Akcja powieści toczy się na Krymie, w Moskwie oraz Pradze, gdzie na co dzień obok siebie żyją zarówno szarzy obywatele, jak i Inni. Do tej drugiej grupy zaliczają się persony o nadzwyczajnych zdolnościach – wiedźmy, magowie, ale także wampiry i wilkołaki. Istnieją dwie swoiste grupy, które zrzeszają Innych – Ciemni i Jaśni. Obie frakcje są niezwykle potężne, nie ma wątpliwości, że to oni rządzą Rosją. Przywódcą Jasnych, którzy patrolują miasto nocą, jest Heser; szefem Ciemnych z dziennego patrolu jest Zawulon – obaj są magami poza kategoriami. Rywalizacja pomiędzy patrolami nie ustaje od tysiącleci. Dawno temu obie frakcje podpisały Traktat, na którego straży stoi niezłomna Inkwizycja – surowy i sprawiedliwy strażnik Traktatu. Pomimo tego, iż nazwy wskazują jednoznacznie, kto jest dobry, a kto zły, wcale tak nie jest. W świecie wykreowanym przez Łukjanienkę taki podział nie ma racji bytu – zły jest jedynie ten, kto złamie Traktat. Jaśni mają swoją ideologię i sposoby na osiągnięcie celu, Ciemni swoje. Zmrok jest miejscem, w którym czas przestaje mieć znaczenie, dzięki niemu Inni mogą uprawiać magię, a także wyczuwać emocje różnych osób. Ponadto przez Zmrok mogą zmusić kogoś do zrobienia czegokolwiek. Oczywiście, potężni Inni są na takie manipulacje odporni, czego nie można powiedzieć o szarych obywatelach. Nieustająca walka patroli jest motorem całej serii.
Jak można wywnioskować z fabuły, anime dzieje się gdzieś pomiędzy Devil May Cry 2 a czwartą częścią. Trójki oczywiście nie liczę, bo był to prequel, ukazujący młodego Dantego. W animowanej wersji jego przygód poznamy kilkoro bohaterów, z których połowa i tak umrze. Historią zajęli się zupełnie inni ludzie, co ma sporo wad – między innymi bzdur, które w świecie gry nigdy by się nie wydarzyły. Pojawia się tajemniczy Morrison – teoretycznie przyjaciel Dantego, ale my zupełnie nic o nim nie wiemy. Gość pojawia się znikąd, Dante wie o nim wszystko, on wie wszystko o naszym bohaterze – ale widzowie o nim zupełnie nic. Dziwna to sytuacja, twórcy mogli pokazać przynajmniej troszkę jego historii. Pojawia się też Patty Royale, osierocona i biedna dziewczynka, która jest równie infantylna jak jej imię. Sam nie wiem, po co Dante zaczyna się nią opiekować, pewnie z powodu kasy, którą ta córka kogoś-ważnego-którego-imię-zapomina-się-po-
Jody to niewyróżniająca się z tłumu zwykła kobieta, która pracuje jako sekretarka w jednej z dużych firm. Gdy pewnego wieczoru wraca do domu, nieznany osobnik atakuje ją, wgryzając się w szyję. Następnego wieczoru Jody budzi się przykryta koszem na śmieci i z poparzoną ręką. Sama nie wie, co się stało i co ma zrobić, aby dowiedzieć się prawdy. Jednak kiedy odczuwa, że jest silniejsza niż oprych grasujący po ulicach San Francisco, opuszcza swoje dotychczasowe lokum. W pewnym momencie na jej drodze pojawia się Thomas C. Flood – student i niedoszły pisarz, pracujący na nocnej zmianie w supermarkecie. Jest zauroczony piękną Jody i pod wpływem spontanicznej decyzji postanawia z nią zamieszkać. Fakt, że jego nowa dziewczyna stała się wampirem wcale mu nie przeszkadza. Ktoś jednak ich śledzi i ma zamiar przeszkodzić tej sielankowej egzystencji.
A czymże jest owa „Akwaforta”? Chyba najbliżej jej do fantastyki, gdyż tej nie brakuje ani trochę w powieści. Rzeczy nieprawdopodobne zostały ukazane w dość niezwykły sposób i wiele z nich daje do myślenia. Właśnie, książka – prócz nawiązań do innych utworów – wręcz zmusza do refleksji. Zostały w niej poruszone tematy dotyczące egzystencji, filozofii, religii, wiary w Boga. Postaci nierzadko mówią zagadkami, co powoduje, że czytelnik nie może czuć się obojętny na to, co próbuje autorka przekazać. Bez cienia wątpliwości recenzowany tytuł nie jest dla wszystkich, a poleciłbym głównie tym, którzy znudzeni są schematycznym, do bólu ogranym fantasy.
Hancock, grany przez Willa Smitha, to bezdomny pijak wałęsający się po ulicach Los Angeles. Z chęcią wypije whisky i uśnie na ławce przy najbardziej ruchliwej ulicy. Hancock nie jest jednak zwykłym „żulem”. Z niewiadomego źródła odziedziczył supermoce, dzięki którym może zwalczać przestępczość w Mieście Aniołów. Jednakże nie ma on na to ochoty, więc przez swoją niechlujność naraża metropolię i jej mieszkańców na większe zagrożenie niż robią to sami przestępcy. Nic dziwnego, że ludzie za nim nie przepadają. Pewnego dnia ratuje początkującego specjalistę od PR-u, który pragnie się odwdzięczyć i charytatywnie poprawić wizerunek Hancocka w mediach.
Otwierając książkę, tuż w okolicach zdjęcia autora i jego krótkiej notki biograficznej, znajdziemy kilka interesujących zdań. Nasze oczy są atakowane frazesami: „fenomen literacki”, „książka podbiła wiele rynków wydawniczych”, „bestseller” itp. Sięgnąłem po tę książkę by przekonać się czy to prawdziwa pochwała, czy też tylko puste slogany.