Co się stało z królową z różowego zamku? I kim jest jej król? Podsumowujemy 6. odcinek „Detektywa 3”
Aż dziw bierze, że w nowy „Detektyw” nie budzi w mediach tyle emocji, co debiutancka seria otwierająca jedną z lepszych kryminalnych antologii ostatnich lat. Wszak 3. sezon to – jak wielu pisało – powrót serialu do korzeni, a to oznacza wspaniałe połączenie wciągającej intrygi i dramatu psychologicznego. Nowy, 6. odcinek „True Detective” dobitnie uświadamia, dlaczego ta produkcja jest tak dobra.
OCENA
„Detektyw” jak i inne seriale HBO nigdzie się nie spieszy. To zresztą cenię w produkcjach tej stacji. Widz ma szansę zatrzymać się i przyjrzeć wydarzeniom, ich postaciom z bliska. Wziąć do ręki jakiś element, obrócić go pod innym kątem niż ten, który wydawałby się najwłaściwszy, żeby zrozumieć, czym jest to, na co patrzy. Ta powolna obserwacja, dosyć szczegółowa, nie jest przy tym nudna i na pewno nie jest stratą czasu. Ba, bez niej wszystkie wydarzenia byłyby tylko zlepkiem momentów, do których trzeba by dołożyć kolejne sekrety niemające pewnie w ogólnym rozrachunku znaczenia. Byleby tylko utrzymać publikę przed ekranem i zapewnić nowy skandal z jej udziałem.
„Detektyw” do takich prostych i tanich sztuczek, które udają się na krótką metę wielu produkcjom czy raczej ich twórcom, uciekać się nie musi.
Tak jak i „Ostre przedmioty” czy „Wielkie kłamstewka”. Napięcie w tych wszystkich seriach budowane jest spokojnie, ale umiejętnie, cierpliwie. To zresztą tytuły dla cierpliwych widzów, którzy nie pragną tylko poznać odpowiedzi na pytanie: „kto zabił?”. Bo poza tym historie niosą ze sobą coś więcej. Relacje bohaterów i wnikanie w głąb ich psychiki jest równie, o ile czasami nie bardziej, interesujące niż sama kryminalna zagadka. I gdy ta ostatnia jest już rozwiązana, opowieść daje coś jeszcze, coś więcej. Wcale nie kończy się wraz z poznaniem tej jednej, wydawałoby się najważniejszej, tajemnicy. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że to dopiero początek. Bo zaczyna się rozumieć pojedyncze słowa, gesty, które zapadły nam w pamięć, ale ich znaczenie nie było wówczas jasne. Tło budowane jest tu bowiem z równym zaangażowaniem, co sama sprawa kryminalna.
Nowy, 6. odcinek „Detektywa” pokazuje nam, że ten serial to świetnie skonstruowana opowieść. Opowieść, w której zbrodnia jest tylko pretekstem, by zrozumieć ludzką naturę. Inaczej: próbować ją zrozumieć.
Uwaga, od tego momentu zaczynają się spoilery! Czytasz na własną odpowiedzialność.
Jeśli pamiętacie 1. sezon „True Detective”, to wiecie, że odpowiedź na to, kto jest winny zbrodni, poznaliśmy tak naprawdę przed finałowym odcinkiem. W 3. serii – jak można na ten moment przypuszczać – jest podobnie. Ale nawet jeśli znamy już tożsamość mordercy, na co się zapowiada po 6. odcinku, nie mamy jeszcze odpowiedzi na wszystkie dręczące nas pytania. A te nie są przecież związane tylko wyłącznie i bezpośrednio ze śledztwem. Ale także ze związkiem Wayne'a i jego żony czy jego relacji z partnerem.
Jesteśmy w latach 90. Wiemy, że dziewczyna, która zadzwoniła na policję, niejako oskarżając swojego ojca, Toma Purcella, jest faktycznie zaginioną przed laty dziewczynką. Potwierdzono to za pomocą jej odcisków palców znalezionych w miejscu, z którego wykonała telefon. Policjanci zaczynają przyglądać się baczniej Purcellowi, który staje się podejrzanym w sprawie.
W toku tego śledztwa Hays i West docierają do Harrisa Jamesa, byłego mundurowego. To mężczyzna, który rozpoznał, że plecak znajdujący się pod domem Bretta Woodarda, należy do zabitego chłopca Purcellów. Wiemy już, że przedmiot najpewniej ktoś podrzucił. Ten bowiem nie mógł – ze względu na wybuch, do którego tam doszło – pozostać w nienaruszonym stanie. James obecnie pracuje w fabryce Hoyt Foods, gdzie jest szefem ochrony. W tym samym miejscu przed laty sobie dorabiał. I w tym samym miejscu pracowała zmarła matka Julie, choć Harris nie jest pewny, czy ją widywał.
W międzyczasie żona Haysa trafia do prowadzonego przez siostry zakonne domu, w którym wychowuje się trudna młodzież.
Jedną z mieszkających tam dziewczyn jest znajoma Julie, zaginionej Purcellówny, która przedstawiała się teraz jako Mary, Mary Julie lub Mary July. Rozmówczyni Amelii potwierdza informacje o tym, że młoda kobieta wspominała coś o różowych pokojach i o byciu królową z różowego zamku. Już wcześniej, poznając te fakty, mogliśmy założyć, że dziewczyna mogła być w takim miejscu przetrzymywana. Ale przez kogo? Ostatnie minuty 6. odcinka przynoszą nam prawdopodobnie na to pytanie odpowiedź. Tom Purcell trafia do domu, na bramie którego widnieje napis „Hoyt”, a tam do dziwnego pomieszczenia, oddzielonego od reszty pokojów długim korytarzem. Wnętrze jest urządzone na różowo. Za mężczyzną wchodzi do niego ktoś jeszcze. To najpewniej Harris James.
Oczywiście, nie możemy mieć pewności, że różowy pokój, który znalazł Tom, ma coś wspólnego z opowieściami różnych ludzi o Julie Purcell. Wszystko jednak składa nam się w sensowną całość. To jednak nie załatwia całej sprawy. Co James miał wspólnego z dziećmi? Skąd je znał? Co z Danem O'Brienem, kuzynem Lucy Purcell? Co zrobili mu policjanci i czy na pewno jemu, i co mężczyzna chciał im powiedzieć? Czy Tom Purcell zawinił jakoś w sprawie zaginięcia i śmierci dzieci? Co z ciemnym sedanem? Czy matkę Julie Purcell ktoś zamordował? Jak potoczyło się małżeństwo Haysów? Tyle pytań i na szczęście jeszcze dwa odcinki. Poznanie tożsamości mordercy i porywacza to tak naprawdę kropla w morzu.
Koniec spoilerów!
Dwa odcinki, które jeszcze przed nami, dają zapowiedź niezwykłych wydarzeń i są obietnicą poznania odpowiedzi na wiele pytań. Ta konstrukcja, pomysł na to, by zostawić sobie czas na domknięcie wszystkich wątków, moment na jakiś przewrót i przełom, a nie zaskoczyć widza odpowiedzią w ostatnich minutach sezonu, sprawia, że snuta opowieść jawi się jako dojrzalsza. To chyba też pewna przewaga zamkniętych opowieści nad tymi, które ciągną się latami. Tak, 3. sezon „Detektywa” przypomina, dlaczego antologie i miniseriale to coś wspaniałego. I że HBO to jakość sama w sobie.
3. sezon „Detektywa” obejrzysz na HBO GO. 6. odcinek serii będzie wyemitowany również dzisiaj na HBO o godz. 20:10.
* Zdjęcia: Warrick Page/HBO