Sylvester Stallone przejmuje SkyShowtime. Jego serial powrócił ze świetnym nowym sezonem

Oczywiście, "Yellowstone" i "Tulsa King" mają ze sobą coś wspólnego. Obie produkcje łączy nazwisko twórcy. Odpowiada za nie Taylor Sheridan. O ile jednak w pierwszym wymienionym serialu chętnie sięga on po konwencję (neo)westernu, w drugim posiłkuje się formułą kina gangsterskiego. To w końcu opowieść o Dwightcie "Generale" Manfredim, który po 25 latach wychodzi z więzienia. Zesłanie go do tytułowej Tulsy - małego miasteczka w Oklahomie - to dla niego raczej kara niż nagroda za lojalność mafijnej rodzinie. Na miejscu szybko znajduje sobie jednak całkiem sporo popleczników i wraz z nimi próbuje rozwijać kolejne biznesy.

"Tulsa King" jest oczywiście serialem lżejszym od "Yellowstone". Pełno w nim humoru, który wynika z nieprzystosowania Dwighta do współczesnego świata. Grający go Sylvester Stallone został stworzony do tej roli. Ze swoimi gabarytami i gwiazdorskim emploi okazuje się bardzo przekonujący. Dzieląc się swoją złością na nowoczesność, może popisać się przy okazji komediowym timingiem. W każdym żarcie bez pudła trafia w sedno, rozbawiając widzów.

"Tulsa King" od samego początku jest serialem Sylvestra Stallone'a. W tej kwestii nie ma żadnych wątpliwości. Sheridan pozwala mu tu błyszczeć, co przypadło publiczności do gustu. Podczas premierowej emisji na kanale Paramountu pierwszy odcinek przyciągnął 3,7 mln widzów. Nawet "Ród smoka", prequel "Gry o tron" nie mógł w 2022 roku pochwalić się taką oglądalnością. Co więcej, w dniu debiutu w streamingu platforma Paramount+ zyskała najwięcej w swej historii nowych użytkowników w ciągu doby.

Nic więc dziwnego, że "Tulsa King" niedługo po swojej premierze został odnowiony na kolejny sezon. Musieliśmy na niego nieco poczekać, bo pierwsza odsłona debiutowała na przełomie 2022 i 2023 roku. Tak długa przerwa nie powinna nikogo dziwić. Taylor Sheridan jest bardzo zapracowanym gościem. Tworzy kilka seriali naraz. Tylko w tym roku dostaliśmy nowe odcinki "Mayor of Kingstown", a przed nami jeszcze nie tylko finałowe epizody "Yellowstone", ale też "Landman: Negocjator".

Mimo kontynuowania swoich hitów i wypluwania z siebie nowych tytułów w serialach Taylora Sheridana wciąż nie widać zmęczenia materiału. 2. sezon "Tulsa King" jest tego najlepszym dowodem. Pierwszy odcinek, który w tym tygodniu zadebiutował na SkyShowtime (niedługo zresztą po amerykańskiej premierze) pochłania widza bez reszty. Znowu jest lekko, dopóki nie przestaje być lekko. Oczywiście, rozwija rozpoczęte wcześniej wątki, ale dodaje też kilka nowych. Dlatego już widać zarys konfliktu między Dwightem a królem marihuany Calem Thresherem. Dostajemy dzięki temu wspaniały pojedynek aktorski.

Oczywiście, Sylvester Stallone pozostaje tu królem ekranu. Jego starcie z grającym Cala Nealem McDonaughem staje się jednak wizytówką pierwszego odcinka 2. sezonu "Tulsa King". Panowie rozmawiają ze sobą jak równy z równym. Iskry aż lecą z ekranu, gdy ich bohaterowie rozmawiają o prowadzonych przez siebie biznesach, (metaforycznie!) porównując przy tym długość swoich penisów.

2. sezon "Tulsa King" ogląda się tak dobrze, że od razu chce się odpalać kolejne odcinki. Niestety, te będziemy dostawać co tydzień. W każdą środę na SkyShowtime będą debiutować nowe epizody serialu. Nie przegapcie ich. Wygląda na to, że przy ich oglądaniu czeka nas obgryzanie paznokci z nerwów. Szykuje się wybuchowa rozrywka.

Więcej o filmach i serialach SkyShowtime poczytasz na Spider's Web: