REKLAMA

Największy plus serialu "Luke Cage" byłby największą wadą każdego innego serialu Marvela

I nie, nie chodzi mi o czarnoskórego bohatera. Luke Cage jest wyjątkowy z zupełnie innego powodu.

luke cage
REKLAMA
REKLAMA

Telewizyjne uniwersum Marvela i Netfliksa jest znacznie mniej fantastyczne, niż kinowe filmy z Thorem, Hulkiem i Kapitanem Ameryką. Daredevil i Jessika Jones są znacznie bliżej „zwykłych” ludzi i ich problemów. Długów u gangsterów, niezapłaconych rachunków, narkomanów i prostytutek.

Wciąż są to jednak produkcje z silnymi wątkami nadprzyrodzonymi.

Jednym z przewodnich motywów "Daredevila" jest walka z azjatyckimi demonami. "Jessica Jones" to z kolei konfrontacja z mężczyzną, który łamie wolną wolę innych ludzi, w nadprzyrodzony sposób wpływając na ich zachowania.

luke-cage-1 class="wp-image-74789"

Daredevil oraz Jessica mają do czynienia z mniej lub bardziej, ale jednak fantastycznym otoczeniem. Ci bohaterowie wydają się jednymi z bardziej normalnych postaci swoich seriali. Nie jest o to trudno, gdy porównuje się ich do japońskich demonów, władców umysłów oraz mafiosów z nadnaturalną siłą i wytrzymałością.

A będzie tylko dziwniej i dziwniej! Niebawem serialowy świat Marvela poszerzy się o produkcję "Iron Fist". Netflix zacznie eksperymentować ze starożytnymi siłami, zaklęciami, innymi wymiarami oraz magią. Tak, jak teraz robi to Disney na wielkim ekranie, na przykładzie filmu "Doctor Strange".

"Luke Cage" jest zupełnie inny. Środowisko serialu jest śmiertelnie poważne.

Mamy czarnoskóry świat nowojorskiego Harlemu. Świat oparty na polityce, na łapówkach, na sile pieniędzy oraz celności broni automatycznej. Wszystko to konstrukty dotyczące zwykłych, śmiertelnych ludzi. Nie ma tutaj żadnych obcych, żadnych władców umysłów, żadnych demonów. Owymi „demonami” są co najwyżej zdeprawowane ludzkie pragnienia, żądze oraz ambicje.

luke-cage-6 class="wp-image-74784"

W serialu "Luke Cage" najbardziej nierealny jest sam… Luke Cage. Mężczyzna posiada niesamowitą wytrzymałość oraz gigantyczną siłę. Podobnie jak Jessica Jones. Jednak w przeciwieństwie do kobiety-alkoholiczki, czarnoskóry bohater robi użytek ze swoich mocy w niemal każdym odcinku.

Dochodzi do specyficznej sytuacji, w której sam główny bohater jest największym ekstremum. On sam pasuje do otoczki jak pięść do nosa, on sam wyznacza granice tego, co fantastyczne i nienaturalne. Cała reszta obsady robi po prostu wyłupiaste oczy, starając się zrozumieć coś, co zrozumieć się nie da. Jak na przykład to, że czarnoskóry mężczyzna stoi niewzruszony po serii z karabinu.

Największą zaletą serialu "Luke Cage" jest zdecydowanie sama otoczka. Klimat, Harlem, muzyka.

Wbrew moim obawom, producenci serialu nie ograniczyli się do hip hopu i ulicznej kultury. "Luke Cage" to bardzo często czerń elegancka, czerń jazzowa, czerń ubrana w garnitury. Świat ulicznych gangsterów miesza się tutaj ze światem eleganckiej polityki. Nigdy nie jest jednak zbyt fantastycznie.

luke-cage-5 class="wp-image-74785"

To właście ścieranie się „normalnych” szwarccharakterów z głównym bohaterem jest najciekawsze. Sam Luke Cage to postać bardzo prosta, bardzo czytelna, bardzo jasna i zrozumiała. Najciekawsze jest to, co wokół niego. Jego przeciwnicy, jego kobiety, jego rywale. Tutaj tkwi największa siła tego serialu.

REKLAMA

Pierwsze cztery odcinki pochłonąłem jeden za drugim. Świetnie się to ogląda. Bardzo lekko, z wielkim dystansem, chłonąc kulturę wyższych sfer Harlemu. "Luke Cage" nie jest ani tak ciężki jak "Jessica Jones", ani tak wciągający jak "Daredevil".

I bardzo dobrze, bo naprawdę bałem się o niewyrazistą powtórkę z rozrywki. Póki co najbardziej niewyrazisty jest sam główny bohater, ale cała reszta - rewelacja!

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA