Dwa najgorętsze nazwiska Hollywood w romansie sci-fi od reżysera "Gry tajemnic" - to się może udać.
Na seans filmu science-fiction nie trzeba mnie specjalnie namawiać. Romanse to nie do końca moja bajka, ale kosmiczna scenografia i obudowa fabularna plus solidny aktorsko duet sprawiają, że "Passengers" (polski tytuł: "Pasażerowie") w reżyserii Mortena Tylduma, znajdują się na liście najbardziej oczekiwanych przeze mnie filmów przełomu 2016 i 2017 roku. Dawno już nie widzieliśmy na ekranie takiego kombo najbardziej kasowych gwiazd w jednym filmie. Chris Pratt po brawurowej roli w "Strażnikach Galaktyki" stał się światową megagwiazdą. Zeszłoroczny "Jurassic World" stał się kasowym rekordzistą wszech czasów, a w maju 2017 zobaczymy go w "Strażnikach Galaktyki vol. 2". Jennifer Lawrence z kolei ma na koncie Oscary, szereg innych ważnych nagród i dwie hitowe serie ("Igrzyska śmierci", które w zeszłym roku dobiegły końca) i "X-Menów".
Fabuła "Pasażerów" opowiada o dwójce astronautów, którzy zostali wysłani w podróż na odległą planetę, jednak w wyniku awarii maszyn do hibernacji, budzą się aż 90 lat przed planowanym dotarciem do celu.
Polska premiera filmu 25 grudnia 2016 roku.