Piękne krajobrazy, ciekawy punkt wyjścia, Kate Winslet i Idris Elba w obsadzie. A jednak "Pomiędzy nami góry" rozczarowuje.
OCENA
A zaczyna się naprawdę interesująco. Fotoreporterka Alex (Kate Winslet) nie jest w stanie wrócić do domu na swój własny ślub z powodu odwołanego lotu. Na lotnisku niechcący poznaje neurochirurga Bena Bassa (Idris Elba), który również musi szybko wsiąść w samolot, gdyż czeka na niego ważna operacja. Kobieta proponuje więc lekarzowi, by razem wynajęli przelot czarterowy. Niestety, podczas lotu, pilot dostaje wylewu i samolot rozbija się w górach.
I tu zaczynają się problemy. Dla bohaterów i... widzów.
Sam punkt wyjścia filmu jest całkiem interesujący. Opowieść o zwykłych ludziach, którzy przez nieszczęśliwy wypadek lądują na górskich szczytach i próbują przeżyć to materiał na solidny thriller z wątkiem przygodowym. Ale tylko w ujęciu ogólnym. Bo gdy zaczniemy już oglądać "Pomiędzy nami góry", to szybko zauważymy całą masę bzdur i naciąganych pomysłów, które twórcy próbują wcisnąć widzom.
Jednym z bohaterów jest lekarz. To dość wygodne i przydatne mieć u boku doktora podczas katastrofy lotniczej i niechcianego obozu survivalowego. Tylko ciekawe, w ilu takich przypadkach ludzie mogą liczyć na taki "luksus". Nie czepiam się, przyjmuję to założenie, oglądamy w końcu film rozrywkowy. Szkoda tylko, że nie traktuje on widzów poważniej. Na takie zbiegi okoliczności jestem w stanie przymknąć oko.
Gorzej jeśli film, który opowiadać ma o przetrwaniu na górskim pustkowiu, zwyczajnie... przynudza.
Tego już nie wybaczam tak łatwo. Poza samą sceną katastrofy samolotu i dosłownie kilkoma momentami, w których ciśnienie lekko nam podskoczy, "Pomiędzy nami góry" nie oferuje za wiele. Film nie ma w sobie zbyt wiele napięcia, tylko raz na jakiś czas dostarcza parę mocniejszych chwil, by potem powrócić do swojego ślamazarnego tempa.
Całą fabułę da się streścić w trzech zdaniach.
W stosunku do kina rozrywkowego mam jedną zasadę – może być głupie, średnio zagrane, zrobione tylko dla pieniędzy, ale absolutnie nie może być źle nakręcone i nudne.
Akurat "Pomiędzy nami góry" od strony reżyserskiej i oprawy wizualnej nie rozczarowuje. Kamera sprawnie pracuje, pokazując nam przepiękne górskie krajobrazy, na które można patrzeć godzinami. To jeden z nielicznych pozytywów, dla których warto ten film zobaczyć na dużym ekranie. Kolejnym są aktorzy. Choć tutaj też mam zastrzeżenia.
Idris Elba i Kate Winslet to duet z klasą i na najwyższym poziomie.
Nie spodziewałem się może od razu oscarowych popisów, ale mimo wszystko oboje naprawdę świetnie odegrali swoje role, szkoda że jedynie w wątku survivalowym. Motyw romantyczny, swoją drogą pasujący tu jak kożuch na letni spacer, został przez nich kompletnie położony. Zabrakło chemii, tak jakby rzeczywiście stanęły pomiędzy nimi góry.
Wydaje mi się, że sami aktorzy nie do końca wierzyli w wątek romansu pośrodku historii o przetrwaniu i ucieczce przed śmiercią. Wiem, że połączenie romansidła z filmem survivalowym było założeniem, tak filmu jak i książki, na podstawie której nakręcono "Pomiędzy nami góry", ale ja tej mieszanki kompletnie nie kupuję.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że główny koncept zakładał pokaźnie miłości jako siły dającej życie, pokonującej śmierć i pozwalającej "przenosić góry", ale w tej układance wątek romantyczny ewidentnie wydaje się być wrzucony na siłę i nieumiejętnie poprowadzony.
Tym bardziej, że od samej strony moralnej owa historia miłosna budzi dość ambiwalentne uczucia.
Alex bowiem ma dobrego i kochającego partnera, z którym miała lada dzień wziąć ślub. I nagle, kilka dramatycznych tygodni u boku przystojnego lekarza sprawiły, że to wszystko poszło w niepamięć i nagle zmieniła obiekt swoich uczuć. Abstrahując od samej sytuacji, o czym to świadczy? Że w obliczu śmierci porzucamy ludzi, których kochamy i skupiamy się na kimkolwiek, kto jest akurat pod ręką? Że tak naprawdę w odpowiednich warunkach możemy zakochać się praktycznie w każdym? Że Alex nie darzyła swojego przyszłego męża prawdziwym i głębokim uczuciem? Czy w ogóle "zakochanie" to coś więcej niż kaprys hormonów zależny od okoliczności?
"Pomiędzy nami góry" trochę niechcący zadaje takie właśnie pytania, choć w założeniu chce być tradycyjnie pojmowanym romansidłem, tyle że w dość ekstremalnym sztafażu. Wyszła z tego co najmniej dziwna mikstura.
Ale jeśli duet Winslet-Elba oraz przepiękne widoki, jakie serwuje "Pomiędzy nami góry", są dla was wystarczającą rekomendacją, to jest szansa, że spędzicie przy tym filmie w miarę udane popołudnie w kinie. Choć osobiście poczekałbym, aż pojawi się w telewizji bądź w serwisach VOD.