Pierwszy odcinek nowego sezonu "Bates Motel" nieco mnie rozczarował. Całość wydawała mi się mocno cliché, będąca po prostu powieleniem pomysłów z poprzednich serii z dodatkiem nowych postaci. Trudno jest oczywiście uniknąc w pewien sposób powtórzeń, zwłaszcza że zaburzenia Normana są związane z seksualnością. Twórcy serialu udowodnili jednak, że mają jeszcze ciekawe pomysły, jak poprowadzić akcję.
Chciałam być sprytniejsza od scenarzystów i na podstawie paru scen próbowałam przewidzieć, co wydarzy się w kolejnych odcinkach. Moja pewność, że wszystko potoczy się tak, jak sobie założyłam okazała się... zgoła niepotrzebna.
Scenarzyści "Bates Motel" postanowili zagrać mi na nosie. I bardzo dobrze, bo dzięki temu serial nadal jest interesujący i skupia się na nowych wątkach.
Norma, Norman oraz ich bliscy nadal mają oczywiście te same problemy. Kondycja psychiczna najmłodszego z Batesów jest coraz gorsza i dochodzi do tego, że Norman staje się zagrożeniem nie tylko dla młodych, pociągających kobiet. Jego black outy zdarzają się coraz częściej, zaczyna tracić świadomość na dłużej, a towarzyszą temu nowe doświadczenia. W jednym z ostatnich odcinków chłopak wciela się we własną matkę, która w wyniku silnego wzburzenia opuszcza rodzinny dom, a my wiemy, że jesteśmy coraz bliżej tego, co wydarzy się w "Psychozie" Alfreda Hitchcocka.
Oczywiście, twórcy serialu mogą jeszcze spokojnie ciągnąć tę opowieść przez kilka sezonów, ale powiązania z dziełem Mistrza Suspensu są coraz silniejsze.
Zwłaszcza widać to w szóstym odcinku, którego fabuła doskonale odwzorowuje część wydarzeń z "Psychozy". Norma Bates opuszcza swój hotel (co prawda bez walizki nie swoich pieniędzy) i wyrusza w podróż zupełnie nie wiedząc dokąd. Po drodze sprzedaje swój stary samochód i kupuje nowy, w końcu trafia do... przydrożnego motelu, zupełnie jak Marion Crane. Finał tych wydarzeń jest co prawda inny, ale twórcom "Bates Motel" udało się uchwycić ten sam mroczny i niepokojący klimat.
Trzeci sezon Bates Motel to nie tylko problemy rodzinne naszych głównych bohaterów, ale także zwrócenie uwagi na życie samego miasta White Pine Bay i dobitne pokazanie, jakimi prawami to miejsce się rządzi.
Klimat miasteczka przypomina oczywiście - co widać już od pierwszego sezonu - Twin Peaks czy Banshee. W serialu pojawia się Bob Paris, który wydaje się mieć tak samo wielkie moce jak Kai Proctor. Co prawda jego obecność pozwala na rozwinięcie ciekawych wątków, ale samo wprowadzenie tej postaci w trzecim sezonie wydaje się jednak nieco niefortunne, ze względu właśnie na jego siłę w miasteczku i znajomość z szeryfem Romero.
Kłopoty tego ostatniego zbliżają go nieco do Normy i tu pojawia się pierwszy z dwóch wątków miłosnych, który nadaje trzeciemu sezonowi "Bates Motel" trochę smaczku. Drugi to... specyficzna relacja jaka zawiązuje się pomiędzy Dylanem a Emmą. Na razie nie wiadomo, w którym kierunku ta znajomość się rozwinie.
Ostatnie odcinki "Bates Motel" utwierdziły mnie w przekonaniu, że to nadal ciekawy i intrygujący serial.
I przede wszystkim uświadomiły, by nie zakładać jak potoczą się niektóre wydarzenia. Scenarzyści i reżyser naprawdę potrafią mocno zaskoczyć. I dać tym samym pstryczka w nos!