REKLAMA

Nicki Minaj macha mi swoją pupą przed oczami. "Anaconda" robi furorę w Sieci

Tyłek Nicki Minaj po raz kolejny jest gwiazdą Internetu. "Anaconda" - najnowszy klip raperki - od wczoraj nie schodzi z ust purystów, oburzonych widokiem wielkiej pupy Minaj, która w slow motion porusza się z góry na dół (oczywiście chodzi o twerkowanie). Czy tym razem Nicki Minaj faktycznie przegięła? 

Nicki Minaj macha mi swoją pupą przed oczami. „Anaconda” robi furorę w Sieci
REKLAMA

Tak naprawdę, biorąc pod uwagę dotychczasowe klipy Minaj, "Anaconda" nie prezentuje nic... szczególnego. Takie machanie pupą już nie raz widzieliśmy ("A$$", "Super Bass"), obcisły strój bikini również, a odniesienia do seksu w teledyskach to nie pierwszyzna. Twerkowanie - z wykorzystaniem sporej ilości czterech liter - to także nie nic nowego. Może jestem już znieczulony, ale "Anaconda" nie jest dla mnie specjalnie wulgarna, za to bardzo miło się ją ogląda.

REKLAMA

Prawdopodobnie, gdyby nie spora pupa, Nicki Minaj nie przykuwałaby tak bardzo uwagi, dlaczego więc artystka ma nie wykorzystywać swojego (ekhm) największego atutu? Klip "Pour It Up" Rihanny też pokazywał całkiem dużo, a wydaje mi się, że obeszło się bez takich wielkich kontrowersji, jak w przypadku "Anacondy". Pomijając warstwę wizualną, nowy singiel Minaj jest całkiem nieźle sklejonym hołdem dla oldschoolowego kawałka "Baby Got Back" (1992), znanego również pod tytułem "I Like Big Butts" autorstwa Sir-Mix-A-Lot.

REKLAMA

"Anaconda" jest singlem, który ma promować nadchodzącą (trzecią w karierze Minaj) płytę "The Pink Print" - nie podano jeszcze daty premiery. Co ciekawe, kawałek został początkowo nagrany przez Missy Elliott, ale z nieznanych powodów legenda hip-hopu odrzuciła go.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA