"Wyrwa" już na ekranach kin. To kolejna już adaptacja prozy Wojciecha Chmielarza. Sprawdzamy jakie różnice względem oryginału wprowadzili twórcy filmu. Czy mamy do czynienia z wierną adaptacją? Na pierwszy rzut oka wcale tak to nie wygląda.
"Wyrwa" to kolejna już adaptacja prozy Wojciecha Chmielarza. Przy serialu "Żmijowisko" pisarz pełnił jednak rolę współscenarzysty, a w tym wypadku był konsultantem scenariuszowym. Swoją historię oddał więc w ręce innych artystów. Scenariuszem zajął się Marcin Ciastoń, a reżyserią - Bartosz Konopka. W jaki sposób twórcy filmu podeszli do oryginału? Chociaż drastycznie zmienili przedstawioną w nim fabułę, to jednak zachowali jego ducha i kręgosłup.
Książka i film na dobrą sprawę są o tym samym. To w końcu opowieści o dwóch zwyczajnych facetach, których połączyły niecodzienne wydarzenia. Janina (Karolina Gruszka) zginęła gdzieś w okolicach Mazur. Owdowiały Maciej Tomski (Tomasz Kot) rusza odebrać jej ciało. Rodzą się pytania, czym pochłonięta była jego żona na chwilę przed śmiercią? Szukając odpowiedzi, główny bohater poznaje jej kochanka - aktora Kamila Wojnara (Grzegorz Damięcki). Razem podadzą w wątpliwość teorie o wypadku i samobójstwie.
Czytaj także:
Wyrwa - różnice między książką a filmem
Najbardziej drastycznie od oryginału twórcy odchodzą, ścieśniając przedstawione w nim wydarzenia. Wpisują całą akcję między śmierć Janiny, a jej pogrzeb. W książce akcja rozgrywała się na przestrzeni kilku miesięcy. W filmowej "Wyrwie" jest to około tygodnia. Sprawia to, że opowieść jest bardziej dynamiczna. Obserwujemy działania bohaterów i widzimy natychmiastowe konsekwencje ich działań.
Narracja w książce jest introspektywna. Pełno w niej retrospekcji, bo dostajemy wgląd do najgłębszych zakamarków psychiki Tomskiego i Wojnara. Nie są to filmowe środki wyrazu, bo na ekranie sprowadzałyby się do plansz sygnalizujących przeskoki czasowe. Twórcy adaptacji się nimi nie posiłkują. Korzystają z dobrodziejstw języka kina, aby emocje bohaterów i ich przywiązanie do zmarłej kobiety przekazać w inny sposób. Duża odpowiedzialność w tym wypadku spoczywa na barkach wcielających się w poszczególne postacie.
Siła tak książki jak i filmu opiera się na niecodziennej relacji Tomskiego i Wojnara. Odgrywający ich aktorzy bezbłędnie odgrywają swe role, wytwarzając wrogą/kumpelską dynamikę. Ich emocje kryją się w drobnych gestach i mimice, które czujnie obserwuje kamera Piotra Niemyjskiego. Pierwszy z nich w interpretacji Tomasza Kota różni się od swojego pierwowzoru. W powieści bohater stopniowo uczy się walczyć o swoje, w produkcji nie jest to już tak ewidentne. Podobnie dzieje się w przypadku postaci, w którą wciela się Grzegorz Damięcki - przechodzi mniej uwydatnioną przemianę.
Chociaż w oryginale znajdziemy dużo więcej scen z udziałem Ułana, Konrad Eleryk wyciska ze swojego bohatera ile tylko się da. Czarny charakter w jego interpretacji potrafi widza przerazić. Bo tak działa ta adaptacja. Twórcy wybierają interesujące ich wątki i chociaż jedne ukrócają, bądź całkowicie z nich rezygnują, to inne podbijają.
Wyrwa - czy film jest wierną adaptacją książki Wojciecha Chmielarza?
Relacja Tomskiego z Renatą (Olga Bołądź), którą w oryginale czytelnik rykoszetem obrywał w twarz, tutaj jest prawie całkowicie pominięta - zostaje delikatnie zasugerowana. Podobnie w pierwowzorze mnóstwo miejsca zajmuje rozmowa głównego bohatera z ginekolożką Janiny. Tutaj zostaje sprowadzona do szybkiej wymiany zdań przez telefon.
Wojciech Chmielarz dużo miejsca w swojej książce poświęcił budowie świata przedstawionego. Film jako medium audiowizualne może załatwiać takie rzeczy szybciej. Poprzez intensyfikację akcji twórcy adaptacji cały folklor mazurski sprowadzają do kilku scen, dokładnie tak samo, jak kontrastowaną z nim dynamikę życia w wielkim mieście. Być może nie ma to takiej siły oddziaływania jak w pierwowzorze, ale na pewno jest czytelne.
"Wyrwa" to jedna z tych adaptacji, która odważnie odchodzi od oryginału, ale po seansie widz może się zdziwić, jak wiele udało się z niego przenieść na ekran. Niby jest to ta sama historia, ale nawet największych znawców książki Wojciecha Chmielarza może zaskoczyć i utrzymać ich uwagę od początku do samego końca.
"Wyrwa" już w kinach.