REKLAMA

Ekstremalnie drogi bilet i żenująco krótki koncert. Gigantyczne kontrowersje po najpopularniejszym festiwalu na świecie

Frank Ocean po swoim niedzielnym występie pozostawił uczestników Coachelli z ogromnym niesmakiem, a pokładane w nim nadzieje i rosnąca ekscytacja jego koncertem zakończyły się, zanim artysta wszedł na scenę. Spóźniony około półtorej godziny muzyk musiał przerwać występ ze względu na restrykcyjne zasady, związane z godziną policyjną, a według fanów jego koncert pozostawił wiele do życzenia.

Ekstremalnie drogi bilet i żenująco krótki koncert. Gigantyczne kontrowersje po najpopularniejszym festiwalu na świecie
REKLAMA

Spodziewano się, że Frank Ocean, który po raz pierwszy od 6 lat pojawił się na scenie jako główny artysta ostatniego dnia festiwalu, da z siebie wszystko. Festiwalowicze jednak opuścili miejsce koncertu z ogromnym niesmakiem, a sam artysta znalazł się w ogniu krytyki. Okazało się bowiem, że cały występ, od początku do końca, był ogromnym niewypałem, włączając w to zmianę aranżacji sceny w ostatniej chwili, przez co Frank Ocean przed publicznością pojawił się półtorej godziny spóźniony, a także przerwanie koncertu w związku z wprowadzoną na Coachelli godziną policyjną.

REKLAMA

Frank Ocean pozostawił uczestników Coachelli z ogromnym rozczarowaniem

Na festiwalowej scenie w Kalifornii w ciągu trzech dni pojawiło się wielu popularnych wykonawców, m.in. Bad Bunny, Labrinth, The Chemical Brothers, Charli XCX czy Bjork. Wielu festiwalowiczów jednak przyjechało na Coachellę głównie ze względu na Franka Oceana, który zamykał niedzielny line-up jako główny artysta. Uczestnicy festiwalu koczowali kilkanaście godzin pod sceną, by być jak najbliżej swojego idola i mieć okazję zobaczyć cokolwiek, co działo się na scenie, gdyż artysta odwołał live stream z koncertu w ostatniej chwili. Podekscytowani występem, na który czekali cały dzień, w miarę przebiegu koncertu, ludzie z niesmakiem zaczęli opuszczać festiwalowe pole.

Artysta wyszedł na scenę półtorej godziny spóźniony.

Przed koncertem pod sceną był już tłum. Gdy wybiła godzina 22:00, podekscytowani wśród fanów rosło. W miarę upływu czasu, ludzie skonsternowani wciąż stali pod sceną, na której Frank Ocean nie pojawił się aż do 23:30.

Miał zacząć o 22:05, wszyscy czekali na jego wyjście godzinę. O 23:00 na scenie pojawili się ludzie, którzy po prostu chodzili po niej 30 minut. Gdy w końcu pojawił się Frank Ocean, w większości grał muzykę, która nawet nie była jego muzyką. To było DJ-skie sety, którymi przeciągał koncert, a ludzie zaczęli wychodzić

- opowiadała jedna z uczestniczek festiwalu.

Jej opinię podzielają również inni, którzy szeroko komentowali to, co zaszło podczas nieudanego koncertu:

Frank Ocean zagrał 5 lub 6 swoich piosenek, które zremiksował na nieswoje piosenki, prawie ich nie śpiewał, a przez kolejne 10-20 minut usłyszeć można było DJ-ski set

- komentowano w podcaście Chicks in the Office.

Nie tylko sam występ był problemem. Okazało się, że w dniu koncertu obsługa festiwalu musiała całkowicie przearanżować scenę.

Na prośbę artysty, dekoracja sceny miała zostać całkowicie zmieniona. I nie chodziło bynajmniej o drobne poprawki. Frank Ocean w ostatniej chwili zrezygnował z lodowiska, które było wybudowane specjalnie pod jego występ.

Frank zdecydował w ostatniej chwili, że już go nie chce. Wszyscy ludzie, spacerujący wokół niego na początku koncertu, byli w rzeczywistości łyżwiarzami, którzy tygodniami ćwiczyli jazdę na łyżwach w ramach występu. Coachella musiała rozebrać zatwierdzoną scenę (która była zaplanowana i podpisana z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem) i roztopić całe lodowisko. To spowodowało godzinne opóźnienie

- wyjaśniał post na Twitterze.
Autor posta wyjaśnił, dlaczego Frank Ocean spóźnił się półtorej godziny na swój własny koncert

Okazało się ponadto, że gdyby nie dokonano zmian w ostatniej chwili, Frank Ocean w ogóle by nie wystąpił.

Choć jego pojawienie się na scenie wcale nie oznaczało, że artysta był dla wszystkich dobrze widoczny.

Zmiany w aranżacji sceny, które zostały dokonane w ostatniej chwili, sprawiły, że artysta był praktycznie niewidoczny. Nieważne, jak blisko sceny znajdowali się festiwalowicze, i tak musieli wpatrywać się w ekran, bo cokolwiek zobaczyć, a nawet to nie miało zbytnio sensu, ponieważ na ekranie rzadko pojawiała się sylwetka Franka, który swoją drogą stał nie na scenie, a niemal na backstage’u.

Nie był to jednak koniec zarzutów w kierunku artysty.

Frank Ocean musiał przerwać koncert, ze względu na godzinę policyjną.

W pewnym momencie muzyk przerwał koncert słowami: Powiedziano mi, że jest godzina policyjna, więc to koniec koncertu. Okazuje się, że na środku niczego naprawdę obowiązuje godzina policyjna. Jak podaje serwis Vulture, festiwal został ukarany grzywną 117 tys. dolarów za naruszenie godziny policyjnej w mieście Indio w stanie Kalifornia przez wszystkie trzy noce trwania festiwalu. Zgodnie z umową organizatorów Coachelli z miastem, 5 minut po godzinie policyjnej to koszt 20 tys. dolarów, a za każdą kolejną minutę naliczana jest kara w wysokości 1000 dolarów. Występ Franka Oceana przekroczył 25 minut wyznaczonego czasu, co oznacza, że jego spóźnienie i przedłużenie koncertu kosztowało organizatorów 40 tys. dolarów.

REKLAMA

Mimo wszystko fani starają się jednak bronić artysty.

W 2020 roku osiemnastoletni Ryan Breaux, brat Franka Oceana, zginął w wypadku samochodowym. Artysta wspominał brata podczas koncertu, mówiąc, że Ryan byłby bardzo podekscytowany, gdyby mógł być teraz ze wszystkimi. Powiedział również, że wielokrotnie brali udział w festiwalu Coachella, wspominając dobre chwile. Fani ze zrozumieniem podeszli do słów idola, usprawiedliwiając nie do końca udany występ tym, że artysta wciąż jest w żałobie po swoim młodszym bracie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA