Wielkie otwarcie kinowego DCU - „Superman” - podtrzymuje tradycję superbohaterskiego kina, którą od kilkunastu lat pielęgnuje przede wszystkim konkurencja: Marvel. Ile tym razem jest scen po napisach i co w nich zobaczymy?

Debiutujący na ekranach kin 11 lipca „Superman” w reżyserii Jamesa Gunna zbiera pozytywne noty - i słusznie, bo to udana, choć niedoskonała produkcja. Jest to też, w mojej opinii, najlepszy solowy film kinowy o tym kultowym herosie i solidne otwarcie nowego uniwersum.
Nie umiem przewidzieć, jak widzowie zareagują na ton tej historii, pełnej spektakularnej akcji, ale i komedii; nie mam pewności, czy obraz odniesie sukces zarówno artystyczny, jak i komercyjny. Wiem natomiast, że wielu widzów będzie się zastanawiać, czy po kulminacji warto zostać na sali kinowej trochę dłużej, by przekonać się, czy twórcy przygotowali dla nich coś więcej: tradycyjne sceny po napisach końcowych.
Superman - ile scen po napisach?
Tak, „Superman” obejmuje sceny po napisach. Są to dwie krótkie sekwencje, z których pierwsza zobaczymy bardzo szybko, a na drugą trzeba będzie poczekać dłużej.
Czytaj więcej:
Superman - co pokazują sceny po napisach?
Zgodnie z tym, co zapowiadał James Gunn, sceny po napisach nie stanowią zapowiedzi kolejnych projektów DCU ani w żaden sposób nie odnoszą się do przyszłości i rozwoju uniwersum (mimo tego, że w przyszłym roku czekają nas premiery „Supergirl” i „Lanterns”).
Pierwsza z nich to krótkie ujęcie na Supermana i Krypto wspólnie siedzących na Księżycu i obserwujących Ziemię. Druga to Superman i Mister Terrific, którzy przypatrują się gigantycznemu pęknięciu na wieżowcu. Nie będę wdawał się w szczegóły, ale jest to pozostałość po rozsuwającej się za sprawą działań antagonistów ziemi. Superman zwraca uwagę, że budynek jest teraz nierówny, a Mr Terrific denerwuje się i pyta ironicznie, co w takim razie powinien zrobić. Wreszcie odchodzi, cały w nerwach. Superman wyrzuca sobie: „dlaczego czasem jestem takim dupkiem?”.
Czy zatem warto poczekać na napisach? Prawdę mówiąc - nie bardzo, z czym chyba zgodzi się większość z osób czytających powyższy opis. Ci, którzy liczą na zapowiedź czegoś nowego, z pewnością poczują się rozczarowani. No cóż: Gunn uprzedzał, że tak będzie! „Nie zamierzam traktować każdego projektu DC Studios jak reklamy tego, co ma nadejść” - mówił swego czasu. Każdy film i serial w DCU ma działać jako samodzielna historia, choć będą też budować szerszą narrację.