REKLAMA

We Are Your Friends, czyli co Zac Efron i Emily Ratajkowski mają wspólnego z muzyką elektroniczną

We are your Friends to nowy film Maksa Josepha w kategorii R. Główną rolę męską odegrał w nim Zac Efron, którego można kojarzyć z roli Troya Boltona w High School Musical. Ze względu na datę premiery przypadającą na koniec wakacji i wybór aktora wcielającego się w Cole’a, czyli początkującego DJ-a, byłem sceptycznie nastawiony do tej produkcji. Okazało się, że nie była ona taka zła jak można by się obawiać.

We Are Your Friends, czyli Zac Efron jako DJ
REKLAMA
REKLAMA

Nie ma co ukrywać, że nawet nieźli aktorzy rozpoczynający swoją karierę w kasowych filmach młodzieżowych mają potem spory problem w udowodnieniu swojego talentu. Czasem się to jednak udaje, a idealnym przykładem jest kariera Leonarda DiCaprio, któremu udało się zerwać z łatką chłoptasia z Titanica i Niebiańskiej plaży.

Z podobnym problemem zmaga się teraz Zac Efron, który stale kojarzony jest z rolą w High School Musical sprzed dziewięciu lat.

we-are-your-friends

Teraz urodzony w 1987 roku Efron jest już dorosłym facetem, który w We Are Your Friends wciela się w rolę 23-latka poszukującego sposobu na wyrażenie siebie. Młody Cole, będący głównym bohaterem filmu, chce zaistnieć jako DJ, ale nie bardzo wie jak się za to zabrać. Kolejne dni mijają mu na wegetacji - od imprezy do imprezy, bez perspektyw.

Cole obraca się w towarzystwie podobnych do siebie młodych ludzi, którzy nie mają realnego pomysłu na życie. Każdy z nich ma swoje marzenia i plany, jak np. zostanie aktorem, ale biorąc pod uwagę ich zaangażowanie w kreowanie własnej przyszłości… są one nierealne niczym wyprawa na księżyc. Paczka kumpli więc baluje - pije, pali i ćpa.

Tytuł filmu i otwierający go motyw muzyczny pochodzi z utworu We Are Your Friends grupy Justice, ale przedstawia fikcyjną historię.

Na początku filmu obserwujemy jak aspirujący DJ, który pracuje “nad stworzeniem tego jedynego utworu, który otworzy mu drogę do kariery” poznaje doświadczonego muzyka, Jamesa. Po wypaleniu jointa dwaj panowie wybierają się na imprezę. Cole budzi się rano w obcym domu nie pamiętając zbyt wiele z poprzedniego wieczoru.

Cole zyskuje jednak dzięki temu wydarzeniu mentora, którego poznajemy jako przepojonego whiskey podstarzałego muzyka. James co prawda nadal koncertuje na całym świecie, ale najlepsze lata ma już za sobą. Trójkąt relacji dopełnia młoda Sophie, grana przez Emily Ratajkowski - sekretarka i kochanka Jamesa, która od razu wpada Cole’owi w oko.

Fabuła nie jest odkrywcza, a relacje pomiędzy bohaterami to odbicie dramatów i romansów oglądanych dziesiątki razy.

we-are-your-friends-2

W życiu Cole’a do momentu spotkania Jamesa - w tej zadziwiająco dobrej roli wystąpił Wes Bentley - brakuje kogoś, kto byłby dla niego wzorem i autorytetem. Dość powiedzieć, że jego mentor nie jest za specjalnym wzorem do naśladowania, ale wyzwala w Cole’u pokłady kreatywności i pobudza go do działania.

Cole niestety bardzo boleśnie uczy się na swoich błędach; wszystko ucieka przez palce i gmatwa swoje życie osobiste. Jego bliższe poznanie się z Sophie prowadzi do konfliktu z Jamesem. Cole odsuwa się od przyjaciół i pracuje w firmie która naciąga ludzi. Nie jest to przyjemny obraz. Zwłaszcza pod koniec projekcji wzbudza w widzu ponury nastrój.

Sam film nie jest wybitny. To typowy letni zapychacz ramówki, który przejdzie bez większego echa.

Nie jest to jednak film do gruntu słaby. Pomijając momentami miałką fabułę i mało odkrywcze tezy, nie ma się ochoty wyjść z kina w połowie seansu z zażenowaniem na twarzy. Sam nie siedzę co prawda w scenie muzyki elektronicznej - tym bardziej tej ze Stanów Zjednoczonych - dlatego sam nie ocenię, czy przedstawiona została wiernie.

Spotkałem się jednak w sieci z wieloma komentarzami, że przedstawione na ekranie wydarzenia nie mają zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. We Are Your Friends nie jest dokumentem, a muzyka jest tłem dla historii - film opowiada nam o dojrzewaniu i wchodzeniu w dorosłość, o pożądaniu, wreszcie o wyborze między miłością, a przyjaźnią i karierą.

REKLAMA

Na plus z pewnością można zaliczyć momenty, w których reżyser zostawia treść i bawi się formą. Plastyczne sceny narkotycznego haju Cole’a, ujęcia z koncertów obrazujące wpływ muzyki na organizm słuchacza i obrazy towarzyszące tworzeniu przez niego muzyki na bazie dźwięków otoczenia są bardzo dobrze dobrane i wręcz ratują film.

We Are Your Friends wyprodukowany został przez Polygram, StudioCanal i Working Title, a w piątek 28 sierpnia film wszedł do polskich kin.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA