REKLAMA

Twierdzicie, że oglądaliście Koronę królów „dla beki”? Gratulacje, wykreowaliście telewizyjny hit

Korona królów raczej nie zbiera pochlebnych opinii. Media zgodnie opisują serial jako niezgrabną i nakręconą z mikrym budżetem płytką telenowelę. Tymczasem serial okazał się przebojem.

Korona królów oglądalność
REKLAMA
REKLAMA

Własne zdanie o Koronie królów muszę sobie jeszcze wyrobić. Nie miałem okazji zapoznać się z produkcją, która już przed premierą stała się tak sławna, że równie odpowiednim dla niej tytułem byłby Korona internetowych memów. Opinia tak zwanych profesjonalnych krytyków, jak i też zwykłych wypowiadających się w sieci widzów jest raczej zgodna.

Na tyle zgodna, że nie podejrzewam tu istnienia jakiejś lewackiej nagonki wrogów ojczyzny czy innego podobnego spisku. Mam w pamięci Wiedźmina, dobrze, że ten koszmar nie śni mi się po nocach. To jednak powinno sugerować, że serial okaże się klapą. Nic bardziej mylnego.

Zdaniem prezesa TVP, premierowy odcinek Korony królów obejrzało 4,2 mln osób. Według Nielsena nieco mniej, bo 3,7 mln. Nadal to jednak bardzo dobry wynik jak na debiutujący serial historyczny rodzimej produkcji. Tak, Korona królów to hit.

Problem w tym, że prawdopodobnie większość chętnych obejrzała Koronę królów, by się z niej pośmiać, nabijając jej oglądalność.

Ktoś może w tym momencie postawić mi bardzo zasadny zarzut, że opinię tę wyssałem z palca. Że widzowie Korony królów nie zajmują się pisaniem głupot – czyli ślepej krytyki – w Internecie, że to dobry serial niedoceniony przez pseudo-elity. Na dodatek przecież tego serialu nawet nie oglądałem.

Sęk w tym, że moją złośliwą i przerysowaną diagnozę wydają się potwierdzać… sami twórcy serialu. Ilona Łepkowska, scenarzystka serialu, wypowiada się na łamach serwisu Wirtualnemedia.pl, słusznie – i piszę to bez cienia złośliwości – krytykując zestawianie Korony królów z Grą o tron. Jedno to widowiskowa baśń fantasy, drugie to kostiumowa nowela obyczajowa.

REKLAMA

Łepkowska dodaje jednak, że tak zwany hejt na serial tylko przysporzył mu popularności. To sensowna i logiczna diagnoza. Gdyby nie wybrzmiewający w Internecie drwiący śmiech z wysiłków TVP, serial prawdopodobnie przeszedłby bez echa, przyciągając uwagę tylko tych, którzy faktycznie tęsknią za taką formą.

Tymczasem Korona królów jest hitem, a jej widzowie oglądają ją dla beki. Prezes TVP już zapowiedział, że serial ma w telewizji publicznej bezpieczną przyszłość na „kilkanaście najbliższych lat”. A jego oglądalność tylko uwiarygodni potencjalne decyzje o zwiększeniu budżetu na produkcję.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA