REKLAMA

Tęsknicie za „Yellowstone”? „Terytorium” Netfliksa ma z nim sporo wspólnego 

Niektórzy twierdzą, że Netflix chciał mieć swoje „Yellowstone”, wiec zrealizował „Terytorium”. I rzeczywiście, nie sposób nie zauważyć pewnych podobieństw między tymi tytułami. Już samo założenie gatunkowo fabularne nowego serialu - australijskiego dramatu w stylu neo-westernu, skupionego na rodzinie walczącej o przyszłość swej bardzo intratnej farmy bydła - może sugerować pokrewną treść i formę rozrywki.

territory serial netflix recenzja opinie
REKLAMA

Jednak mimo kilku podobieństw (również do wybitnej „Sukcesji”), nie jest to dzieło wtórne. A przynajmniej nie na tyle, by nudzić. W „Terytorium” największa na świecie hodowla bydła (mówimy o obszarze zajmującym mniej więcej taką powierzchni, co Belgia) - Marianne Station - od pokoleń należy do rodziny Lawsonów. Gdy jednak Lawsonowie wdają się w sukcesyjną batalię o własność, zaczynają o nią zabiegać również inni rywalizujący hodowcy, gangsterzy, ludy tubylcze i górniczy magnaci.

REKLAMA

Terytorium: opinia o serialu Netfliksa

Tym, co najbardziej wyróżnia serial, jest kontekst - a generuje go miejsce akcji. W związku z tym cieszy, że całość rozkręca się raczej nieśpiesznie: dzięki temu twórcom udaje się skrupulatnie nakreślić charakter okoliczności i uwarunkowań w sposób bardziej przystępny dla międzynarodowej publiczności. Dodajmy do tego cały ten klimat: lokalny slang, branżowy żargon, obłędne zdjęcia lokalizacji z Terytorium Północnego, wszystkie te nieubłagane wzory toksycznej męskości, zawzięte odniesienia do dziedzictwa, własności, rodziny i konserwatywnych wartości.

Mało? To wszystko podbija niezmierna surowość, szorstkość i złowieszcza ścieżka dźwiękowa. Serialowa Australia jest piękna i przerażająca zarazem. Głos z offu przypomina już na wstępie: tu wszystko próbuje cię zabić: klimat, ziemia, zwierzęta. A kraj ma dwie pory roku: suszę i powódź. To niesamowita, dzika atmosfera - niby znajoma, a jednak zupełnie inna, momentami zadziwiająco egzotyczna. Fascynująca sprawa.

Terytorium - Territory

Kolejnym elementem, który bardzo przypadł mi do gustu, jest położenie interesującego nacisku na wprowadzenie rdzennej perspektywy w tę historię. „Terytorium” sprawnie rozwija pełną napięcia dynamikę między oryginalnymi właścicielami tych ziem a rodzinami i przedsiębiorstwami, które ją przejęły. Tętni frustracją, nierównościami, przemocą i tożsamościowym sporem.

To wszystko, rzecz jasna, przeplata się z jakościową (to znaczy: pełną barwnych, czasem bardzo niedzisiejszych postaci oraz angażujących i skomplikowanych dramatów) operą mydlaną - w najlepszym, najbardziej rozrywkowym tych słów znaczeniu (wiecie: zgony, zdrady, manipulacje) i w bardzo atrakcyjnym wydaniu. W porządku, ta pełna szekspirowskich akcentów narracja raczej nie zapewni wam zbyt wielu zaskoczeń - poszczególne wolty są raczej przewidywalne - ale umiejętnie operuje lubianymi tropami. Ciekawi - nie męczy. A te fantastyczne ujęcia z drona zasługują na oklaski.

  • Lata emisji: 2024
  • Liczba sezonów: 1
  • Twórcy: Ben Davies, Timothy Lee
  • Aktorzy: Anna Torv, Robert Taylor, Jay Ryan
  • Nasza ocena: 7/10
REKLAMA

Czytaj więcej:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA