REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Dzieje się

Burza wokół Młodzieżowego Słowa Roku. Czy „Julka” to zemsta za „Sebiksa”? Pojawiły się zarzuty o cenzurę

W sytuacji, w której wyśmiewane „julki” są bite na ulicach, kapituła plebiscytu na mocy regulaminu zdecydowała, że nie wygra słowo wyśmiewające czyjeś poglądy — czytamy w oświadczeniu organizatorów plebiscytu Młodzieżowe Słowo Roku. Decyzja jury wywołała kontrowersje: pojawiły się zarzuty o cenzurę. Czy słuszne?

25.11.2020
9:13
julka sebiks plebiscyt mlodziezowe slowo roku
REKLAMA
REKLAMA

Jeszcze do 30 listopada można głosować w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku 2020. We wtorek kapituła plebiscytu opublikowała oświadczenie, w którym tłumaczy, dlaczego trendująca w tegorocznych zgłoszeniach „Julka” nie ma szans na wygraną: „nie wygra słowo wyśmiewające czyjeś poglądy” — czytamy w komunikacie. Czy kojarzona z wyemancypowanymi młodymi kobietami „Julka” to spóźniona zemsta za „Sebiksa” lub „kuca”, jak zwykło się czasami określać młodych chłopców sympatyzujących ze środowiskami narodowo-patriotycznymi?

„Nie uwzględnimy słów zaostrzających konflikt społeczny”. Za „Julką” stoi zwykła ustawka?

W związku z nadreprezentacją „Julki” w zgłoszeniach do tegorocznej edycji Młodzieżowego Słowa Roku i powielaną definicją tego określenia, kapituła plebiscytu podjęła decyzję o dyskwalifikacji hasła:

W tegorocznym plebiscycie otrzymujemy wiele zgłoszeń słowa Julka/julka (można zapisywać wielką lub małą literą). Jest to efekt zorganizowanych akcji pod różnymi hasłami, m.in. „Pomóż Julkom utrzeć nosa”. Rzeczownik odimienny Julka/julka z Twittera pierwotnie był lekceważącą nazwą pewnego typu zachowań, lansowania w mediach społecznościowych poglądów liberalnych czy lewicowych bez otwartości na dyskusję. Takie osoby z pewnością istnieją i to słowo w normalnych czasach nie powinno dziwić czy obrażać bardziej niż zeszłoroczne słowo zwycięskie alternatywka.

— czytamy w uzasadnieniu decyzji jury.

Jednak wraz z zaostrzeniem konfliktu społecznego julka jest w zgłoszeniach plebiscytowych coraz częściej definiowana w odniesieniu do poglądów, a nie zachowań. Podobną metamorfozę przeszło określenie prawicowego aktywisty – kuc. W sytuacji, w której wyśmiewane „julki” są bite na ulicach, kapituła plebiscytu na mocy regulaminu zdecydowała, że nie wygra słowo wyśmiewające czyjeś poglądy. Nie będziemy przemilczać tych zgłoszeń, ale w statystyce wyników nie uwzględnimy słów zaostrzających konflikt społeczny. Z podobnej przyczyny pominęliśmy w ubiegłym roku słowo p0lka, zgłaszane częściej niż zwycięska alternatywka.

— dodają organizatorzy.

Zwycięstwo „sasina" czy „sebiksa" też by nie przeszło

Sprawę skomentował również dziennikarz „Polityki” i członek kapituły konkursu, Bartek Chaciński:

Plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku jak zwykle przyciąga zorganizowane działania mające na celu wypromowanie kogoś lub czegoś. W tym roku widać dość szeroką akcję dezawuowania młodych kobiet, aktywistek obecnych w mediach społecznościowych, określanych jako „Julki”.

— pisze redaktor.

Po czym poznać, że akcja jest zorganizowana? Oczywiście nie po częstotliwości zgłaszania danego słowa, tylko po kopiowanej z jednego źródła, powracającej definicji. W tym wypadku ta najczęściej pojawiająca się definicja brzmi (przytaczam w oryginalnej formie): „Słowo podobne do wyrażeń »Janusz« i »Grażyna«. Zwykle oznaczające młodą dziewczynę która mówi dużo, a wie mało. Często skorelowane ze skrajnie lewicowymi poglądami i regularnym przesadnym dodawaniem słów angielskich do polskiej mowy (...)”.

— tłumaczy Chaciński.

Jeśli przejrzymy różne definicje, wyłoni nam się obraz „Julki” jako osoby młodej, być może nastoletniej, turboprogresywistki, liberałki, feministki, lewicującej fanki K-popu, sympatyzującej ze środowiskiem LGBT, walczącej z rasizmem i opowiadająca się za możliwością wyboru w kwestii aborcji, dla niektórych nawet ojkofobki, albo komunistki.

— dodaje dziennikarz.

O tym, że rzecz jest orężem walki społecznej lub wręcz politycznej świadczy także ukute w odpowiedzi na „Julkę” określenie „julkarz”. Ma ono opisywać „osobę, która nadużywa słowa »julka« lub zwrotu »julki z twittera«, zazwyczaj na dziewczynę, która zwraca tej osobie uwagę. Boi się przyznać do błędu. Julkarz wstawia ze wszystkiego posty na grupę na facebooku o nazwie »12 letnia julka z twittera się zesrała«, często ma 14 lat”. To znów oryginalny cytat definicji ze słownika Miejski.pl, którą negatywnie zaopiniowało w krótkim czasie kilkaset osób – a to wskazuje na rzadko spotykaną, nawet jak na ten serwis, intensywność emocji.

— czytamy w felietonie Bartka Chacińskiego.

Czy „Julka” jest więc spóźnioną zemstą za „kuców”? Tego się zapewne nie dowiemy, choć najpopularniejsze definicje na pewno spychają te dwa słowa do dwóch zwaśnionych obozów, a może nawet walczących okopów. Plebiscyt jako taki nie powinien brać udziału w tej walce, stąd dystans do obu terminów, szczególnie w ich upolitycznionych znaczeniach.

— pisze Chaciński.

Ustawki z masowym głosowaniem w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku są od początku. Akcja z "julką" była czytelna (przeklejana seryjnie definicja), ale zwycięstwo "sasina" czy "sebiksa" też by nie przeszło. Nie decyduje licznik, jest regulamin i jury

— napisał na Twitterze dziennikarz.

Internauci zarzucają kapitule cenzurę

Wystarczy zajrzeć do komentarzy pod opublikowanym przez Bartka Chacińskiego felietonem, by przekonać się, że decyzja jury o dyskwalifikacji „Julki” wywołała duże kontrowersje:

Czyli krótko mówiąc zesraliście się o to że "julka" może wygrać, a teraz dorabiacie do tego ideologię. Fajne to słowo roku wybierane przez jakieś grażynki i dwóch simpów, takie niezbyt młodzieżowe xD

REKLAMA

— czytamy w oburzonych komentarzach internautów.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA