Co byś zrobił, gdybyś miał szansę zobaczyć wydarzenia sprzed ostatnich dni jeszcze jeden raz? Czy wykorzystałbyś ten fakt do podglądania poczynań znajomych ludzi, czy może pragnąłbyś ponownie przeżyć miłe wspomnienia? Pomysłów jest tyle, ile wymyślających je osób. Jedna z opcji wykorzystywania "powtórek" z życia wchodzi właśnie do kin. Czas, byśmy ją poznali.
déjà vu [deżạ wü; fr., ‘już widziane'], poczucie, że obserwowane po raz pierwszy przedmioty, osoby, sytuacje były już wcześniej widziane, przeżywane. (źródło - pwn.pl)
Duet Denzel Washington - Tony Scott przekładający się na funkcje aktor - reżyser, mogliśmy oglądać przy projekcji cieszącego się sporą popularnością filmu "Człowiek w ogniu", który opowiadał o losach ochroniarza i małej dziewczynki, która została uprowadzona mu sprzed nosa. Niby prosty scenariusz, ale jego wykonanie sprawiło, że osobiście całość zdobyła moje uznanie. Tym razem jest podobnie, chociaż nie mamy już do czynienia z dramatem sensacyjnym. Słówko "dramat" zastąpione zostało określeniami "thriller" oraz "science fiction". Pomimo mojego entuzjastycznego podejścia do poprzedniego gatunku, w mojej opinii filmowi wyszło to na dobre.
Fabuła początkowo może wydawać się banalna. Prom przewożący sporą grupę osób wybucha w chwilę po odpłynięciu z przystani. W tragicznym wypadku ginie kilkaset osób i nikt nie wie, co doprowadziło do eksplozji. W ogólnym chaosie panującym na przystani, na miejsce przyjeżdża agent ATF - Doug Carlin. Po krótkiej obserwacji terenu dochodzi do wniosku, że nie był to przypadek, ale precyzyjnie zaplanowany zamach. Oczywistą rzeczą staje się fakt, że nie kto inny, ale właśnie on będzie musiał odnaleźć sprawcę rzeczonego zdarzenia. Po drodze spotka się, jak to przystało na głównego bohatera, z wieloma problemami, które będzie musiał zwalczyć. Scenariusz naszpikowany jest przeróżnymi niewyjaśnionymi zdarzeniami i zaskakującymi niekiedy zwrotami akcji. Rzeka wyrzuca na brzeg ciało młodej dziewczyny, która zdaje się być ofiarą wybuchu, jednak zwłoki odnaleziono przed tragiczną historią. Chwilę potem w swoim biurze główny bohater dostaje informację, że ktoś chciał się z nim skontaktować, ale podany numer telefonu nie odpowiada. Do połowy filmu wszystko wydaje się być dziwne i tajemnicze, później niestety widz wszystkiego zaczyna się domyślać i finał jest już tylko przedstawieniem tego, co można było przewidzieć. Nie mógłbym jednak nie wspomnieć o głównym pomyśle filmu, który sprawił, że tytuł jest taki, a nie inny.
Doug Carlin wiedziony między innymi motywami osobistymi (wysadzenie promu było bezpośrednio powiązane ze śmiercią jego partnera) zostaje wcielony do grupy, która ma do swojej dyspozycji specjalne, tajemnicze urządzenie. Ten zmyślnie skonstruowany "gadżet" za pomocą obrazu z satelitów potrafi odtworzyć dowolną scenę dziejącą się w mieście i jego okolicach. Jest tylko jeden problem - wszystko można zobaczyć tylko jeden raz, a zmontowanie obrazu trwa cztery dni i sześć godzin, co oznacza, że z takim właśnie opóźnieniem można obserwować minione zdarzenia. Do tego potrzebny jest właśnie nasz agent ATF - jest on osobą bystrą i spostrzegawczą, więc według przewidywań będzie mógł dokładnie powiedzieć gdzie i na co patrzeć, aby znaleźć zamachowca.
To tyle, jeśli chodzi o początkową fabułę. Potem okazuje się, że nic nie jest takie, na jakie wygląda, ale zdradzić więcej już nie mogę, bo na odkryciu tego polega właśnie cała przyjemność w filmie. Ogólnie jest ciekawie, nie powiem. Całość dopełniają różne zwroty akcji, efektowne wybuchy, pościgi, strzelaniny i cała reszta elementów, które obowiązkowo występują w filmach akcji. Przeciętny widz parę razy będzie mógł wykrzyknąć w myślach słowa "Aha! Więc o to tu chodziło... To dlatego ten zrobił tak, a tu było to..." itp. Niestety, o czym przekonałem się na własnej skórze, istnieją również tacy, którzy potrafią zepsuć sobie trochę przyjemności i odgadnąć wszystko po ok. połowie seansu.
Podsumowując to wszystko co powiedziałem - jeżeli lubisz nieco ambitniejsze filmy sensacyjne z odrobiną science fiction i miejscami zaskakującymi zwrotami akcji - Deja Vu jest z pewnością pozycją, która powinna przypaść Ci do gustu. Mnie ten film nie zawiódł i z chęcią obejrzałbym go jeszcze raz, chociaż nie mam zamiaru kolejny raz tracić cennych złotówek, żeby zobaczyć - nomen omen - Deja Vu. Pozostało mi zakończyć te wywody dwoma prostymi słowami - gorąco polecam!