REKLAMA

Spike Lee wystąpił w obronie Woody'ego Allena. Ale chyba nie wierzył we własne słowa, bo już za nie przeprosił

Spike Lee nie boi się zabierać głosu w ważnych politycznych i społecznych sprawach. Niedawno reżyser postanowił zabrać też głos w obronie kolegi po fachu, który ostatnio przeżywa trudne chwile. Woody Allen nie mógł się jednak zbyt długo cieszyć nowym sojusznikiem, bo Lee już przeprosił za poprzednie słowa.

spike lee woody allen
REKLAMA
REKLAMA

W ostatnich tygodniach można odnieść wrażenie, że o żadnym reżyserze nie jest tak głośno, jak o Spike'u Lee. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, niedawno odbyła się premiera jego nowego filmu na platformie Netflix, co w czasach pandemii koronawirusa jest jeszcze ważniejszym wydarzeniem niż zazwyczaj (więcej o produkcji zatytułowanej „Pięciu braci” przeczytacie TUTAJ). Po drugie, zaważyły o tym odbywające się na przestrzeni minionego miesiąca protesty związane z rasizmem. A Lee od dawna jest hollywoodzkim specjalistą od tego tematu.

Autor „Rób, co należy” i „Czarne bractwo. BlackKklansman” postanowił jednak jeszcze mocniej zamieszać w publicznych reakcjach i niespodziewanie wystąpił w obronie Woody'ego Allena. Spike Lee pojawił się w programie „In the Morning” nowojorskiego radia WOR. Jak podaje portal Variety, sam zaczął temat kolegi-reżysera i wystąpił przeciwko wymazywaniu jego dorobku:

Woody Allen nie mógł jednak zbyt długo cieszyć się z tego wsparcia. Spike Lee już zdążył bowiem przeprosić za swoje słowa.

REKLAMA

Według opublikowanego na Twitterze oświadczenia Lee bardzo żałuje poprzednich zdań, gdyż były niewłaściwe. Reżyser podkreślił także, że nie będzie tolerować żadnych przejawów molestowania seksualnego, napaści lub przemocy. A wszystko dlatego, że podobne lekceważenie prowadzi do prawdziwych krzywd.

Wiele osób zwątpiło jednak nie tyle w obecne słowa Lee, co żal za poprzednie. Bo czy w zaledwie kilkadziesiąt godzin można całkowicie zmienić swoją opinię na temat sprawy takiej jak ta między Woodym Allenem, Mią Farrow i jej dziećmi? Wydaje się to mało prawdopodobne. Gdybym miał zgadywać, powiedziałbym raczej, że któryś ze współpracowników Lee odpowiedzialnych za promocję jego filmów delikatnie zasugerował, że taka obrona Allena może doprowadzić do kłopotów z zarobkami „Pięciu braci” i kolejnych produkcji czarnoskórego reżysera. Bo przecież bez względu na zmieniające się poglądy, w Hollywood wciąż najważniejsze są pieniądze.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA