REKLAMA

W dzisiejszych czasach, debiutujący reżyserzy mają strasznie trudne zadanie, aby przecisnąć się przez garść utalentowanych oraz sławnych twórców filmowych. Kiedy jednak debiut będzie dobry, można wróżyć bardzo pozytywne rokowania na przyszłość. W końcu Matrin Scorsese, Steven Spielberg czy Quentin Tarantino, musieli w jakiś sposób rozpocząć swoją karierę. Na początku listopada, w polskich kinach pojawił się film debiutującego reżysera Davida Slade'a. Czy "Pułapką", własnym punktem widzenia, podejściem do sprawy, zdoła przekonać do siebie widzów? Czy jest to debiut, na jaki czekaliśmy od dłuższego czasu?

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Czternastoletnia Hayley Stark ma dosyć dużo znajomych, z którymi utrzymuje kontakt przez Internet. Pewnego jednak dnia czatuje z Jeffem Kohlerem, z którym w późniejszym czasie się spotka. Okazuje się, że jest on od niej o 18 lat starszy. Oboje czują się na początku niezręcznie, lecz po pewnym czasie Jeff zaprasza dziewczynę do swojego domu. Myśląc, iż może on być pedofilem, nastolatka zakłada pułapkę, dzięki której na jaw wyjdzie każda, nawet najmniejsza tajemnica mężczyzny.

REKLAMA

David Slave debiutuje na ekranach w dość mocnym i kontrowersyjnym stylu. Dostajemy film, który porusza temat pedofilii w bardzo oryginalny sposób. Konwencja dramatu została odsunięta na bok, a pierwsze skrzypce gra tu thriller o podłożu psychologicznym. Scenariusz opiera się bowiem tylko na relacji między Hayley i Jeffem. Mimo, iż w trakcie seansu zobaczymy na parę chwil więcej bohaterów, to tak naprawdę jest to popis wyłącznie dwóch, niesamowitych aktorów. Przez większość czasu obserwujemy ich zachowanie, mimikę twarzy, gestykulację, gdyż są one niezbędne do określenia, co może się zdarzyć następnie. Diabeł tkwi w szczegółach.

Gdyby nie aktorzy, to film mógłby się nie udać. Do realizacji zatrudniono Ellen Page (znaną głównie z ekranizacji trzech części "X-Men") oraz Patricka Wilsona (który wcielił się w Raoula w schumacherowskiej wersji "Upiora w Operze"). Były to osobowości na ogół kojarzone, lecz które nie odniosły wielkiego sukcesu w świecie Hollywoodu, dzięki czemu obraz zyskał odrobinę na realizmie. Najbardziej szokuje rola nastolatki, której teoretyczna niewinność i bezbronność stopniowo się zmienia. Początkowe przebranie znika, ukazując tym samym tę prawdziwą, skrywaną naturę młodej kobiety.

Scenariusz Briana Nelsona został rewelacyjnie poprowadzony. Z minuty na minutę wprawiani jesteśmy w osłupienie oraz czujemy się zdezorientowani. W każdej ze scen zmieniamy nasze podejście do bohaterów - raz trzymamy stronę Hayley, raz Jeffa, a następnie znowu Hayley. Scenarzysta bawi się naszymi uczuciami. W czasie seansu stwarza nietypowe zamieszanie, w którym zmusza widza do myślenia, do szczegółowego analizowania postaci. Mamy ku temu więcej możliwości, gdyż jak na thriller, autor nie koncentruje się na wartkiej akcji czy szybkich pościgach. Kreuje naturalny suspens poprzez zawieszenie sytuacji w powietrzu i skoncentrowaniu się na dialogach, funkcjonujących jako najważniejszy element produkcji. To właśnie tu widać specyfikę filmu - zgrabne wymiany zdań, stopniowe odkrywanie prawdy, wykorzystywanie słów niestosownych dla czternastolatki.

Cały film, w głównej mierze dzieje się w domu Jeffa. To właśnie tam, gdzie mężczyzna powinien czuć się bezpiecznie, doznaje upokorzenia oraz solidnej lekcji od niepełnoletniej dziewczyny. Akcja przenosi się z pomieszczenia do pomieszczenia i daje odczucie realizacji w stylu spektaklu teatralnego. Wszystko jednak zostało stworzone w hollywoodzki sposób, co nie jest wcale minusem. Mamy tym samym pomieszanie dwóch różnych gatunków na kinowym ekranie, które zostały ukazane w całkiem dobrym świetle.

REKLAMA

"Pułapka" to studium ludzkiej psychiki. To opowieść o tym, jak z pozoru bezbronna i niewinna nastolatka może manipulować o wiele starszym od siebie człowiekiem ze słabszą psyche. Film zdecydowanie nie jest dla wszystkich, nie tylko ze względu na niektóre dość drastycznie rozwijające naszą wyobraźnię sceny, ale również na sposób poprowadzonej narracji. Skupienie całej akcji w jednym miejscu oraz tylko na dwóch postaciach, może się wydać dla większej ilości widzów niewystarczające. Tym samym, film może zostać niedoceniony przez przeciętnego widza, szczególnie dzięki zakończeniu, które wprowadza jeszcze większą dezorientację niż wszystko inne pokazane wcześniej.

David Slade swój hollywoodzki debiut ma całkiem udany. Wystarczy tylko czekać na jego kolejne filmowe produkcje.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA