REKLAMA

Most do Terabithii

Ręce się pode mną załamały, gdy usłyszałem, że wytwórnia Walt Disney założyła kłódkę na drzwiach studia klasycznej dwuwymiarowej animacji. Zrozumcie mnie - jestem po prostu sentymentalistą. Pomimo wieku, wciąż lubię wracać do takich disneyowskich klasyków jak Tarzan, Lilo & Stich, Planeta Skarbów czy hit nad hity - Król Lew. Filmy, które jako dziecko oglądałem raz po raz i chętnie wracam do nich jeszcze dziś. Obraziłem się wówczas na Disneya, ale nie mogłem zaprzeczyć, że potrafią tworzyć naprawdę piękne i urzekające filmy.

Rozrywka Blog
REKLAMA

Most do Terabithii można z powodzeniem skonfrontować z Labiryntem Fauna. Z tym, że ten drugi jest, moim zdaniem, filmem o walczących rewolucjonistach, a nie o "przerażająco prawdziwym świecie wyobraźni". Głównym bohaterem Mostu do Terabithii jest, na oko, około 10-letni Jesse Aaron. Klasowy odludek i dziwak bez przyjaciół, nieustannie popychany przez kolegów i trzymający się z boku. Do tego cały czas coś rysuje w swoim zeszycie. Jesse nie jest też szczęśliwy ze swoją rodziną - czuje się niepotrzebny i odrzucony, a do tego - poza ojcem - jest jedynym samcem w rodzinie, więc musi użerać się z dwiema starszymi siostrami i dwiema młodszymi, z czego jedna jest jeszcze niemowlakiem. W jego klasie pojawia się jednak nowa dziewczyna - Leslie Burke, która wprowadza się do sąsiedniego domu. W ciągu kilku dni mocno się zaprzyjaźniają.

REKLAMA

Leslie jest jedyną osobą, przy której Jesse czuje się naprawdę szczęśliwy. Dziewczyna jest pełna życia i ma bogatą wyobraźnię, co pozwala dużo szerzej otworzyć umysł młodemu rysownikowi. Wspólnie zakładają królestwo o nazwie Terabithia po drugiej stronie małej rzeki. Terabithia jest miejscem, w którym ogranicza ich tylko wyobraźnia - polują na ogromne trolle i walczą z paskudnymi stworami wysyłanymi przez Mrocznego Mistrza.

Tak, to film dla dzieci, ale muszę przyznać, że niezwykle urzekający, piękny, wzruszający i ciepły - idealne kino familijne i w zasadzie obowiązkowy film, na który starsi czytelnicy powinni zabrać swoje dzieci. Zresztą, jest to film dużo głębszy niż Labirynt Fauna oraz Opowieści z Narnii razem wzięte, które to poruszają bardzo podobną tematykę. Zresztą - opisywany tu obraz będzie nam dużo bliższy, ponieważ dla bohaterów Terabithia nie jest ucieczką od tak okrutnego świata jak w Labiryncie Fauna, ale od świata bardzo zwykłego i bardzo realnie niewdzięcznego. Most do Terabithii powstał na podstawie książki Katherine Paterson, którą autorka napisała, gdy zmarł przyjaciel jej syna. Na kartkach powieści dość ściśle nawiązuje do dzieła C.S. Lewisa, ponieważ Terabithia jest wyspą położoną właśnie w świecie Narnii. W powieści Paterson Leslie pożycza wszystkie książki o Narnii Jesse'iemu, aby mógł się lepiej zapoznać z "własnym" królestwem. Film oczyszczono praktycznie ze wszystkich powiązań poza nazwą i ogólną tematyką, oczywiście.

REKLAMA

Jeśli chodzi o aktorstwo - nie mam żadnych zastrzeżeń. Josh Hutcherson wcielający się w rolę Jesse'a oraz Annasophia Robb jako Leslie - jak na dzieciaki - grają naprawdę świetnie. Co prawda młodociani aktorzy wcielający się w pozostałe role trącą trochę sztucznością, ale specjalnie to nie razi. Szczególnie natomiast urzekła mnie aktorka Zooey Deschanel odgrywająca rolę pani Edmunds, nauczycielki muzyki. Zwróciłem na nią w tym filmie szczególną uwagę i choć nie stworzyła kreacji oscarowej, zdecydowanie będzie to rola, którą zapamiętam sobie na długo. Z aktorów bardziej znanych mamy tu jeszcze Roberta Patricka, który po sukcesie Terminatora zrobił karierę dużo mniejszą niż powinien, włócząc się gdzieś po planie X-files. Ach, i nie mógłbym nie wspomnieć o tym, że praca kamery i ujęcia zwykłego na pozór lasu w niektórych momentach wręcz mnie urzekły.

A więc, jak mówiłem wcześniej - pozabierajcie swoje dzieciaki do kin, nie tylko one będą się dobrze bawić, ale i Wy sami powinniście skłonić się po obejrzeniu do małej refleksji. Wzruszycie się, może uronicie łzę, a potem będziecie kochać psy i dzieci.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA