Pobił dziecko, żeby dostać odszkodowanie. Jeden post sprawił, że sprawca jest już zatrzymany
Wczoraj na Facebooku masowo zaczęto udostępniać post dziewczyny, która zaapelowała o to, by przekazywać go dalej. Dołączyła do niego screeny wiadomości, z których wynikało, że partner matki dziecka dotkliwie pobił chłopca, by dostać odszkodowanie. Siła internetu zadziałała, a sprawą natychmiast zajęło się Biuro Obrony Praw Dziecka, które złożyło zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z wnioskiem o zatrzymanie sprawcy i zabezpieczenie dziecka.
Uwaga! Udostepniać, gdzie się da! Niech każdy wie i niech dojdzie to wielu ludzi - zaapelowała autorka posta. Podając personalia matki dziecka oraz jej partnera, opisała szokującą sytuację i opublikowała screeny wiadomości, w których matka dziecka ze szczegółami opowiedziała o przemocy, jaką jej partner stosuje wobec chłopca, a także ich rozmowę, z której wynika, że chłopiec został skrzywdzony tylko po to, by para mogła otrzymać odszkodowanie.
Długo zbierałam się do napisania tego posta. Również dodaję zdjęcia oprawcy dziecka. Ich profile zostały usunięte, jak powiedziałam, że wszystko udostępnię i zrobię wszystko, żeby to dziecko nigdy nie zaznało takiego piekła
- napisała
Mężczyzna znęcał się fizycznie nad chłopcem, by zdobyć odszkodowanie
Dowody są niepodważalne - dziewczyna, która postanowiła uratować chłopca, udostępniła wiadomości, z których wynika, że matka dziecka wraz z partnerem skrzywdzili dziecko, by wyłudzić odszkodowanie. W rozmowie na Whatsappie dyskutowali na temat tego, jaką kwotę odszkodowania mogliby dostać za to, że chłopiec nie ma złamanej całej ręki, a "jedynie" złamanie trzonu kości ramiennej.
Matka szczegółowo opisała koleżance, w jaki sposób partner skrzywdził jej dziecko.
Z wiadomości wynika, że mężczyzna uderzał głową dziecka o kierownicę, bił je po żebrach i przytrzaskiwał drzwiami, kładł na ziemię i kopał.
Para z premedytacją obmyślała, w jaki sposób otrzymać odszkodowanie. Gdy sprawa wyszła na jaw, kobieta próbowała oczyścić siebie i partnera, próbując zrzucić winę na żłobek. Kiedy poprosiła dyrektorkę żłobka o zapisy z kamer, ta odpisała, że po przejrzeniu materiału nie zarejestrowała żadnego upadku ani niebezpiecznej sytuacji.
Dzięki temu, że matka dziecka opisała szokujące zdarzenie w najmniejszych szczegółach, udostępnione wiadomości stały się podstawą dla Biura Obrony Praw dziecka do szybkiej interwencji. Już następnego dnia na Facebooku został opublikowany post, z którego wynika, że organizacja złożyła zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z wnioskiem o zatrzymanie sprawcy oraz zabezpieczenie dziecka i jest w kontakcie z organami ścigania.
Autorka posta poinformowała, że dziecko jest już bezpieczne i trafiło pod opiekę biologicznego ojca.