HBO negocjuje z producentami serialu "Gra o tron" realizację dwóch kolejnych sezonów. Jeżeli stronom uda się dojść do porozumienia czeka nas jeszcze przynajmniej trzydzieści odcinków tego telewizyjnego widowiska.
Aktorzy i ekipa realizująca serial "Gra o tron" kontrakty mają podpisane na sześć sezonów - ostatni z nich trafi na antenę 24 kwietnia br. - ale HBO nie chce na tym poprzestać. W umowach jest zapis o możliwości przedłużenia ich o kolejny, siódmy sezon, jednak dla stacji taka liczba też nie jest satysfakcjonująca. Mimo, że dla Davida Benioffa i Daniela Weissa jest to maksimum, którego - jak twierdzili w marcu 2015 roku - nie zamierzają przekraczać, woleliby bowiem, by ich produkcja pozostawiła u widzów niedosyt, niż by okazała się rozciągnięta ponad miarę, a przez to nużąca.
Powstania siódmego sezonu możemy być w zasadzie pewni, nic bowiem nie zapowiada tego, że ekipa nagle zdecyduje się wycofać z udziału w serialu. Kwestią sporną pozostaje zatem ewentualny sezon ósmy - HBO chciałoby jego powstania, Benioff i Weiss - nie.
Szanse na to, że to stacja odpuści, nie są zbyt duże.
Piąty sezon "Gry o tron" był rekordowy pod względem oglądalności, a po zakończonym gigantycznym cliffhangerem finale oczekiwania wobec nadchodzącej serii są ogromne. Ekranizacja sagi autorstwa George'a R. R. Martina to najpopularniejszy i najlepiej oceniany serial w aktualnej ofercie HBO, zatem należy się spodziewać, że naciski na Benioffa i Weissa na pewno się pojawią.
I nie ma się co oszukiwać - producenci zapewne im ulegną. Pytanie tylko czy to dla nas, widzów, dobrze. Ileż to już było znakomitych początkowo seriali, na których ktoś chciał zarabiać stanowczo zbyt długo? Wiele. Oby "Gra o tron" nie poszła tym tropem. Tym bardziej, że to uniwersum ciekawe i bogate, więc może zamiast przeciągać w nieskończoność te same wątki, warto byłoby pokazać inne? Możliwości są praktycznie nieograniczone.