Przepis na kino familijne? Nikt nie zna go lepiej niż reżyser "Paddingtona". W opowieściach o tytułowym niedźwiadku Paul King odkrył już perfekcyjne proporcje słodyczy, ciepła, śmiechu i wzruszeń. Teraz zdobytą w ten sposób wiedzę wykorzystuje w "Wonce", podrywając widzów do tańca.
OCENA
Każdy zaczynał od zera. Nawet Willie Wonka. Zanim został czekoladowym potentatem rozdającym złote bilety do swojej fabryki, był młodym chłopakiem bez grosza przy duszy, którego przy życiu trzymało jedynie wspomnienie o zmarłej matce i garść marzeń o wielkim sukcesie. Wierzył w ich spełnienie, nawet gdy rozwijała się przed nim perspektywa nocowania pod gołym, zimowym niebem. Jego historia jest więc opowieścią o ziszczeniu amerykańskiego snu. Przeszedł tę przysłowiową drogę od pucybuta do milionera tanecznym krokiem i ze śpiewem na ustach.
Prequel "Charlie'ego i fabryki czekolady" przemawia do nas językiem musicalu z gatunku tych najbardziej naiwnych, w których wystarczy jedna nutka, aby wszyscy rwali się do tańca. Wonka śpiewa tu równie chętnie, co księżniczki Disneya na widok zwierzątek. Bo nigdy nie traci dobrego humoru. Wie, że nie ma tego złego, czego by się słodkościami nie dało sprowadzić na właściwe tory. I to nawet jeśli jego przeciwnikami są ci najgorsi z najgorszych - kapitalistyczni drapieżcy.
Więcej o "Wonce" poczytasz na Spider's Web:
Wonka - recenzja filmu
Prostolinijny Wonka, który czytać nie potrafi i całe życie wierzył, że nieznajomi nie chcą dla niego źle, staje się wrogiem numer jeden kartelu złożonego z trzech największych producentów czekolady. Kreskówkowo przerysowani złole chcą bowiem bronić statusu quo. Żeby czekolada była nudna, nie posiadała żadnych dodatków, bo nawet orzeszki mogą ją zepsuć. Dlatego słodkości z solonym karmelem, czy wiśniami są dla nich bluźnierstwem. Nie mówiąc już o tych z dodatkiem mucholotki, włosów yeti bądź burzy. A to nimi właśnie główny bohater oczarowuje wszystkich wkoło.
"Wonka" to policzek wymierzony w kapitalizm. Nie tylko krytykuje monopolistyczne zapędy wielkich korporacji, ale pokazuje też, że cały system opiera się na wyzysku i niewolnictwie. Główny bohater nieświadomie podpisuje bowiem na siebie wyrok, kiedy wynajmuje pokój na jedną noc, za który, dzięki ukrytym kosztom, przyjdzie mu zapłacić ponad 27 latami pracy w pralni. Z pomocą poznanych tam ludzi znajdzie jednak sposób, aby mimo wszystko sprzedawać swoje wyroby.
W stylu konia trojańskiego film podejmuje zresztą wiele ważnych tematów. King nie boi się opowiadać o podziałach klasowych, czy łakomstwie kościoła. Dlatego jeden z producentów czekolady ma odruch wymiotny na sam dźwięk słowa "ubogi", a ksiądz szybko wyzbywa się wyrzutów za judaszowską zdradę wartą 30 czekoladek. W samych swych założeniach "Wonka" jest produkcją w równym stopniu antykapitalistyczną, co antyklerykalną. Jak na komercyjny wytwór wielkiej wytwórni przystało, jego ideologia rozmywa się jednak w bajkowej atmosferze. Korupcja władz objawia się więc w coraz większej tuszy szefa policji, a kolonizacyjne grabieże można prędzej lub później odkupić.
"Wonka" to film, który nie chce, żeby popcorn z colą przestały widzom smakować.
Stroszy się w gatunkowe piórka, feerią intensywnych barw, podkreślając swoje nieprawdopodobieństwo. Wymaga przez to zawieszenia sporej dawki niewiary. Nie będzie z tym problemu, bo King przesyca produkcję pozytywną energią. W serwowanej przez niego kinowej magii da się co prawda poczuć zimną kalkulację. Dokładnie oblicza bowiem dawki melodramatyzmu na każdą ilość komediowego humoru, ale wychodzi mu oszustwo tak doskonałe, że aż chce się w nim zatracić.
Duża w tym zasługa Timotheego Chalameta, stającego się tutaj uosobieniem niewinności. Nie ma w jego grze ani dozy ironii. On po prostu zmienia się w Wonkę, który chce nadać naszemu życiu słodkiego smaku i ponieść nas na skrzydłach swojej wyobraźni. To rola stworzona z myślą właśnie o nim i przez niego przesłodzona. Co wpisuje się przecież w strategię reżyserską Kinga, bo cały ten film jest cukierkowy. Ociera się wręcz o niezdrowe dawki słodyczy, ale nie martwcie się. Nikomu cukrzycy nie zapewni. Zamiast tego rozweseli i rozgrzeje niczym gorąca czekolada w zimowy wieczór.
Premiera filmu "Wonka": 14 grudnia. Pokazy przedpremierowe już od 6 grudnia.