Martin ma sobie za złe, że to nie on przedstawił scenę z Hodorem. W książce będzie inaczej
Zgodnie z pierwszymi zapowiedziami, najnowsza książka R. R. Martina miała pojawić się dobre dwa lata temu. Tak się jednak nie stało, a pałeczkę pierwszeństwa przejęło HBO ze swoim serialem „Gra o tron”.
Dzisiaj to stacja HBO rozdaje karty. Za sprawą szóstego sezonu serialu dowiadujemy się o dalszych losach bohaterów stworzonych przez Martina. Książki zostały daleko w tyle, za co można winić tylko i wyłącznie samego autora. Martin kilkukrotnie przekładał termin premiery „Wichrów zimy”, rozczarowując wydawców, czytelników i partnerów na rynkach zewnętrznych.
Oglądając scenę serialu „Gra o tron” z Hodorem, Martin poczuł pretensje. Ale tylko i wyłącznie do siebie.
Autor „Pieśni Lodu i Ognia” przyznał, że pomysł na Hodora zrodził się w jego głowie już w… 1991 roku! Podczas rozmowy z fanami twórca powiedział, że oglądając piąty epizod szóstego sezonu serialu, czuł się bardzo podminowany. Sytuację dokładnie opisało Vanity Fair:
Martin powiedział, że w książce wyjaśnienie imienia Hodor zostanie przedstawione inaczej. Chociaż imię wciąż będzie oznaczało „Hold the door”, zostanie odsłonięte czytelnikom w zupełnie innej scenie, z zupełnie innym kontekstem.
Autor przyznał, że pomysł na tę postać miał już od 1991 roku i czuje się podminowany, że to producenci serialu, nie on sam, jako pierwsi odsłonili karty przed fanami. Z drugiej strony, Martin jest w pełni świadom, że wynika to tylko i wyłącznie z jego tempa pisania książki, które miało być znacznie, znacznie szybsze.
Rozumiem ból Martina. Mieć zaplanowaną scenę od 25 lat, aby ostatecznie „oddać” ją komuś innemu - to musi być bolesne doświadczenie. Z drugiej strony, mam nadzieję, że oddanie inicjatywy HBO zmotywuje autora do zakończenia prac nad „Wichrami zimy”.