Niedawno dowiedzieliśmy się, że studia Kojima Productions i Hammerstone Studios mają w planach stworzenie filmowej adaptacji gry "Death Stranding". Od tego czasu do sieci trafiło kilka nowych szczegółów projektu. Hideo Kojima zapewnia, że produkcja nie będzie kolejną nieudaną ekranizacją - i zapowiada zmiany względem oryginału.
"Death Stranding" to specyficzna gra wideo, przez niektórych złośliwie nazywana "symulatorem kuriera" - zaskarbiła sobie jednak spore grono fanów i zgarnęła wysokie noty od recenzentów. Jej twórca, Hideo Kojima, zapowiedział już kontynuację, a kilka dni temu również adaptację filmową. Tak oto produkcja z 2020 roku dołączyła do długiej listy gier, które doczekają się pełnometrażowej lub odcinkowej ekranizacji.
Japoński deweloper chce zaoferować fanom zupełnie nowe, unikalne filmowe doświadczenie, rozwijające znane graczom uniwersum i zmieniające odpowiednie elementy na potrzeby nowej opowieści. Twórca podkreśla, że nie interesuje go stworzenie "kolejnej nieudanej adaptacji gry".
W rozmowie z serwisem IGN, przeprowadzonej z okazji otwarcia nowego biura Kojima Productions, twórca zabrał głos na temat nadchodzącego obrazu.
Death Stranding: Kojima zapowiada unikalne doświadczenie filmowe
Te filmy wyglądają praktycznie tak samo, jak gry. Nie chcę, żeby "Death Stranding" tak skończyło. Zamiast tego przyjmuję podejście polegające na zmienianiu i rozwijaniu świata gry w sposób, który pasuje do charakteru filmu. Stworzyłem Death Stranding jako grę, a gry to gry. Nie ma prawdziwej potrzeby, by zamieniać je w filmy. Z tego powodu "Death Stranding" obejmie kierunek, w którym nie podążyła wcześniej żadna filmowa adaptacja. Mam wrażenie, że powinienem stworzyć coś, co zainspiruje ludzi do stania się twórcami za 10, 20 lat
- tłumaczył Kojima.
Trzeba przyznać, że to dość zaskakujące podejście - tym bardziej, że kilka stwierdzeń Kojimy raczej nie pokrywa się z prawdą. Większość znanych nam adaptacji gier wcale nie odtwarza wiernie fabuły oryginału. Wielu fanów twierdzi, że podążanie ścieżką wierności wręcz uratowałoby te produkcje. Z drugiej strony - mówimy przecież o grach, których wiele elementów wymaga odpowiedniego przełożenia na bardziej zwartą filmową historię.
Słowa Kojimy mogą zaniepokoić część odbiorców, ale wydaje mi się, że ten facet doskonale wie, co robi - i co będzie dobre dla kinowej wersji jego własnej opowieści.
Co ciekawe, Kojimie wcale nie zależy na tym, by film stał się wielkim przebojem wypełnionym wybuchami i znanymi twarzami. Preferuje bardziej artystyczne podejście, które - jego zdaniem - zagwarantować może jedynie współpraca z Alexem Leboviciem.
Producentami wykonawczymi filmu "Death Stranding" będą Kojima i Allan Ungar. Za sfinansowanie projektu odpowiada studio Hammerstone. Data premiery, obsada i fabularne szczegóły nie są jeszcze znane. Deweloper przypomina, że tak naprawdę nie podjęto jeszcze żadnych ważnych decyzji. Twórca nie wie na przykład, czy Sam w ogóle pojawi się w historii. Jeśli autor postawi na innego bohatera, to Norman Reedus na pewno nie wystąpi w projekcie.