REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Muzyka

Atreyu "A Death Grip On Yesterday"

Oj wywołała ta płyta burzę swego czasu. Jedni na Atreyu psioczyli, inni zaś wychwalali pod niebiosa. "A Death Grip On Yesterday" do dziś może budzić sporo emocji. Ileż to razy na dźwięk czystego głosu perkusisty, długowłosi "znawcy" wykrzykiwali "Gej metal!". Ech... muzyka obroni się sama. Ale czy tym razem też tak będzie?

11.03.2010
14:09
Rozrywka Blog
REKLAMA

Orange Country w stanie California. Tam właśnie w 1999 roku piątka zapaleńców stworzyła Atreyu.Nie zaczęli najlepiej. Pierwsze siedmioutworowe demo, które zostało rozesłane po różnych wydawnictwa muzycznych, niestety nie przyniosło zespołowi żadnych ofert. Jakiś czas później Atreyu uderzył ponownie, lecz z nowym i krótszym (pięć utworów) materiałem. Udało się! Zespół podpisuje kontrakt z Tribunal Records i wydaje swoją pierwszą EP'ke "Fractures in the Facade of Your Porcelain Beauty" (producent Paul Miner). Tak właśnie wyglądały początki, jednej z najbardziej znanych grup sceny hardcore.

REKLAMA

Numer jeden na płycie to kawałek "Creature". Czyżby najcięższy utwór na płycie? Zdecydowanie jest tutaj najwięcej krzyku wokalisty (porównując do pozostałych numerów), ciężkie riffy, ale i perkusista ze swoim śpiewem nie daje o sobie zapomnieć w refrenie. Całkiem niezły początek. Dalej... "Shamefall". Uuu... zdecydowanie łagodniej niż "Creature". Tak przebojowego refrenu i nie powstydziliby się polscy kandydaci do Eurowizji. Czy jest to wada? Myślę że tak. Słuchając tej płyty można odnieść wrażenie, że zespół sam nie wie co dokładnie chce osiągnąć. W jednej chwili z ostrej gry przechodzi w melodyjny refren, która bardzo często nie pasuje do całości utworu. To tak jakby jeść ostrą potrawę posypaną cukrem ;) Chociaż taka mieszanka może niektórym odpowiadać. Trzeci na "A Death Grip On Yesterday" jest "Our Sick Story". Prosta konstrukcja, technicznie bez zarzutu. Refren (jak zwykle czysty głos bębniarza) nieco melancholijny, miły dla ucha.

Kolejny utwór zatytułowany "The Theft" to chyba jakaś pomyłka. Ależ to łzawe, smutne i przygnębiające (włączyć czujniki wykrywające sarkazm proszę ;)). Chcieli dać coś dla odsapnięcia to dali. Z tym że nie wyszło to na dobre, ponieważ mi to przypomina jakiś słodziutki rockowy przebój grany w radiu. Złe wrażenie które na mnie wywarł "The Theft" bardzo szybko zaciera "We Stand Up". Szybki, porywający i ze świetną partią gitary. Zaznaczam tutaj, że właśnie panowie Travis i Dan odwalają kawał dobrej roboty. Jeżeli mam wyznaczyć największą zaletę "A Death Grip On Yesterday" to jest nią zdecydowanie gra gitarzystów. Nadszedł czas na singlowy "Ex's and Oh's". Nic specjalnego, jedynie warte wzmianki jest bardzo dobre gitarowe solo. "Your Private War" rozpoczyna dający ostrego kopa w tylną część ciała riff, oraz ostry krzyk Alexa. Zdecydowanie jest to mój ulubiony utwór. Gdyby tak cały krążek wyglądał jak "Creature" oraz "Your Private War"... Płyta zmierza ku końcowi, jej ostatnie kawałki to przeciętny "My Fork In The Road" i kończący album "Untitled Finale". Bardzo fajnie brzmią nakładające się na siebie partie gitar w ostatnim utworze. Jak już wspominałem, to właśnie gitarzyści są największą zaletą tej płyty.

Trudno mi podsumować najnowsze dziecko Atreyu. Mimo mojego narzekania, płyty da się słuchać. Jest ona przeciętna, niczym się nie wyróżnia, chociaż zdarzają się pewne przebłyski. Tylko dla zainteresowanych.

PS. Zdaję sobie sprawę, że album ma niemal rok, a Atreyu niedawno wydało składankę z najlepszymi utworami. Mimo wszystko postanowiłem zrecenzować "A Death..", gdyż w 2006 roku była to chyba jedna z najgłośniejszych produkcji hardcore'owych.

Zawartość:

1. Creature

2. Shameful

3. Our Sick Story (Thus Far)

4. The Theft

5. We Stand Up

6. Ex's And Oh's

7. Your Private War

REKLAMA

8. My Fork In The Road (Your Knife In My Back)

9. Untitled Finale

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA