Na Skyshowtime wjechał nowy horror, który pełnymi garściami czerpie z nostalgii za latami 80. Choć pewnie w powierzchownym opisie serialu można znaleźć podobieństwa do „Stranger Things” to „Hysteria!” jest znacznie bardziej mroczna. Ale czy lepsza? Recenzja.
OCENA
Każdy chce mieć swoje „Stranger Things” i zostało to potwierdzone długimi, empirycznymi badaniami. „Paper Girls”, „Dark”, a nawet „Lock and Key” mogły zaistnieć, bo serwisy streamingowe czuły, że opowieści o młodzieży, która musi rozwiązać fantastyczne problemy są na topie. A jeśli jeszcze pojawia się element horroru i wątki retro – to już brzmi jak przepis na murowany sukces. Albo przynajmniej zainteresowanie mediów. W tym kontekście łatwo bardzo łatwo umieścić „Hysterię!” nową produkcję od serwisu Peacock, do której wyłączne prawa w Polsce ma SkyShowtime.
Hysteria! – recenzja
Witajcie w Happy Hollow. To małe miasteczko położone w pobliżu Detriot. To lata 80., więc region nie jest już tak bogaty, jak jeszcze kilkadziesiąt lat wcześniej, ale cały czas żyje się tu spokojnie, zamożnie i względnie sielsko. Tak przynajmniej możemy zakładać, bo już od 1. epizodu staje się jasne, że nad miastem wisi jakieś zło.
Z początku nie jest do końca jasne, jaki ma ono charakter, czy to ludzka złość, zawiść i brutalność, czy chaotyczne nadnaturalne zło. Fabuła przebiega wielotorowo, ale kręci się w pobliżu porwania i śmierci szkolnego sportowca Ryana (Brandon Butler). W czasie gorącej nocy zostaje on wyciągnięty z domu, a jakiś czas później policja znajduje jego zwłoki. W tle pojawiają się również satanistyczne symbole, a zgromadzenie przewrażliwionych na punkcie sekt czczących szatana matek jeszcze podkręca atmosferę.
W tym czasie obserwujemy losy trójki licealistów Dylana (Emjay Anthony), Jordy (Chiara Aurelia) i Spuda (Kezii Curtis), którzy mają własną metalową kapelę i trochę flirtują z diabelskimi wątkami. Pewnego dnia, chcą wreszcie pokazać się szerszej publiczności, więc zaczynają już znacznie intensywniej przejmować satanistyczną estetykę i rytualizm. Napięcia między strachem przed satanizmem, a młodymi ludźmi, którzy nie do końca rozumieją konsekwencje swoich czynów uzupełnia jeszcze wątek nadnaturalny. Bo matka Dylana (w tej roli Julie Bowen, znana chyba najbardziej ze swojej roli w „Modern Family) jest nawiedzana i maltretowana przez jakąś koszmarną zjawę.
Przeplatające się wątki mają służyć przede wszystkim pomieszaniu świata realnego i świata duchów, a także dość banalnemu wnioskowi, że człowiek może być znacznie straszniejszy niż dowolny demon.
Serial zdecydowanie dla dorosłych
„Hysteria” jest serialem bardzo nierównym. Z jednej strony ma bardzo frapującą fabułę i świetnie napisanych, pociągających bohaterów, z drugiej – nie do końca potrafi udźwignąć swoje własne założenia.
Lata 80. objawiają się tu nie tylko w bogatej i bardzo metalowej ścieżce dźwiękowej czy kostiumach, ale również w warstwie formalnej. Sporo jest tu nawiązań do telewizji z tamtych lat, do dawnych horrorów. Widać to w intensywnych kolorach, zbliżeniach i kadrach, jak z dawnego kina grozy. Jednocześnie serial bierze w nawias swoich bohaterów, nie pozwala im do końca rozumieć, jak wielka groza nad nimi wisi, mimo że już mniej więcej od 4. odcinka atmosfera robi się bardzo duszna.
Matthew Scott Kane, czyli showrunner serialu, chciał nadać swojemu serialowi oryginalnego, autorskiego sznytu.
Niestety tworząc swoją nostalgiczną machinę, gubi po drodze wiarygodność. Dzieje się to zwłaszcza w momencie, gdy następują kolejne zwroty akcji, po których wydaje się, że bohaterowie będą musieli przewartościować swoje życia. Nic takiego jednak się nie dzieje i po kolejnym wstrząsie, jak gdyby nigdy nic wracają do swoich zajęć. Widać tu brak doświadczenia i surowego oka, które przycięłoby ambicje twórców.
Bo „Hysteria” ma momenty. Przede wszystkim umie zarządzać grozą. Jest tu kilka naprawdę pomysłowych i niespodziewanych „straszaków”, które potrafią zjeżyć włos na głowie. Ma też dość hipnotyzującą fabułę i urok dobrze poprowadzonej teen dramy z mocnym, krwawym twistem.
Czy „Hysteria” to serial udany?
I tak, i nie. Byłem zaskoczony, jak wiele godzin spędziłem przed ekranem, narzekając i kręcąc nosem. Jednocześnie ten serial jest tak nietypowy i chaotyczny, że trudno się od niego oderwać. Mówię to z pewnym zaskoczeniem, ale paradoksalnie część problemów działa na jego korzyść, bo robi go nieprzewidywalnym. Muszę jednak podkreślić jeszcze, że premierowy epizod jest znacznie bardziej wystylizowany niż reszta serialu. Później twórcy już trochę oszczędniej korzystają z najintensywniejszych środków stylistycznych. Widać jednak, że 1. epizod powstał wcześniej niż reszta. Jeśli więc chcecie dać mu szansę, to koniecznie obejrzyjcie przynajmniej pierwsze dwa odcinki.
Cały serial jest już dostępny na platformie SkyShowtime. Platforma posiada aktualnie promocję, która pozwala otrzymać dostęp do nowego pakietu za pół ceny na zawsze.
O SkyShowtime czytaj w Spider's Web:
- SkyShowtime: nowości. Filmy i seriale w listopadzie 2024
- "South Park" trafił do Polski. 2 świetne filmy wreszcie w VOD
- SkyShowtime wprowadza nowy, mega plan. Filmy i seriale nareszcie w 4K
- Będą wam odradzać ten seans na SkyShowtime. Do diabła z nimi
- Sylvester Stallone przejmuje SkyShowtime. Jego serial powrócił ze świetnym nowym sezonem