Michał Jarecki

Dla Rozrywka Spider’s Web najchętniej bloguje o branży filmowej, krytycznym (lub pełnym uwielbienia) okiem przyglądając się nowościom na ekranach kin i w serwisach streamingowych. Kinoman, filmoznawca, szczerze miłujący zarówno arthouse, jak i naszpikowane akcją popcorniaki. Niemal cały swój czas wolny poświęca kulturze w najróżniejszych jej formach. Wciąż dokształca się filmoznawczo; o sztukach wizualnych pisze od lat, początkowo raczej hobbystycznie, a od dłuższego czasu – zawodowo. Gościł w Radiowej Czwórce czy telewizji publicznej; można go było przeczytać m.in. w miesięczniku „Kino”, „Nowej Fantastyce” czy na łamach innych serwisów (recenzje, felietony, newsy, wywiady).
statystyki
Aktywny od: 16.04.2021
Dodał: 2932 tekstów
02.06.2021 09:11

Finałowy zwiastun „Obecności 3” już w sieci. To uniwersum filmów grozy wciąż nie ma żadnej konkurencji

Tak zwane Uniwersum Obecności pęcznieje, rośnie i rozwija się. Od 2013 roku — wliczając nadchodzącą trzecią odsłonę głównej serii — otrzymaliśmy już osiem powiązanych ze sobą filmów. Współcześnie nie istnieje drugie podobne, aktywnie rozbudowywane uniwersum filmów grozy (nie liczę slasherów poświęconych powracającemu mordercy, takich jak nowe — i świetne — „Halloween”). Dodam, że potencjalna konkurencja ma wysoko zawieszoną poprzeczkę.James Wan zna się na rzeczy. Tak po prostu: to znakomity rzemieślnik, reżyser z wizją. Nawet jeśli któryś z jego filmów ostatecznie okazał się nieudany (o co najczęściej można było obwiniać scenariusz), zdecydowana większość z nich to obrazy nader sprawnie zrealizowane. Po pierwszej „Pile”, która szybko zyskała rzesze miłośników i otworzyła drzwi długiej serii (w ostatnim czasie nieudolnie reanimowanej), i dwóch kolejnych szrotach, otrzymaliśmy pierwszego „Naznaczonego”, czyli film doceniony również przez krytykę. James Wan postanowił nie silić się na oryginalność i zaprezentował produkt w stylu „od fanów dla fanów”, przy okazji którego udowodnił nie tylko swoją miłość do gatunku, lecz także zrozumienie i naturalną swobodę korzystania z różnych typowych dla niego klisz. Twórca zrezygnował z brutalności i zaczął straszyć czymś zgoła innym: atmosferą. Później był jeszcze uwodzący twórczą kreatywnością „Aquaman” czy uwielbiani przez fanów absurdalnych akcyjniakow „Szybcy i wściekli 7”, ale zdaniem wielbicieli kina grozy to osiem lat temu mieliśmy szansę zobaczyć opus magnum filmowca. W 2013 roku James Wan dał światu pierwszą „Obecność” i otworzył kolejne uniwersum horrorów, które przy okazji premiery trzeciej odsłony będzie liczyło już osiem filmów.Wan i tym razem nie starał się przecierać nowych szlaków czy wymyślać gatunku na nowo, ale nie zamierzał też bawić się w pastisz. Twórca wykorzystał to, co w filmach grozy najlepsze i sprawdzone; udowodnił też, że jest prawdziwym mistrzem budowania napięcia. „Obecność” naprawdę przerażała, a to wszystko za sprawą reżyserskiego kunsztu. Patrick Wilson i Vera Farmiga jako małżeństwo Warrenów stali się jedną z ikonicznych par z filmów gatunkowych.
28.05.2021 08:20

Dopiero teraz zacznie boleć: Netflix zapowiada 4. sezon „Cobra Kai” i powrót antagonisty z serii „Karate Kid”

Widzowie otrzymali już kilka sygnałów zwiastujących jego powrót, jednak dopiero teraz karty zostały wyłożone na stół. W końcu doczekaliśmy się pierwszego teasera 4. sezonu „Cobra Kai” (a zarazem pierwszego zrealizowanego w pełni przez Netfliksa), który nie pozostawia wątpliwości: Terry Silver nadchodzi!Na początku maja ogłoszono zakończenie zdjęć do 4. sezonu serialu „Cobra Kai”; nie minął miesiąc, a w sieci pojawiła się pierwsza zapowiedź. Z jednej strony: skromna, z drugiej: bardzo wymowna i ucinająca spekulacje. Otrzymaliśmy potwierdzenie, że kolejnym czarnym charakterem będzie Terry Silver, znany fanom filmów „Krate Kid” z trzeciej odsłony serii. W jego rolę ponownie wcieli się Thomas Ian Griffith — kolejny aktor ze starej gwardii, którego twórcy ściągnęli na plan serialu.Bezwzględny Terry Silver był założycielem dojo Cobra Kai. Główny antagonista trzeciego filmu nakłaniał uczniów do wygrywania turniejów za wszelką cenę i przy pomocy wszystkich, nawet najbardziej nieczystych chwytów. W teaserze słyszymy jego mantrę, widzimy też najważniejszą jej część, czyli słowa, którymi Terry mamił Daniela LaRusso podczas decydujących mistrzostw: „dopiero teraz zacznie boleć”. Warto pamiętać, że w „Karate Kid 3” Daniel był szkolony przez Silvera, gdy pan Miyagi nie zgodził się na jego udział w zawodach. Choć nie znamy szczegółów fabularnych 4. serii, możemy być pewni, że Silver ruszy z odsieczą Johnowi Kreese'owi (z którym, jak się dowiedzieliśmy, byli jeńcami podczas wojny w Wietnamie).
27.05.2021 20:00

„Specjalista od niczego” powrócił. 3. sezon nie ma zbyt wiele wspólnego z poprzednimi, ale...

Stało się: po czterech latach przerwy „Specjalista od niczego” powraca z 3. sezonem. Serial Aziza Ansariego, uważany za jeden z najlepszych, jakie platforma Netflix kiedykolwiek zaproponowała swoim subskrybentom, doczekał się nowej, niecierpliwie wyczekiwanej odsłony. A jednak nazywanie trzeciej serii kontynuacją byłoby pewnego rodzaju nadużyciem. Nowy „Master of None” (o podtytule „Moments in Love”) ma niewiele wspólnego z tym, co widzieliśmy kilka lat temu. „Specjalista od niczego” to serial wychwalany przez widownię i krytyków, kilkakrotnie nagradzany i określany mianem najlepszej komediowej propozycji Netfliksa. Ciężko się dziwić, bo to jest kawał znakomitego scenopisarstwa. Postacie są bardzo naturalne i autentyczne, podobnie jak dialogi, które nie brzmią jak przygotowane z obłąkańczą potrzebą rozbawienia widowni teksty stand-uperów. To zwykłe, nieraz niezręczne, często urocze, mniej lub bardziej zabawne wymiany zdań między znajomymi. Momentami mogło się wydawać, że serial opowiada o niczym, było to jednak mylne wrażenie wywołane obcowaniem z fabułą wypchaną szczerością i przeciętnością zdarzeń. Jego bohaterowie to właśnie tacy przeciętni ludzie, którzy dążą do całkiem przeciętnych celów i poszukują, jak wszyscy, szczęścia, zmagając się z samotnością. Jest tu dużo smutku i radości o wymiarze przystępnym, łatwo przyswajalnym. Atmosfera wesołego zagubienia to coś, co wcielający się w głównego bohatera i współtworzący serial Aziz Ansari potrafi wykreować niezwykle sprawnie. Ansari to znakomity gawędziarz z niezwykłym talentem do snucia fascynujących opowieści o rzeczach prozaicznych i zwyczajnych.
27.05.2021 19:14

Ikona polskiej prawicy w obstawie licealnego elektoratu obala naukowe ustalenia za pomocą kubełka KFC

Są takie momenty, w których można odnieść wrażenie, że Naczelny Masakrator Lewactwa postanowił nieco spuścić z tonu i wyciszyć się. Zrezygnować z zachowań i wypowiedzi, które bardziej niż z kontrowersją kojarzą się z paplaniną niesfornego małolata. Takiego, który powie cokolwiek, byle na przekór, nawet jeśli ma to być negowanie ustalonych przez świat nauki faktów. Janusz Korwin-Mikke znów dostarcza.Ktoś powinien porozmawiać z Januszem Korwin-Mikkem i wyjaśnić mu, że pewne akcje, choć niewątpliwie entuzjastycznie oklaskiwane przez nastolatków, nie przystoją człowiekowi, który dla wielu jest przecież ikoną, hierarchą polskiej prawicy. To znaczy: ktoś powinien był to zrobić dawno temu, bo teraz jest już na to za późno. JKM swoimi wypowiedziami wielokrotnie podkopywał wizerunek własnego ugrupowania, a najnowszy tego przykład jest tym gorszy, że w ostatecznym rozrachunku bezcelowy i bezsensowny, żeby nie rzec: niemądry. Perła polskiej sceny politycznej zdecydowała się dziś na odważny krok; niczym rzutki tiktoker, któremu żadne challenge nie straszne, Korwin rzucił wyzwaniu światu, zdrowemu rozsądkowi i zdrowiu w ogóle. Oto nieustraszony pogromca lewaków, 78-latek, w roku, podkreślmy, 2021 ogłosił... fastfoodową kurację. Przez miesiąc zamierza obżerać się wyłącznie fast foodami, tylko po to, by udowodnić, że  — uwaga  — wcale od tego nie umrze i zupełnie nic mu się od tego nie stanie. A teraz nadszedł czas zadać fundamentalne pytanie: