentnym i zabawnym metakomentarzem do kondycji sitcomu i całej branży telewizyjno-streamingowej.

"Reboot" jest tak meta, że bardziej meta już się nie da. Już na początku wraz z pewną scenarzystką znajdujemy się w siedzibie Hulu. Autotematyzm nie ogranicza się tu jednak do wplatania w narrację ukrytych reklam platformy, jak to ma miejsce w animacji dla dorosłych "Spoza układu". Twórcy serialu zabierają nas bowiem za kulisy próby odświeżenia popularnej przed laty komedii sytuacyjnej "Podejdź śmiało". Technicznie rzecz biorąc, produkcja powinna jednak nazywać się "Requel", bo to właśnie po tę formułę sięgają bohaterowie.

REKLAMA

Disney+ - nowy sitcom już dostępny

"Podejdź śmiało" to był typowy sitcom o amerykańskiej rodzinie. Bardziej "Krok za krokiem" niż "Świat według Bundych". Chociaż tytuł cieszył się na przełomie wieków sporą popularnością, jeden z aktorów zdecydował, że stać go na więcej. Dlatego z produkcji zrezygnowano. Teraz scenarzystka Hannah, której film spodobał się na festiwalu kina niezależnego ma, pomysł, aby jego bohaterowie powrócili w podrasowanej wersji.

Reboot - Disney+ - sitcom

Hannah ma szczęście, bo życie aktorów grających w "Podejdź śmiało" nie potoczyło się tak, jakby sobie tego życzyli. Po odejściu z sitcomu kariera każdego z nich utknęła w martwym punkcie. Jeden musiał wrócić do stand-upu, drugi grywa w podrzędnych filmach dla nastolatków, a największym osiągnięciem trzeciej okazuje się rola kosmicznego robaka w niskobudżetowym serialu science-fiction. W graniu w nowej wersji sitcomu widzą więc szansę na swój wielki powrót.

"Reboot" zyskuje satyryczny pazur, bo zartów z podejścia decydentów, karier dziecięcych gwiazd, czy spojrzenia Hollywood na aktorki w średnim wieku nie ma tu końca. Jakby tego było mało, z serialu dowiemy się też, że reality show "zgodnie z nazwą" rozwijają się według z góry ustalonego scenariusza, a platformy VOD to nie kablówka, więc zamiast mówić, że się "kimś zajęło", można nazywać rzeczy po imieniu.

Reboot na Disney+ - sitcom o sitcomie w ramach sitcomu

"Reboot" z perspektywy branży spogląda na zmiany, jakie zaszły w formule sitcomów w ciągu ostatnich lat. Humor wynika tu ze starcia staroszkolnej konwencji komedii sytuacyjnej, z jej współczesną odmianą. Twórca oryginalnego "Podejdź śmiało" upiera się, aby w jednej ze scen popcorn wylatywał na bohaterkę z suszarki, albo przystojny kurier "magicznie" potykał się o leżące na ganku pudło. Hannah nie chce jednak kończyć każdego żartu wysokim C, tylko żeby wszystkie emocje mogły na ekranie odpowiednio wybrzmieć. W ten sposób serial zyskuje rewizjonistyczny charakter, który sytuuje się gdzieś między "The Kominsky Method" i "BoJack Horseman".

REKLAMA

Przebrzmiała dzisiaj koncepcja sitcomu zostaje co prawda w "Reboocie" wyśmiana, ale nie negowana. Dlatego twórcy podają nam charakterystyczne dla niej atrakcje ze współczesnym pazurem - niosą ze sobą poważniejsze refleksje, stereotypy się niuansuje i jest bardziej inkluzywnie. Boomerstwo gra do jednej bramki z polityczną poprawnością, przez co serial dekonstruuje formułę komedii sytuacyjnej, w ten sam sposób, co "Krzyk" konwencję slasherów.

W "Reboocie" nie ma żadnej rewolucji. Jego metawymiar nie dodaje wiele (o ile cokolwiek) do formuły sitcomu, czy naszej wiedzy o samej branży. Siła tego serialu płynie z podlanej ironią miłości do każdej odmiany komedii sytuacyjnej. Dlatego przypadnie do gustu zarówno fanom "Pełnej chaty", jak i widzom, którzy wolą produkcje w stylu "Grace i Frankie".

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA