REKLAMA

Blackface w "Twoja twarz brzmi znajomo" to nie rasizm. Uczestnik broni programu, a internet płonie

To już kolejna tego typu afera wokół programu Polsatu pt. "Twoja twarz brzmi znajomo", w którym znani goście przeistaczają się w popularne gwiazdy wielkiego formatu, próbując jak najwierniej odtworzyć wybrany utwór z ich repertuaru. Wymaga to od nich mniejszej lub większej metamorfozy, w związku z czym wybór numeru z twórczości czarnoskórych artystów czasem wiąże się z decyzją o "przyciemnieniu" koloru skóry uczestnika. Stacja już kilkakrotnie odpierała zarzuty o tzw. blackface, który zdaniem wielu osób w tym kontekście nie ma w sobie nic rasistowskiego. Teraz głos na ten temat zabrał czarnoskóry uczestnik, Nick Sinckler. Muzyk stanął w obronie show.

twoja twarz brzmi znajomo 2023 szmajkowski humble blackface rasizm polsat
REKLAMA

"Twoja twarz brzmi znajomo" to jeden z najpopularniejszych polskich programów rozrywkowych. W przeszłości telewizja Polsat musiała już kilkakrotnie mierzyć się z oskarżeniami o blackface i wszystko wskazuje na to, że stosunek decydentów do tej kwestii nie uległ zmianie - wbrew oburzeniu części odbiorców, organizatorzy ewidentnie nie widzą w tej formie metamorfozy niczego nieodpowiedniego. Przypomnę, że blackface to zapoczątkowany w USA pod koniec XIX wieku styl teatralnego makijażu, który odwoływał się do stereotypowych, obecnych w amerykańskim społeczeństwie wyobrażeń dotyczących osób o czarnym kolorze skóry.

Powtórka z rozrywki. Ostatni odcinek show zwyciężył Kuba Szmajkowski, który wcielił się w Kendricka Lamara w utworze "Humble". Widzowie podzielili się na tych, których występ zachwycił, i na tych, którzy nie mogą uwierzyć, że po całej dotychczasowej krytyce w 2023 roku w programie wciąż daje się przestrzeń na takie zabiegi. Tym razem jednak głos zabrał inny uczestnik - wokalista Nick Sinckler, który stwierdził, że występ Szmajkowskiego był świetny, a on sam nie czuje się nim w żaden sposób dotknięty.

Więcej o "Twoja twarz brzmi znajomo" przeczytasz tutaj:

REKLAMA

Blackface w Twoja twarz brzmi znajomo? Nick Sinckler broni występu

Nadszedł czas na edukację. Faktycznie określenie "blackface" było używane do wyśmiewania lub ośmieszania czarnych ludzi. W tym programie zajmujemy się wyglądem i wykonywaniem muzyki niektórych artystów, którzy wywarli wpływ na świat poprzez muzykę i swoją sztukę. Nie czuję, aby ktoś z nas szydził czy wyśmiewał. Nie widzę, by się z nas śmiali. Widzę, jak celebrują wielkość, którą wnieśliśmy do świata. Jeśli nie widzisz różnicy między wyśmiewaniem/szydzeniem, a oddawaniem hołdu wspaniałym czarnoskórym artystom, których muzyka wpłynęła na świat... to twój problem, nie mój

- napisał Sinckler na Instagramie.

Oczywiście problem jest nieco bardziej złożony, a Sinckler nie może mówić w imieniu wszystkich. W sieci pojawiły się komentarze od innych czarnoskórych osób, dla których występ Szmajkowskiego jest problemem. I nie chodzi już wyłącznie o sam blackface, lecz także wykorzystanie tzw. n-word, czyli mającego niechlubną historię słowa "nigga" (ciekawa sprawa: wulgaryzmy zostały ocenzurowane, ale nikt nie wpadł na to, by chociaż podmienić n-word na inne słowo). Rzecz w tym, że Kendrick Lamar, słynie z polityczno-społecznych wersów, a w przeszłości dał już do zrozumienia pewnej fance, że wolałby, by białe osoby nie rapowały jego numerów z wykorzystaniem wspomnianego słowa.

Można się, rzecz jasna, kłócić. Można się zastanawiać, czy w takim razie powinniśmy ignorować wykonawców o innym kolorze skóry, skoro we własnej branży nie mamy prawie nikogo, kto wcieliłby się w nich bez malowania sobie twarzy. Można przekonywać, że kluczowe są intencje, a te z całą pewnością złe nie były. Dodać, że nie ma co przenosić amerykańskich problemów na nasz grunt, skoro nasza historia jest jednak zupełnie inna.

REKLAMA

Dlaczego pozwolili mu powiedzieć słowo "nigga", wiedząc, że to jest bardzo rasistowskie określenie? (...) Bardzo niefajnie ze strony producentów i wykonawcy. Jako ciemnoskóra osoba jestem oburzona tym występem!

- czytamy w komentarzach.

Z drugiej strony - można też dojść do wniosku, że ideą programu jest jak najwierniejsze odwzorowanie postaci poprzez barwę głosu, manieryzmy, ruchy sceniczne i zachowania, darując sobie w tym wypadku tak drobiazgowe przebieranki (zwłaszcza, że przesadny make up w tym programie i tak często wypada dość kuriozalnie). Dodać, że to program o olbrzymim zasięgu, a intencje mają mniejsze znaczenie, kiedy wiele czarnoskórych osób od lat powtarza, że blackface jest dla nich problemem. Przypomnieć sobie, że to zjawisko ma też swoją historię w Europie - zabieg wykorzystywano w teatrach głównie do portretowania postaci stereotypowych i negatywnych. No i wziąć pod uwagę historię n-word: Afroamerykanie zaczęli go używać, by "przejąć je" od rasistów, odebrać im wyłączność stosowania w formie rasistowskiej obelgi. W ten sposób atakowana grupa wydziera atakującym słowny oręż, by odebrać mu poniżający potencjał. Jednocześnie osoby z grupy, która historycznie wprowadziła je do języka ze złą intencją, teraz najzwyczajniej w świecie nie powinny go używać - tym bardziej, że wciąż dość częste jest stosowanie go w oryginalnym znaczeniu, a jeszcze całkiem niedawno było ono bardzo powszechne. Nie wspominając o wspomnianym wcześniej życzeniu samego twórcy utworu.

Ergo: czy biorąc pod uwagę powyższe nie byłoby właściwym po prostu odpuścić? Ot, tak ze zwykłej ludzkiej przyzwoitości? Polska telewizja niczego nie straci na rezygnacji z tego rodzaju problematycznych chwytów - może za wyjątkiem zażenowania, które często nimi wywołuje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA