Batman świętuje 80. urodziny. Początki Mrocznego Rycerza to historia symbolu, oszustwa i kilku morderstw
Od wydania pierwszego komiksu z Batmanem mija dzisiaj 80 lat, a wciąż trudno sobie wyobrazić bardziej uwielbianego superbohatera. Okoliczności powstania postaci Mrocznego Rycerza to opowieść niemal tak ciekawa jak najlepsze komiksy czy filmy z tym bohaterem. Również dlatego, że przez 80 lat jednocześnie bardzo się zmienił i pozostał taki sam.
Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o filmach, serialach i komiksach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres rozrywka.blog.
Batman nie jest najstarszym znanym komiksowym superbohaterem. Co więcej, niektórzy byliby skłonni stwierdzić, że wcale nie jest supebohaterem, bo w przeciwieństwie do Supermana, X-Menów czy Hellboya nie ma żadnych nadzwyczajnych umiejętności czy supermocy. A jednak ta jedna postać dominuje nad nimi wszystkimi. Marvel rządzi w kinach i ma największą sprzedaż komiksów. DC robi świetne animacje, a ostatnio notuje coraz lepszą serię filmowych adaptacji. Batman jest jednak większy niż oba te wydawnictwa razem wzięte. Gdyby cały rynek komiksów miał się załamać, alter ego Bruce'a Wayne'a i tak wyszłoby cało z tego zamieszania.
Istnieje wiele powodów, dla których właśnie Mroczny Rycerz jest wyjątkowym bohaterem. A przez 80 lat istnienia zebrało się mnóstwo doskonałych historii z Batmanem w centrum wydarzeń. Aby w pełni zrozumieć popularność tego konkretnego bohatera, warto się jednak cofnąć do jego początków. Długowieczność jest siłą współczesnego Batmana. Bohater, który pojawił się po raz pierwszy na kartach komiksu „Detective Comics #27” był jednak połączeniem świeżości z odwieczną symboliką.
Przez wiele lat jako jedynego twórcę Batmana podawano Boba Kane'a. Od pewnego czasu wiadomo jednak, że to nie do końca prawda.
Nie ma sensu ukrywać, że w pewnym sensie za narodzinami Bruce'a Wayne'a stoi Superman. To właśnie olbrzymi sukces, jakim cieszyły się komiksy z Clarkiem Kentem natchnął twórców z wydawnictwa DC do stworzenia kolejnych superbohaterów. Pracujący dla Detective Comics Kane wpadł na pomysł Bat-Mana. Jego oryginalna koncepcja miała jednak bardzo niewiele wspólnego z Batmanem, którego znamy. Artysta udał się ze swoim pomysłem do twórcy scenariuszy Bila Fingera. Obaj pojechali do domu Kane'a i zaczęli dyskutować nad projektem.
Narysowany mężczyzna nie miał maski, a jedynie opaskę podobną do tej, której później używał Robin. Na plecach nosił dwa sztywne czarne skrzydła. Kolorystycznie nie różnił się jednak wiele od Supermana, część elementów była czarna, ale dominowała czerwień. Na skutek sugestii Fingera obaj mężczyźni zaczęli tworzyć kolejne wersje. Dodali do postaci Batmana rękawice i czarną maskę zasłaniającą głowę i znaczą część twarzy. Doszli też do wniosku, że sztywne skrzydła przeszkadzałyby bohaterowi w walce. Zamienili je więc na pelerynę.
Kane nigdy nie ukrywał współudziału Billa Fingera. Napisał o jego pomocy nawet we własnej autobiografii, ale opinia publiczna nie znała wszystkich szczegółów tej współpracy. W świadomości przeciętnego fana Bob Kane był jedynym twórcą Batmana, bo tylko on był w taki sposób podpisywany i zarabiał z tego tytułu solidne pieniądze. Trzeba też uczciwie przyznać, że Mroczny Rycerz był też bardzo silnie wzorowany na postaci Zorro i bohaterze niezwykle wówczas popularnej serii komiksowej „The Phantom”. Symbolika buntu i działania na granicy prawa od początku była silnie powiązana z bohaterem. Tak czy inaczej, możemy się cieszyć, że od kilku lat udział Fingera staje się wiedzą coraz bardziej powszechną. Jego krzywda jest powoli naprawiana. Obecnie niekiedy podpisuje się go nawet jako współtwórcę Batmana.
Pierwszy komiks z Batmanem „Detective Comics #27” nosi na okładce datę „maj 1939”, ale w tamtych czasach numery trafiały do sklepów wcześniej. Dlatego bohater świętuje urodziny 30 marca.
Zresztą mowa tu o pierwszym komiksie, w którym Mroczny Rycerz jest bohaterem historii. Tak naprawdę wizerunek postaci zadebiutował nieco wcześniej w numerze „Action Comics #12”, gdzie na marginesie pojawiła się zapowiedź nowej ekscytującej historii z Batmanem w roli głównej. Wygląd zamaskowanego mściciela z roku 1939 nie różni się zresztą wiele od tego, co widzimy dzisiaj. Uszy są znacznie dłuższe, a maska bardziej zachodzi na twarz, ale to drobne szczegóły. Nie minęło dużo czasu, a Batman rzucił swoim pierwszym Batarangiem i użył po raz pierwszy Batmobilu. Już w „Detective Comics #33” czytelnikom została przedstawiona historia śmierci rodziców Wayne'a.
Oczywiście, pierwsze historie z Batmanem pisanie były w innym stylu niż to, co znamy obecnie. Wbrew pozorom najważniejsze elementy jego osobowości i chęć ukrywania swej tożsamości przed światem były częścią tego superbohatera od samego początku. Najsłynniejsi mieszkańcy Gotham też mają swoje początki w tamtych latach. Komisarz Gordon zadebiutował w tym samym numerze co Batman. A Robin i Joker ważną rocznicę będą mogli świętować już za rok, bo obaj narodzili się w 1940 roku.
Można się śmiać, że w tamtych latach Batman znacznie więcej palił i zabijał złoczyńców, ale tak naprawdę niewiele się zmienił.
Prawdą jest, że w tamtych latach Batman korzystał z broni palnej i zabił część swoich przeciwników. W pewnym sensie nie miało to jednak znaczenia, bo nie liczyły się metody, a charakter i motywacje. Tak samo jak czytelników z lat 30. i 40. nadal pociąga nas jego spryt, wytrwałość, ale też tajemniczość. Mroczna część natury Batmana na przestrzeni lat często była z takich czy innych powodów odkładana na półkę (wystarczy wspomnieć serial z Adamem Westem), ale w każdej swojej wersji bohater stworzony przez Kane'a i Fingera ukrywał przed światem najważniejsze informacje o sobie.
To właśnie ta cecha w połączeniu z brakiem supermocy sprawia, że Batman nadal jest szalenie popularny. Jedyne co się zmieniło, to cena numeru z debiutem Mrocznego Rycerza. W 1939 roku można było ten komiks kupić za dziesięć centów. Obecnie ceny oryginałów sięgają od 500 tys. do 1 mln dol. w zależności od jakości zachowanego numeru. I jeżeli nic innego nie przekona niedowiarków, że Batman to niezwykła postać, to może ten jeden materialny fakt zdoła.