„Czarnobyl” i „Joker” mają ze sobą więcej wspólnego, niż myślicie. To muzyka Hildur Guðnadóttir buduje w nich grozę i napięcie
Muzyka do „Czarnobyla” (za którą autorka otrzymała nagrodę Emmy) i „Jokera”, nad którymi Guðnadóttir pracowała w podobnym czasie, chyba pozwolą jej na stałe zadomowić się w zdominowanym przez mężczyzn środowisku kompozytorów filmowych. Epickie galopady Ennio Morricone czy bogate orkiestrowe aranżacje Hansa Zimmera to już przeszłość. Islandzka kompozytorka stawia na bardziej kameralne, równie działające na wyobraźnię formy.
Niepokojące pejzaże dźwiękowe stały się nieodłączną częścią serialu „Czarnobyl”.
W pierwszym kontakcie możecie na nie nie zwrócić szczególnej uwagi, w żadnym wypadku nie próbują one dominować nad obrazem - są raczej jego idealnym dopełnieniem. Tak idealnym, jakby żywcem wyjętym z krajobrazu sowieckiej elektrowni. No właśnie - z podobnego założenia wyszła autorka muzyki, chciała poczuć miejsce na własnej skórze. Jej muzyka do „Czarnobyla” składa się z dźwięków nagranych podczas wizyty w nieczynnej elektrowni jądrowej Ignalina na Litwie (to samo miejsce, w którym kręcono serial). Hildur towarzyszył m.in. spec od field recordingu Chris Watson. Dźwięku wydawane przez reaktory, maszyny, ale i otaczająca miejsce przyrodę - efekt końcowy, po obróbce, zapętleniu i edycji to pełne niepokoju, wywołujące podskórny lęk pejzaże dźwiękowe.
Ścieżka dźwiękowa do „Jokera”, choć pod względem nastroju podobna do tej z „Czarnobyla”, to jednak zupełnie inna bajka. W tym przypadku Hildur Guðnadóttir sięgnęła po inne środki, bardziej znane dla muzyki filmowej podejście, czyli kompozycje instrumentalne i aranżacje orkiestrowe. Z tym że i w tym wypadku autorka podeszła do tematu na swój sposób. Mroczne, często przygniatające, wzrastające kompozycje oparte są na sile wiolonczeli.
„Joker” to zresztą nie pierwszy film z Joaquinem Phoeniksem, do którego muzykę tworzyła Hildur Guðnadóttir.
Kompozytorka pracowała także przy „Marii Magdalenie” w reżyserii Gartha Davisa. A jeszcze wcześniej przy muzyce do filmów takich jak „Zjawa” czy „Nowy początek”.
Hildur Guðnadóttir jest absolwentką Reykjavik Music Academy. Współpracowała m.in. z zespołami Sunn O))), Múm, The Knife czy Throbbing Gristle, ma na koncie także solowe nagrania. Obecnie mieszka w Berlinie. W najbliższy weekend wystąpi na krakowskim festiwalu Unsound, gdzie zaprezentuje muzykę z serialu „Czarnobyl”. Towarzyszyć jej będą Chris Watson i Sam Slater.