Amazon ma komedię dla dorosłych, która oferuje coś więcej niż tylko wulgarny humor. Na weekend jak znalazł
„Bez trzymanki” (tyt. oryg. „Joy Ride”) to jeden z nielicznych nowszych przykładów komedii w kategorii wiekowej R (znaczy się: wyłącznie dla pełnoletnich widzów), w których kloaczne i kretyńskie gagi przeplatają się z ważkimi, a nawet poruszającymi wątkami. Nie twierdzę, że to głębokie, ubogacające kino - myślę natomiast, że może zaspokoić potrzeby miłośników nieco bardziej wulgarnej rozrywki, jednocześnie zostawiając po sobie poczucie obcowania z ciepłą, niegłupią opowieścią.
„Bez trzymanki” Adele Lim pochyla się nad Audrey Sullivan, Chince adoptowanej niegdyś przez białych rodziców, oraz Lolo Chen, jej najlepszej przyjaciółce. Jedna z nich to ambitna prawniczka pracująca w prestiżowej firmie, za to druga - artystka-lekkoduch - ledwo wiąże koniec z końcem. Szef Audrey obiecuje jej awans, o ile uda się jej zawrzeć umowę z chińskim partnerem. Bohaterka wyrusza tam wraz z Lolo, która ma jej tam służyć wsparciem (niekoniecznie językowym); później dołączają do nich kuzynka Lolo, Vanessa (społecznie niezręczna, wielka fanka k-popu) oraz Kat, dawna współlokatorka i przyjaciółką Audrey, która występuje w popularnym show.
Pomińmy powody, dla których da których główna bohaterka postanawia wykonać swą misję w Chinach z pomocą tej specyficznej grupy - istotne jest tylko to, ze gdy wreszcie spotykają biznesmena Chao, ten oznajmia, że od interesów ważniejsza jest tylko rodzina. Audrey okłamuje Chao, że jest w nią w bliskim kontakcie, podczas gdy w rzeczywistości nigdy nie poznała swojej biologicznej matki. Teraz postanawia się z nią spotkać i przedstawić Chao, by sfinalizować transakcje.
Bez trzymanki - opinia o filmie od Amazon Prime Video
Adele Lim dotychczas dała się poznać jako zdolna scenarzystka („Bajecznie bogaci Azjaci”, „Raya i ostatni smok”) - „Bez trzymanki” jest jej reżyserskim debiutem i momentami rzuca się to w oczy. Powiedzmy, że nie jest to realizacja na najwyższym poziomie. Szybko jednak o tym zapomnicie.
Czytaj więcej o nowościach w streamingu w Spider's Web:
„Bez trzymanki” jest przede wszystkim komedią, która lubi pojechać po bandzie. W moim odczuciu całkiem zabawną; momentami, owszem, posilającą się dowcipami tak niskimi, że aż prostackimi (alkohol, narkotyki, a nawet etniczne stereotypy - tu zapewne usprawiedliwione pochodzeniem twórców i obsady), ale to i tak jedna z najbardziej wyważonych komedii dla dorosłych zrealizowanych dla amerykańskich studiów filmowych w ostatnich latach. Jeśli lubicie nieskrępowany, momentami bardzo wulgarny, ale też całkiem zgrabny, trafny i dobrze napisany dowcip, powinniście być zadowoleni. Jasne, bywa żenująco, czasem zdarzy wam się wywrócić oczami, ale to nie jest przypadek seansu, po którym poczujecie się stłamszeni wstydem - tym bardziej irracjonalnym (za twórców) i bardziej naturalnym (czyli za samych siebie, bo zdecydowaliście się to obejrzeć do końca).
Za grubą, humorystyczną fasadą Lim próbuje - z lepszym i gorszym skutkiem - dotknąć rozmaitych problemów, spośród których najważniejszy jest ten dotyczący pochodzenia, rodowodu. Scenarzyści zręcznie wplatają w snutą przez siebie historię rozmaite spostrzeżenia czy niuanse wielowarstwowej kwestii, jaką jest życie osoby chińskiego pochodzenia w USA (i nie chodzi tu tylko o rasizm strukturalny). Twórcy znaleźli tu miejsce dla kryzysu tożsamości, ostrego kulturowego komentarza; ten naturalnie wynika m.in z faktu, że główna bohaterka - Amerykanka - początkowo odruchowo czuje większe zaufanie do białych, a przy okazji po raz pierwszy ma możliwość poczuć, jak to jest nie być w mniejszości. Obserwacyjne dowcipy bywają błyskotliwe i wyrafinowane - choć jest ich mniej, zgrabnie równoważą te, powiedzmy, grubszego kalibru.
„Bez trzymanki” nie boi się szokować obleśnymi gagami (co można uznać za wadę, ale i zaletę - ja skłaniam się raczej ku tej drugiej opcji) i wrzucać swoich bohaterów w różne absurdalne, ale całkiem zabawne sytuacje oraz zderzać ich z rozmaitymi nieprzewidywalnymi woltami fabularnymi. Przy tym wszystkim poświęca sporo uwagi (czułej, wnikliwej) kolizji światów, relacjom, a przede wszystkim: przyjaźni (i to właśnie ona w pewnym momencie wysuwa się na pierwszy plan). Film Lim robi swoje, pozostaje sobie wierny, nie idzie na kompromisy. Szanuję.
Bez trzymanki znajdziecie na Amazon Prime Video.